Mężczyzna ofiarą pożaru w Makowie

Gdy strażacy dotarli na miejsce, pożar szalał już na dobre.
— To dom jednorodzinny stojący na obrzeżach wsi, do tego jest dość mocny zarośnięty. To była prawdopodobnie przyczyna tego, że ogień został późno dostrzeżony — mówi Krzysztof Rutkowski, rzecznik prasowy komendy powiatowej państwowej straży pożarnej w Iławie. W momencie dojazdu pierwszych jednostek, ogień wydostawał się już przez okna.

— Przeszukaliśmy najbliższą okolicę aby sprawdzić, czy nie ma na zewnątrz żadnych ofiar. Po częściowym ugaszeniu pożaru i oddymieniu pomieszczeń okazało się, że w wewnątrz znajdują się zwęglone już zwłoki — dodaje rzecznik PSP Iława.

Ofiarą okazał się 64-letni mężczyzna mieszkający w tym domu.
— Dokładną przyczynę śmierci ustali prokurator, który był obecny na miejscu. Być może nie był nią sam ogień, tylko zadymienie i toksyny wydobywające się z różnego rodzaju sprzętu domowego. Podczas takiego pożaru wystarczy kilka wdechów takiego powietrza, aby stać się ofiarą — tłumaczy Krzysztof Rutkowski, który wspomina, że w 2012 roku do podobnego przypadku doszło w Lubawie — wówczas przyczyną pożaru był fakt, że mężczyzna zasnął z zapalonym papierosem w ręku. Przypomniał się nam także pożar w Szałkowie sprzed kilku lat, w którym spłonęło małżeństwo.

— Przestrzegamy użytkowników różnego rodzaju pieców, aby lepiej o nie dbali oraz zwracali uwagę na to, aby materiał opałowy trzymać daleko od źródło ognia — mówi rzecznik prasowy KP PSP Iława.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl