Zakochani w świecie: Chcielibyśmy pokazać, że można podróżować w każdym wieku. Sami zaczęliśmy dość późno [WYWIAD]
2017-11-14 20:00:30(ost. akt: 2017-11-14 10:19:10)
Kolekcjonują wrażenia z podróży i dzielą się doświadczeniami. Globtroterami zostali dość późno, ale teraz nadrabiają zaległości. Ostatnio drogi zawiodły ich do Malezji.
Z podróżnikami Joanną Grzymkowską-Podolak i Jarosławem Podolakiem rozmawia Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
— W waszym życiu znaczenie odgrywają słowa rozpoczynające się literą „M”. Pierwszą podróż odbyliście do Maroka, teraz byliście w Malezji. Jakie są jeszcze wasze skojarzenia?
Joanna: — Oczywiście z miłością. Ludzie często nas pytają, czy jesteśmy bardziej zakochani w świecie, czy w sobie? A u nas te miłości przeplatają się. I jak to jest z uczuciami, różnie z nimi bywa. Czasem miłość jest trudna, czasem fascynująca.
Jarek: — Nigdy tak o tym nie myślałem. Nie planowaliśmy naszych podróży alfabetycznie, bo jest też litera "I", jak Indie, które odwiedziliśmy. Na pewno ważna jest miłość. Do świata, ale również ta, która łączy nas. Bez niej nie byłoby wspólnego podróżowania. Sformułowanie „Zakochani w świecie” ma więc wiele znaczeń.
Joanna: — Oczywiście z miłością. Ludzie często nas pytają, czy jesteśmy bardziej zakochani w świecie, czy w sobie? A u nas te miłości przeplatają się. I jak to jest z uczuciami, różnie z nimi bywa. Czasem miłość jest trudna, czasem fascynująca.
Jarek: — Nigdy tak o tym nie myślałem. Nie planowaliśmy naszych podróży alfabetycznie, bo jest też litera "I", jak Indie, które odwiedziliśmy. Na pewno ważna jest miłość. Do świata, ale również ta, która łączy nas. Bez niej nie byłoby wspólnego podróżowania. Sformułowanie „Zakochani w świecie” ma więc wiele znaczeń.
— Jaki smak ma Malezja?
Joanna: — Jest podobno rajem kulinarnym, który doceniają smakosze. My, przyznaję, nie podróżujemy kulinarnie. W dodatku jesteśmy wegetarianami, więc nigdy żadnej kuchni nie poznamy na sto procent. A kuchnia malezyjska jest mieszanką hindusko-chińsko-malajską. I oczywiście każdy, kto kiedyś podróżował po Azji, wie, że podstawą tej kuchni są ryż i makaron.
Jarek: — To rzeczywiście miks smaków. Każdy znajdzie coś dla siebie. Mnie osobiście tamtejsze smaki bardzo przypadły do gustu.
— Skusiliście się jednak na zjedzenie stuletnich jaj. Jak smakowały?
Joanna: — To Jarek miał odwagę je zjeść. Ja tylko ich spróbowałam. I mogę potwierdzić, że zdecydowanie gorzej wyglądają, niż smakują. Wyglądają na zgniłe, a smak jest w zasadzie bardzo zbliżony do tego, który znamy. Różnica jest taka, że są marynowane przez kilkadziesiąt dni.
Jarek: — Założyłem przed wyjazdem, że jeśli uda mi się je znaleźć, to koniecznie chcę ich spróbować. I udało się. Okazało, że moje wyobrażenie nie znalazło potwierdzenia w rzeczywistości. Nie były takie straszne, jak sądziłem wcześniej. Smakowały podobnie do normalnego jajka. Zjadłem i przeżyłem.
Joanna: — Jest podobno rajem kulinarnym, który doceniają smakosze. My, przyznaję, nie podróżujemy kulinarnie. W dodatku jesteśmy wegetarianami, więc nigdy żadnej kuchni nie poznamy na sto procent. A kuchnia malezyjska jest mieszanką hindusko-chińsko-malajską. I oczywiście każdy, kto kiedyś podróżował po Azji, wie, że podstawą tej kuchni są ryż i makaron.
Jarek: — To rzeczywiście miks smaków. Każdy znajdzie coś dla siebie. Mnie osobiście tamtejsze smaki bardzo przypadły do gustu.
— Skusiliście się jednak na zjedzenie stuletnich jaj. Jak smakowały?
Joanna: — To Jarek miał odwagę je zjeść. Ja tylko ich spróbowałam. I mogę potwierdzić, że zdecydowanie gorzej wyglądają, niż smakują. Wyglądają na zgniłe, a smak jest w zasadzie bardzo zbliżony do tego, który znamy. Różnica jest taka, że są marynowane przez kilkadziesiąt dni.
Jarek: — Założyłem przed wyjazdem, że jeśli uda mi się je znaleźć, to koniecznie chcę ich spróbować. I udało się. Okazało, że moje wyobrażenie nie znalazło potwierdzenia w rzeczywistości. Nie były takie straszne, jak sądziłem wcześniej. Smakowały podobnie do normalnego jajka. Zjadłem i przeżyłem.
— Ostatnio o swojej książce opowiadaliście w czasie Targów Książki w Krakowie. A jak smakuje pisarstwo?
Joanna: — Nie wiem, czy kiedykolwiek dam sobie prawo mówić o sobie jako o pisarce. Są nimi Olga Tokarczuk, Dorota Masłowska, a ja jestem opowiadaczką naszych historii. Nie mam ambicji pisarskich. Chcę po prostu podzielić się z innymi naszymi wrażeniami z podróży, opowiedzieć, jak poznajemy świat. Jestem autorką swoich książek. Nie jestem pisarką. A jak to smakuje? Nie jest to łatwe, bo pisanie wymaga wielu miesięcy spędzonych na tworzeniu tekstów. Wynika z tego jednak wiele korzyści. Pisanie nauczyło mnie konsekwencji i dyscypliny. Jest mi o tyle łatwiej, że Jarek robi mnóstwo zdjęć, więc mamy bardzo dobrą dokumentację podróży.
Jarek: — Autorką tekstów jest Asia, ale podróż jest nasza. To jest nasza wspólna część. Razem ją przeżywamy, choć pewnie każdy na swój sposób. Jednak za sukcesem książek stoi Asia.
Joanna: — Nie wiem, czy kiedykolwiek dam sobie prawo mówić o sobie jako o pisarce. Są nimi Olga Tokarczuk, Dorota Masłowska, a ja jestem opowiadaczką naszych historii. Nie mam ambicji pisarskich. Chcę po prostu podzielić się z innymi naszymi wrażeniami z podróży, opowiedzieć, jak poznajemy świat. Jestem autorką swoich książek. Nie jestem pisarką. A jak to smakuje? Nie jest to łatwe, bo pisanie wymaga wielu miesięcy spędzonych na tworzeniu tekstów. Wynika z tego jednak wiele korzyści. Pisanie nauczyło mnie konsekwencji i dyscypliny. Jest mi o tyle łatwiej, że Jarek robi mnóstwo zdjęć, więc mamy bardzo dobrą dokumentację podróży.
Jarek: — Autorką tekstów jest Asia, ale podróż jest nasza. To jest nasza wspólna część. Razem ją przeżywamy, choć pewnie każdy na swój sposób. Jednak za sukcesem książek stoi Asia.
— A czego chcecie nauczyć swoich czytelników? Co im przekazać?
Joanna: — W czasie spotkań podkreślam, że opowiadamy o naszej Malezji, naszym Maroku czy Indiach. Bo każda podróż jest inna. Opowiadam zatem o naszym doświadczaniu podróży. Chcę, by przekaz był prawdziwy.
Jarek: — Chcielibyśmy pokazać, że można podróżować w każdym wieku, bo my sami zaczęliśmy dość późno. Nie muszą to być ekstremalne wyprawy, choć nasze takie nie są. Znajdują się w zasięgu każdego, kto nie boi się świata i chce ruszyć w drogę. Ważne, by pokonać tkwiące w nas ograniczenia. By była to podróż nie tylko w świat, ale w głąb siebie. Byśmy zdecydowali się odrzucić nasze lęki. To podobnie, jak z tym stuletnim jajkiem. Bałem się je zjeść, ale zrobiłem to. I nie było to tak straszne doświadczeniem, jak wcześniej zakładałem.
Joanna: — W czasie spotkań podkreślam, że opowiadamy o naszej Malezji, naszym Maroku czy Indiach. Bo każda podróż jest inna. Opowiadam zatem o naszym doświadczaniu podróży. Chcę, by przekaz był prawdziwy.
Jarek: — Chcielibyśmy pokazać, że można podróżować w każdym wieku, bo my sami zaczęliśmy dość późno. Nie muszą to być ekstremalne wyprawy, choć nasze takie nie są. Znajdują się w zasięgu każdego, kto nie boi się świata i chce ruszyć w drogę. Ważne, by pokonać tkwiące w nas ograniczenia. By była to podróż nie tylko w świat, ale w głąb siebie. Byśmy zdecydowali się odrzucić nasze lęki. To podobnie, jak z tym stuletnim jajkiem. Bałem się je zjeść, ale zrobiłem to. I nie było to tak straszne doświadczeniem, jak wcześniej zakładałem.
— Jakie są opinie czytelników, którzy przeczytali wasze książki?
Joanna: — Jedną z najlepszych recenzji, którą można otrzymać, był wpis od czytelniczki, która po lekturze książki o Indiach kupiła sobie bilet do tego kraju. Ktoś inny powiedział z kolei, że ostatnia książka o Malezji sprawiła, że się uśmiechnął. Ktoś szuka emocji, ktoś praktycznych porad. Kogoś innego zainteresuje fakt, że w podróży można naprawdę nieźle się pokłócić. Myślę, że każdy odnajdzie to, co go interesuje.
— Wy nie szukacie podróży all inclusive. Kiedy stwierdziliście, że to już wam nie wystarcza?
Joanna: — Każdy ma prawo do własnego podróżowania. Nie będę nigdy krytykować osób, które decydują się na zorganizowany wyjazd all inclusive. Jeśli znajdzie w tym własne odkrywanie świata, jest to w porządku. My też zaczynaliśmy od wyjazdów zorganizowanych. Ale już wtedy chodziliśmy własnymi ścieżkami. Od tego się zaczęło. Punktem zwrotnym był zawał Jarka. Wtedy uświadomiliśmy sobie, że nie możemy czekać i odkładać marzeń na później.
Jarek: — Stwierdziłem, że nie mam już 20 lat i nie ma na co czekać. I trzeba robić to, na co mamy ochotę. I tak wyruszyliśmy w pierwszą tak odległą podróż po Europie i Maroku samochodem. Udało się, więc poszliśmy za ciosem. Nie jest tak, że narzucamy swój styl podróżowania. Każdy wybiera go sam. Staramy się jednak namówić i przekonać, że nasz lęk przed wyprawą w niektóre części świata jest bezpodstawny. Też jesteśmy zwykłymi ludźmi. Nie podróżujemy od trzydziestu lat, nie eksplorujemy dorzecza Amazonki, nie spotykamy Indian póki co, choć tego nie wykluczamy. Pokazujemy, że każdy, kto ma w sobie ciekawość świata, jest w stanie w ten świat wyruszyć. I zakochać się w nim.
Joanna: — Jedną z najlepszych recenzji, którą można otrzymać, był wpis od czytelniczki, która po lekturze książki o Indiach kupiła sobie bilet do tego kraju. Ktoś inny powiedział z kolei, że ostatnia książka o Malezji sprawiła, że się uśmiechnął. Ktoś szuka emocji, ktoś praktycznych porad. Kogoś innego zainteresuje fakt, że w podróży można naprawdę nieźle się pokłócić. Myślę, że każdy odnajdzie to, co go interesuje.
— Wy nie szukacie podróży all inclusive. Kiedy stwierdziliście, że to już wam nie wystarcza?
Joanna: — Każdy ma prawo do własnego podróżowania. Nie będę nigdy krytykować osób, które decydują się na zorganizowany wyjazd all inclusive. Jeśli znajdzie w tym własne odkrywanie świata, jest to w porządku. My też zaczynaliśmy od wyjazdów zorganizowanych. Ale już wtedy chodziliśmy własnymi ścieżkami. Od tego się zaczęło. Punktem zwrotnym był zawał Jarka. Wtedy uświadomiliśmy sobie, że nie możemy czekać i odkładać marzeń na później.
Jarek: — Stwierdziłem, że nie mam już 20 lat i nie ma na co czekać. I trzeba robić to, na co mamy ochotę. I tak wyruszyliśmy w pierwszą tak odległą podróż po Europie i Maroku samochodem. Udało się, więc poszliśmy za ciosem. Nie jest tak, że narzucamy swój styl podróżowania. Każdy wybiera go sam. Staramy się jednak namówić i przekonać, że nasz lęk przed wyprawą w niektóre części świata jest bezpodstawny. Też jesteśmy zwykłymi ludźmi. Nie podróżujemy od trzydziestu lat, nie eksplorujemy dorzecza Amazonki, nie spotykamy Indian póki co, choć tego nie wykluczamy. Pokazujemy, że każdy, kto ma w sobie ciekawość świata, jest w stanie w ten świat wyruszyć. I zakochać się w nim.
— I postanowiliście wybrać opcję: im dalej, tym lepiej?
Joanna: — Zanim ruszyliśmy na drugi koniec świata, to cieszyliśmy się z wypraw na Podlasie, Karkonosze, Bieszczady. Za każdym razem było to fantastyczne odkrywanie uroków Polski. W tym roku byliśmy w Górach Stołowych. Jeżeli nie znajdujemy przyjemności w podróży do niezbyt odległych miejsc, to bezsensem jest wyprawa na koniec świata. Chodzi o ciekawość odkrywania miejsc, kawałka świata, który jest blisko nas.
Jarek: — Zdecydowaliśmy, że te bliższe rejony poznamy na emeryturze. A na dalsze wyprawy. Przyciągnęła nas magia Azji, Indii, Dalekiego Wschodu. Jednak trudno zachwycić się tamtymi rejonami, jeśli nie potrafimy docenić Mazur, Bieszczad czy Karkonoszy. Nie można zrezygnować z poznawania swojej własnej okolicy mówiąc, że w świecie na pewno jest ciekawiej. Ostatnio jeden chłopak z Indii przyjechał specjalnie do Polski, bo nasz kraj jest dla niego egzotyczny. Trzeba pamiętać, że nasze rodzime okolice też są fascynujące. Tylko zbyt często o tym zapominamy.
Joanna: — Zanim ruszyliśmy na drugi koniec świata, to cieszyliśmy się z wypraw na Podlasie, Karkonosze, Bieszczady. Za każdym razem było to fantastyczne odkrywanie uroków Polski. W tym roku byliśmy w Górach Stołowych. Jeżeli nie znajdujemy przyjemności w podróży do niezbyt odległych miejsc, to bezsensem jest wyprawa na koniec świata. Chodzi o ciekawość odkrywania miejsc, kawałka świata, który jest blisko nas.
Jarek: — Zdecydowaliśmy, że te bliższe rejony poznamy na emeryturze. A na dalsze wyprawy. Przyciągnęła nas magia Azji, Indii, Dalekiego Wschodu. Jednak trudno zachwycić się tamtymi rejonami, jeśli nie potrafimy docenić Mazur, Bieszczad czy Karkonoszy. Nie można zrezygnować z poznawania swojej własnej okolicy mówiąc, że w świecie na pewno jest ciekawiej. Ostatnio jeden chłopak z Indii przyjechał specjalnie do Polski, bo nasz kraj jest dla niego egzotyczny. Trzeba pamiętać, że nasze rodzime okolice też są fascynujące. Tylko zbyt często o tym zapominamy.
— A gdzie teraz zawiedzie was wasza ciekawość świata?
Joanna: — Tym razem będzie to K jak Kambodża. Już możemy odliczać dni. I mam nadzieję, że po jej powrocie powstanie kolejna książka z cyklu „Zakochani w świecie”.
Joanna: — Tym razem będzie to K jak Kambodża. Już możemy odliczać dni. I mam nadzieję, że po jej powrocie powstanie kolejna książka z cyklu „Zakochani w świecie”.
Komentarze (21) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
też pojadę #2379688 | 89.228.*.* 22 lis 2017 09:21
jak wygram w lotto
odpowiedz na ten komentarz
TeX #2378127 | 83.6.*.* 20 lis 2017 12:43
Nie wyglądacie mi na dziadków, piszecie że można podróżować w każdym wieku?
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
Jeżeli #2375700 | 188.146.*.* 16 lis 2017 15:08
Olga Tokarczuk i Dorota Masłowska to autorytety i jakiś wzór, obsypane nagrodami przez wszelkie lewackie media, to pogratulować. Ale czego oczekiwać po niemieckim polskojęzycznym portalu.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
uwaga! #2375692 | 188.146.*.* 16 lis 2017 14:57
Reklama natywna!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
kj #2374870 | 208.78.*.* 15 lis 2017 13:26
Ale dziady i do tego lewaki wstyd i hanba odebrac polskie obywatelstwo
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz