Chcemy żyć z naszej pasji

2017-12-01 10:20:00(ost. akt: 2017-12-07 15:36:05)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Na Swoim\\\ — W to co robimy wlewamy uczucia i rozmowy, nieśpieszność i radość — mówią Maciej Uszpolewicz i Leszek Gałaszewski, piwowarzy znad olsztyńskiego jeziora Ukiel. — Nie ma nic piękniejszego niż żyć z tego, co lubisz robić — dodają.
— Panowie, jak się wymyśla browar? W waszym przypadku „Browar Ukiel”.
— Tak do końca, to nie wiemy. Każdy chyba robi to na swój sposób, tak jak z każdym innym biznesem. My pomysł przywieźliśmy zza Wielkiej Wody, z Kanady. Pojechaliśmy tam, żeby odpocząć po pracy dla korporacji. I zobaczyliśmy, że Ameryka to kraj małych browarów. U nas królowały wtedy piwa produkowane przez wielkie koncerny. Tam zobaczyliśmy świat małych browarów, które na swój sposób kulturowo określały też jakiś region. Więc zobaczyliśmy, że te małe browary świetnie się mają. Pozazdrościliśmy im i postanowiliśmy spróbować stworzyć taki mini browar w Olsztynie.

— No dobrze, ale dlaczego nie zajęliście się wytwarzaniem soku marchwiowego czy wypiekaniem jakiś mazurskich ciast? Macie jakieś rodzinne tradycje browarnicze?
— Nie. To jest konsekwencja naszego hobby. A tradycje to mamy co najwyżej garażowe, bo tam zaczynaliśmy.

— W garażu? Mi garaż i Ameryka kojarzą się z powstawaniem pierwszych komputerów.
— My o komputerach nie myśleliśmy. Zaczynaliśmy warzyć w garażu, bo nie było innego miejsca. W kuchni nie dało rady, bo panie nie do końca podzielały naszą warzelniczą pasję.

— Macie jakieś browarnicze wykształcenie?
— Nie, jesteśmy praktykami. Wiedzę zdobywaliśmy w działaniu. Czytaliśmy, próbowaliśmy, uczyliśmy się, aż doszliśmy do browaru...

— Jakoś tak cicho panowie do tego dochodziliście. Nawet fachowcy z branży byli zdziwieni, że w Olsztynie powstaje nowy browar.
— Nie chcieliśmy wychodzić przed orkiestrę, kiedy nie byliśmy pewni, że jesteśmy na właściwej drodze. Nie szukaliśmy rozgłosu, bo najpierw chcieliśmy mieć coś do zaproponowania. Działaliśmy spokojnie, nieśpiesznie i w ciszy. Nie szukaliśmy rozgłosu. Najpierw chcieliśmy odremontować posesje i postawić budynek browaru.

— No dobrze, ale wróćmy jeszcze do początków. Skąd trafiliście nad jezioro Ukiel?
— Wcześniej zajmowaliśmy się sprzedawaniem samochodów. Wyjechaliśmy z Polski właśnie dlatego, żeby odpocząć od pracy w korporacji. Oczyścić umysły z kieratu, w jakim pracowaliśmy. Czuliśmy, że nie wiemy po co zarabiamy pieniądze. Zarabialiśmy je, ale nie czerpaliśmy przyjemności z ich wydawania.

— Byliście wypaleni?
— Nie, to nie jest dobre słowo. Męczyła nas praca, po której trzeba odpoczywać. Nie chcieliśmy żyć dłużej w świecie, w którym w piątek głównym marzeniem, jest aby zapomnieć o pracy. A w niedzielę myśleć, że w poniedziałek znowu zacznie się kierat. Szukaliśmy radości w życiu. I znaleźliśmy ją tuż nad brzegiem jeziora.

— To trochę brzmi jak manifest filozoficzny. Więc zapytam: szukaliście wolności?
— Tak. Nie mogliśmy już znieść tego uzależnienia od arkusza kalkulacyjnego excell. To była nasza niezgoda na takie życie, w którym weekend ma służyć zapominaniu, o tym co robi się przez większość swojego życia, czyli o pracy. Przecież to paranoiczne.

— Z tego co mówicie wychodzi, że motorem waszego działania jest bardziej styl życia, niż to, jak zarobić milion w rok.
— Tak. Nasz wybór ma oczywiście wymiar biznesowy, ale przede wszystkim po prostu ludzki. Chcemy mieć czas na bycie z ludźmi, których kochamy czy po prostu lubimy. Czas jest zdecydowanie najcenniejszą ze wszystkich walut świata.

— No tak, ale własny biznes może jeszcze bardziej uzależnić. Związać tak, że staje się całym światem. Może jeszcze bardziej odizolować od ludzi, niż praca w jakiejś korporacji.
— No tak, tak bywa, ale u nas tak to nie działa. My robimy swój własny biznes, właśnie po to, aby uwolnić się od zależności. Dla nas to nie jest tylko praca, ale hobby. Po prostu cieszy nas to, co robimy. To jest właśnie ta wolność, że pracujemy swoim tempem. Naszego życia nie regulują już tabelki i excel. One oczywiście są, ale nie ograniczają nas tak, jak poprzednio, to nie one dyktują nam tempo naszego życia i to, co mamy myśleć.

— Brzmi to trochę obrazoburczo.
— Brzmi, jak brzmi. My nie jesteśmy biznesmenami z podręczników. Browar to nasz sposób na życie, który ma nam dać pieniądze i radość z życia. My etap zarabiania za wszelką cenę mamy już za sobą. Nie ma nic piękniejszego, niż kiedy możesz żyć z tego, co lubisz robić. Amerykanie zrobili badania, z których wynika, że ludzie na łożu śmierci żałują tego, że za mało czasu poświęcali rodzinie, przyjaciołom, że nie mieli czasu cieszyć się życiem. Nikt nie żałował tego, że zarobił za mało pieniędzy.

— No, panowie. Wy raczej nie stoicie jeszcze nad grobem.
— Nie stoimy, ale widać wcześniej zmądrzeliśmy. Nie ma sensu czekać do ostatniej chwili, bo wtedy już nic nie można zmienić.

— Bawi was to co robicie?
— Bawi, cieszy, daje przyjemność, nakręca... Co pan woli.

— No tak, widać w was autentyczną radość, kiedy mówicie o swojej pracy. Tak się rzeczywiście mówi o tym, co kocha się robić. Porozmawiajmy teraz o sukcesie. Pierwszy już z Wami. Jeszcze oficjalnie nie wystartowaliście, a już zdobyliście medal na prestiżowych Poznańskich Targach Piwnych w kategorii West Coast IPA

— Nie boicie, że woda sodowa uderzy wam do głowy, a pycha was zje?
— Nie. Ta nagroda jest fajna, ale ten sukces na pewno nas nie zmieni. Na ten medal pracowaliśmy 3 lata, bo tyle czasu przygotowywaliśmy się do otwarcia browaru. Budynek i urządzenia to kwestia ostatniego roku. Zaczęliśmy jesienią 2016, a w lipcu 2017 roku wszystko było gotowe.

— Mocno musieliście się użerać z urzędnikami? Ponarzekacie trochę?
— Nie da rady. Z urzędami mamy same fajne doświadczenia. Urzędnicy podeszli do nas bardzo życzliwie i kompetentnie. Czy to w olsztyńskim ratuszu czy w Sanepidzie. Wszędzie spotkaliśmy się z bardzo fachowym podejściem.

— Wierzycie w sukces? Oj, to głupie pytanie. Jakbyście nie wierzyli, to ten browar by nie powstał. To inaczej czym jest dla was sukces?
— Radością. Cieszeniem się życiem tak, jak na to zasługuje.

— A sukces biznesowy?
— Też radością. Radością z tego, że będziemy utrzymywać się z naszej pasji.


W naszym cyklu "Na swoim" pokazujemy małe firmy. Te które działają od lat i te, które dopiero startują. Przed rozmową z piwowarami z browaru "Ukiel", który zacznie oficjalnie działać od 1 grudnia 2017 roku, rozmawialiśmy z przedsiebiorcami z Olsztyna i Ełku, ale też Tuszewa koło Lubawy i Idzbarka koło Ostródy


Jeżeli chcecie, żeby z Wami porozmawiać, napiszcie do mnie na Facebooku.


Na swoim:




Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Olsztyniak #2400184 | 193.243.*.* 18 gru 2017 11:34

    Miałem okazję pić WC IPA oraz pszeniczne. Tomkiem Kopyra nie jestem ale z przyjemnością wypiłem IPA. Lubię piwa z wysokim IBU, średnim nasyceniem oraz dobrym nachmieleniem. Ideałem tutaj jest ubiegłoroczny Crazy Mike. Wasze piwo oceniam na 2-3 miejscu w tej kategorii (choć różnych piw, innych craftowców w tym gatunku wypiłem naprawdę wiele). Reasumując. Polecam wszystkim i gratuluję.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. janusz #2391003 | 185.128.*.* 5 gru 2017 12:34

    Brawo za odwagę! Ja właśnie zabieram się powoli za coś własnego. Na początek chciałbym otworzyć placówkę franczyzową banku. Właśnie jestem na etapie szukania wszelkich informacji.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. ja #2387823 | 37.248.*.* 1 gru 2017 11:53

    Panowie. Bije z Was moc i radość. tak trzymać.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  4. Arek #2387745 | 82.43.*.* 1 gru 2017 10:46

    Brawo brawo.Chce tego browarka sprobowac.Pozdrawiam tak trzymac Panowie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz