Porywają mnie nie tylko powieści

2018-02-01 12:00:00(ost. akt: 2018-02-04 16:24:07)
Karolina Purłan zorganizowała charytatywną wyprzedaż książek. Wszystkie uzyskane ze sprzedaży środki zasilą olsztyńskie schronisko dla zwierząt.

Karolina Purłan zorganizowała charytatywną wyprzedaż książek. Wszystkie uzyskane ze sprzedaży środki zasilą olsztyńskie schronisko dla zwierząt.

Autor zdjęcia: Agnieszka Porowska

Nasza akcja\\\ Karolina Purłan pracuje w Teatrze Jaracza jako impresario. Zajmuje się m.in. opieką nad spektaklami, które olsztyński teatr wystawia w terenie. Choćby z tego względu sporo podróżuje. A jak nie pracuje i nie podróżuje, to czyta.
Czyta na tyle dużo, że kilka lat temu zdecydowała się założyć swojego książkowego bloga. Jego tytuł to Leśna Czytelnia. W tym momencie ma kilkuset stałych obserwatorów, blog został też zauważony przez portal Lubimy czytać i różne wydawnictwa.

— Sporo czytam i zdarza mi się zapominać, co to było. Mieszają mi się tytuły, czasem nie pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie przeczytana książka. Potrzebowałam miejsca, gdzie będę mogła to sobie wszystko zebrać i w razie potrzeby przypomnieć. Blog miał służyć tylko dla mnie, a potem, nim się obejrzałam, zaczął żyć swoim życiem — opowiada Karolina.

Na blogu zamieszcza recenzje prawie wszystkiego, co przeczyta. — Nie piszę jedynie takich naprawdę negatywnych recenzji, z prostej przyczyny: gdy widzę, że z daną książką mi nie po drodze, po prostu dalej się z nią nie męczę. Odkładam, szkoda czasu — opowiada.

Karolina jest fanką literatury iberoamerykańskiej. — Ona naprawdę jest magiczna. Ta literatura ma w sobie coś pociągającego i uroczego. Jestem bezgranicznie zakochana w Marquezie, LIosie czy Cortazarze — opisuje.

Jej przygoda z Iberoamerykanami zaczęła się od „Stu lat samotności” Marqueza, czyli od jednej z najczęściej tłumaczonych i czytanych książek napisanych w języku hiszpańskim. Zawiłe losy historii rodziny Buendiów zrobiły na niej niesamowite wrażenie. — Przeczytałam ją w liceum. Trochę czasu minęło zanim się oswoiłam z tematyką, stylistyką i tym realizmem magicznym. Nie łyknęłam jej tak na raz — wspomina.

Po latach ta książka stała się stałym elementem jej życia, wraca do niej klika razy w roku, ale nie po to, by przeczytać całość. Potrafi zdjąć ją z półki, otworzyć gdzieś w połowie i posmakować tylko kilku stron. Marquez, Cortazar — to znane nazwiska. Karolina, jak przystało na kogoś, kto o literaturze iberoamarykańskiej napisał pracę magisterską, zna twórczość autorów również tych mniej popularnych w Polsce. — Moim odkryciem są przecudowne opowiadania Felisberto Hernándeza ze zbioru „Ciemna jadalnia, balkon i inne niezwykłe opowieści”. Rewelacja. To jest dla mnie kwintesencja realizmu magicznego. Kiedyś dotarłam do jakiejś wypowiedzi Marqueza, że gdyby nie Hernández, to on — noblista z 1982 też nie byłby tak dobrym pisarzem. To nim się inspirował — mówi Karolina Purłan.

Ale nie tylko powieści ją porywają. Od jakiegoś czasu zaczytuje się również w reportażach. Teraz jest w połowie głośnego reportażu „Zakonnice odchodzą po cichu” Marty Abramowicz. — Zawsze byłam pełna podziwu dla ludzi, którzy poświęcają się jakiejś sprawie, mimo że czasami za to poświęcenie przychodzi im zapłacić ogromną cenę — podkreśla nasza rozmówczyni.

Czasem w ręce wpadnie jej też jakiś poradnik. — Ale tylko psi! — zastrzega. Od roku jest właścicielką czworonożnej „wiedźmy” Wróżki. — To mój pierwszy, na dodatek średnio grzeczny pies w życiu i fachowa literatura bardzo pomaga mi w jej wychowywaniu — śmieje się Karolina.

Co warto podkreślić, nie tylko własny pies ją interesuje. Ostatnio o Karolinie i jej blogu zrobiło się głośno w zwierzolubnych kręgach za sprawą wyprzedaży książek, którą zorganizowała. Wszystkie pozyskane środki zostaną przeznaczone na olsztyńskie schronisko. — Zaczęło się od 30 tytułów, a potem przyjaciele dołączyli się do akcji z kolejnymi pozycjami. Książki rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. To niesamowite, jakiego rozmachu to wszystko nabrało — stwierdza.

Agnieszka Porowska
a.porowska@gazetaolsztynska.pl