Nie zadawać uczniom pracy domowej na ferie i weekendy!

2018-02-07 20:00:28(ost. akt: 2018-02-07 17:03:09)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Warmińsko-mazurski wicekurator oświaty jest przeciwny zadawaniu uczniom prac domowych na ferie i weekendy. Popierają go niektórzy nauczyciele. Nie brakuje też obrońców prac domowych. Pewne jest jedno: dzieci nie można przemęczać.
W ubiegłym roku do minister edukacji Anny Zalewskiej trafił list od rzecznika praw dziecka, w którym poprosił o interwencję w sprawie prac domowych. Teraz problemem zajęło się warmińsko-mazurskie kuratorium oświaty. Wojciech Cybulski, wicekurator, chce, żeby szkoły nie zadawały uczniom prac domowych na ferie i weekendy. Do szkół przesłano z kuratorium specjalny komunikat, w którym zwraca się uwagę na obciążanie uczniów nadmierną pracą.

W tej sprawie wypowiadał się już rzecznik praw obywatelskich, który stwierdził, że prawo dziecka do odpoczynku i regeneracji narusza zwyczaj zadawania obszernych prac domowych do wykonania właśnie w czasie ferii szkolnych oraz innych dni wolnych od nauki. Co więcej, według badań przeprowadzonych przez Instytut Badań Edukacyjnych, nadmierne obciążanie dzieci pracami domowymi może w niektórych sytuacjach skutkować... spadkiem ich możliwości edukacyjnych. Uczniowie są nie tylko przemęczeni, ale też zniechęceni do nauki.
— Pracuję z dziećmi młodszymi, więc muszę mieć świadomość, że zadając prace domowe zabieram dziecku czas na zabawę — mówi Jolanta Okuniewska, nauczycielka SP 13 w Olsztynie. — Każda praca domowa powinna być też sprawdzona i doceniona. Trzeba tak zadawać, żeby dało się to zrobić.

Sama stara się jednak nie zadawać prac domowych. — Bo jestem im przeciwna — mówi nauczycielka. — Badania przeprowadzone przez Instytut Badań Edukacyjnych mówią, że zadawanie prac domowych w podstawówce nie podnosi wyników nauczania. Wiedza pedagogiczna jest już na tyle bogata, a dostęp do różnych źródeł na tyle szeroki, że nauczyciele mają większą świadomość tego, jak te zadania, jeśli już muszą, zadawać.

Jolanta Okuniewska przypomina o wiedzy neurobiologicznej. — Musimy pamiętać, że układ nerwowy dziecka jest jeszcze nieukształtowany, więc szybko się męczy i wystarczy mu te 5 godzin spędzone w szkole — mówi. — Poza tym dziecko, które zatęskni za szkołą, chętniej będzie pracować na zajęciach. Szkoła nie może się kojarzyć z koniecznością i czymś nieprzyjemnym. Prace domowe muszą być ciekawe. Nie wyobrażam sobie też prac domowych, które angażują rodziców. To nieefektywne.

Uczniowie Jolanty Okuniewskiej są zgodni. Grupa stwierdza, że... ma dużo luzu. — Nie dostajemy dużo prac domowych, ale lubimy je odrabiać — mówią dzieci z klasy 1A w SP 13. — Mamy dużo pisania, ale ja lubię pisać — przekonuje Marek.
— Na szczęście pani nie zadaje nam prac domowych na weekendy. Olkowi rodzice pomagają w lekcjach, ale... — ...tylko sprawdzają, czy dobrze je zrobiłem — mówi. Pierwszaki nie muszą dużo robić w domu, bo pracują głównie w szkole. — Lubię to, co czytamy w szkole — mówi Sonia. — Ale też to, co dostajemy do domu. Czytam razem z rodzicami.

Trochę więcej prac domowych mają uczniowie klasy 5B. — Nie dostajemy dużo, ale matematyki jest najwięcej! — przekonuje Robert. — Zależy, ile było zadane. Zazwyczaj siedzimy po 3 godziny — dodaje Piotrek. — Tyle siedziałem nad językiem polskim. To było chyba jakieś wypracowanie. Ale robiłem je sam, rodzice mi nie pomagali. — A ja z matematyki odrabiam lekcje przez 2 godziny z rodzicami — mówi Mateusz. — Bez nich byłoby dłużej.

Uczniowie 5b nie dostają prac domowych na ferie i weekendy. — W drugiej i trzeciej klasie mieliśmy trochę zadane na dni wolne, na szczęście niezbyt dużo — mówią uczniowie. — Najwięcej do zrobienia mamy chyba z przyrody, bo trzeba robić całe działy.
I robicie całe? — dopytujemy. — No, trzeba — śmieje się Wiktor. — Jak mamy ciężkie zadania, to pomagamy sobie internetem. Rodzice nie denerwują się na to, ile mamy zadane. Ale na to, ile mamy nauki już tak, bo czasem trzeba siedzieć po kilka godzin.

— Nie lubię matmy. Jest ciężka, ale trochę mnie do niej zniechęcają zadania do domu — mówi Robert. — Ale najbardziej zniechęcają nas kartkówki, bo mamy ich bardzo dużo — dodaje Wiktor. — Są też zajęcia dodatkowe i na nie też potrzeba dużo czasu.

Na odpowiednie odrabianie lekcji są różne sposoby. Standardy dostosowane do wieku rozwojowego dziecka ustaliło Stowarzyszenie Edukacji Narodowej i Narodowego Stowarzyszenia Rodziców. Przyjęto zasadę 10 minut na poziomie klasy na dobę. Oznacza to, że dziecko w pierwszej klasie powinno przeznaczać na pracę domową 10 minut, w drugiej — 20 minut itd. Dzieci w przedszkolu czy zerówce w ogóle nie powinny odrabiać lekcji w domu.

Komentarze (31) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. set #2436466 | 89.228.*.* 8 lut 2018 14:21

    Będą rosły tumany. O to chodzi PiSowi...

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Kl #2436431 | 37.47.*.* 8 lut 2018 13:38

      Są w Polsce dwie szkoły które w ogóle nie zadają prac domowych i poziom nauczania w nich wcale się nie obniżył. Większość dzieci ma zajęcia pozalekcyjne i to do późnych godzin wieczornych. Kiedy mają odrabiać lekcje? Nie oszukujmy się ale lenie siedzące w domach i tak nie będą się uczyć chociaż mają mnóstwo czasu. Ciekawe czy nauczyciele lubią zabierać pracę do domu. I tak chodzi o to aby wykazać się przed dyrektorem i kuratorium. Szkoda tylko że kosztem dzieci.

      odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. rodzic #2436430 | 185.16.*.* 8 lut 2018 13:37

        moje dzieci odrabiają lekcje średnio po cztery godziny dziennie to jest po prostu nie normalne a gdzie jeszcze pouczyć się do sprawdzianów ????

        odpowiedz na ten komentarz

      2. matka #2436414 | 80.55.*.* 8 lut 2018 13:24

        To wszystko kwestia organizacji, moja córka jest w czwartej klasie , oddział sportowy, właściwie codziennie jest do 15 w szkole, ma cztery treningi z tańca w tygodniu, na które muszę ją dowieść. Syn w drugiej klasie gimnazjum, który boleje matematycznie, ma dyskalkulię, siedzimy codziennie nad matmą żeby mógł normalnie zaliczyć materiał. Córka wraca z treningów po 19 i właściwie wtedy dopiero siada do lekcji zazwyczaj do 20.30 i osiąga bardzo wysokie wyniki, ale nie narzekamy, żyjemy pasją dziecka i wspieramy ile po prostu się da. Ja też mogłabym po pracy przyjść i usiąść oglądać seriale, ale ja właśnie wolę ten czas poświecić dzieciom, na ich pasje czy naukę, dopiero potem kiedy one idą spać, gotuję, sprzątam, piorę i co jakoś żyję, to kwestia czy się komuś coś chce czy nie. Nie raz któreś narzeka że w weekend coś tam musi odrobić, ja wtedy mówię: a ja muszę w weekend też Wam ugotować obiad itd, niestety to ich obowiązek, tak na prawdę przecież ówczesne dzieci nie mają żadnych obowiązków oprócz własnie nauki, ja w ich wieku musiałam pracować po szkole i w weekendy w gospodarstwie, a moje dzieci oprócz ogarnięcia się wkoło siebie nic nie mają do roboty, więc niech się uczą....

        Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. MK #2436402 | 5.172.*.* 8 lut 2018 13:00

          Myślę, że nauczyciele nie potrafią organizować pracy. Ani swojej ani uczniów. Ślęczą nad swoimi papierami wieczorami zamiast ogarnąć to w szkole do 15 czy 16 (w ramach 40 godzinnego tygodnia pracy 18 lekcji + reszta przygotowanie, papiery) i to samo fundują dzieciom. Potem i jedni i drudzy są sfrustrowani i przemęczeni.

          Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

          Pokaż wszystkie komentarze (31)