Boją się stracić pracę, więc nie zajmują się chorymi dziećmi. Kto nie korzysta ze zwolnień?

2017-10-16 18:30:10(ost. akt: 2017-10-16 13:53:48)
Zdjęcie jest ilustracją do treści

Zdjęcie jest ilustracją do treści

Autor zdjęcia: pixabay.com

Co ma zrobić samotna matka, kiedy jej dziecko choruje? Powinna zapomnieć o obowiązkach zawodowych i zająć się chorym dzieckiem. A co robi w rzeczywistości? Posyła malucha z katarem do przedszkola lub żłobka, a sama pędzi do pracy.
Strach przed utratą pracy potrafi ścisnąć za gardło. Wiedzą o tym szczególnie samotne matki. Każda choroba dziecka to ryzyko, że nie będą miały już do czego wracać. Bo który pracodawca lubi, jak matka idzie na L4? Dlatego coraz częściej matka, zamiast zostać z przeziębionym dzieckiem w domu, oddaje je do przedszkola.

Joanna nigdy nie zapomni, jak zostawiła 8- letnią córkę w domu, bo bolał ją brzuch. — Około godziny 11 córka zadzwoniła, że wymiotuje. Pobiegłam do szefowej, powiedziałam jaka jest sytuacja, a ona na to, że mogę iść i już nie wracać... — opowiada. — Z płaczem zadzwoniłam do mamy. Udało się jej urwać z pracy. Na szczęście już tam nie pracuję. Teraz młodszy synek jest w żłobku i niestety przychodzi tam sporo chorych dzieci...

Karolina Grabska z Lidzbarka Warmińskiego za rok zamierza podjąć pracę. Jest mamą 3- letniej Zosi. Już wie, że nie będzie korzystać ze zwolnień lekarskich na dziecko. — Całe szczęście mogę liczyć na pomoc obu babć. O dobrą nianię też jest trudno. Wiadomo, że jak choruje dziecko, to pracodawca krzywo patrzy. Wiem, jakie problemy mają moje pracujące koleżanki, kiedy chcą wziąć L4 — opowiada
Joanna Murzyn z Olsztyna jest specjalistą ds. ubezpieczeń. Jest też mamą 4-letniej Luizy i 2-letniego Benjamina. Ma to szczęście, że dla jej pracodawcy L4 na dziecko nie stanowi problemu. Jeśli dzieci zachorują, to może pracować z domu.

— Ale mój charakter pracy na to pozwala — podkreśla. — Niestety, sama wiem, że zwolnienie w moim przypadku jest niedopuszczalne, ponieważ klienci muszą mieć usługę w konkretnym terminie. Kiedy dzieci chorują, to pracuję w domu, a dziećmi opiekuje się babcia lub ciocia.

Joanna dodaje, że ze zwykłym „białym” katarem puszcza dzieci do przedszkola. — Inaczej moje dzieci nie chodziłyby wcale — kwituje.
Pamięta czasy, kiedy dzieci, wtedy jeszcze bardzo małe, chorowały z taką częstotliwością, że musiała zrezygnować z pracy.
Na Facebookowym forum dla mam zawrzało, kiedy spytaliśmy o przeziębione dzieci w przedszkolu.

Monika: — Katar w żłobku to normalka. Żaden lekarz nie daje zwolnienia na katar. Z gorączką nie przyprowadzam dziecka do żłobka, kaszlącego też nie. Dla każdego pracodawcy pracownik na L4 to problem i koszty. Oczywiście, czasami nie mamy babci, cioci na podorędziu. Jednak uważam, że każda odpowiedzialna i pracująca mama, powinna mieć możliwość z korzystania pomocy osób trzecich.
Dagmara: — Katar, to pół biedy. Wczoraj dziecko wymiotowało cały dzień w przedszkolu, a dziś już jego ojciec o 7 rano przyprowadził je z powrotem... Normalnie nóż się w kieszeni otwiera.

Ewelina: — Dla mnie katar to nie choroba. Zostawiam synka w domu, jak już jest katar ropny, kaszel albo temperatura. A jak ma tylko katar lekki i dobry humor, to idzie do żłobka. Mój pracodawca jest wyrozumiały, ale sama nie chcę nadużywać dobroci i nie chodzę ciągle na zwolnienia. Jak już, to wymieniamy się — raz ja, raz mąż. Natomiast w pracy mojego męża to niepojęte, że on jest na zwolnieniu na dziecko. Przecież to żona powinna. U niego sami faceci w robocie i nikt nigdy nie wziął L4 na dziecko. Tylko mój mąż.

Jednak najczęściej to na barkach matki spoczywa opieka nad chorym dzieckiem. Z raportu ZUS „Absencja chorobowa w 2016 roku” wynika, że w poprzednim roku ponad 80 proc. wszystkich dni chorobowych na dzieci wzięły matki. Ojcowie zaledwie niecałe 20 proc.

Małgorzata zauważa, że nie wszyscy pracują na umowę o pracę, gdzie można po prostu wziąć zwolnienie i nikomu nie trzeba się tłumaczyć. — Są kobiety, które pracują na podstawie umowy cywilno-prawnej, a przecież w tym przypadku, jak się nie pracuje, to się nie zarabia. Ludzie chodzą nawet chorzy do pracy, bo opłaty trzeba zrobić, dzieciom dać jeść. Często zdarza się, że kobiety tracą pracę, bo kontrakt kończy się w trakcie trwania ciąży i nikogo to nie obchodzi, że komuś zachciało się dziecka, na wolne miejsce jest zatrudniana kolejną osoba i już nie ma możliwości powrotu — pisze na forum.

Dorota mówi wprost: — Katar to też choroba, bo od kataru wszystko się tak naprawdę zaczyna. Każda niemalże infekcja jest nim poprzedzona. Od kataru do bakteryjnego zapalenia uszu bardzo szybka droga. Jedno dziecko przejdzie katar bez szwanku, a drugie się zarazi i od zaraz będzie zapalenie gardła, ucha, oskrzela itp... Nie przemawiają do mnie argumenty — szef, kasa... Bo zdrowie dziecka i zdrowie innych dzieci jest ponad tę cenę. Przedszkole to nie punkt szpitalny.

Daria wspomina, jak odprowadzała swoją córkę do żłobka i zobaczyła chorą dziewczynkę. — Widać było, że dziecko oprócz kataru, ma też gorączkę. Zwróciłam uwagę matce, ale...nic to nie dało! Opiekunka ze żłobka za godzinę dzwoniła, żeby odebrać to chore dziecko. Córkę wypisałam ze żłobka, bo szkoda dziecka aby non stop chorowało. Moim zdaniem, panie tam pracujące nie powinny przyjmować w ogóle chorego dziecka!

Co powoduje przyprowadzenie przeziębionego dziecka do przedszkola? — Zaraża pozostałych. Oczywiście powinno siedzieć w domu, bo objawy w każdej chwili mogą się pogłębić. Może wystąpić na przykład gorączka. Chore dziecko powinno też dostawać leki, a w przedszkolu nikt tego nie może zrobić. Nauczycielka też nie może się nim indywidualnie zająć, bo ma pod swoją opieką inne dzieci — odpowiada lekarka Mirosława Sypiańska-Pusz z Ostródy.



at

Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. frombork #2353260 | 188.146.*.* 18 paź 2017 09:23

    tu tez sa tacy debile,a jeden (warszawiak) robi cuda jak ktos zachoruje …karma powraca po paprancu ,czasami dwa razy powraca ...

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. zxc #2352688 | 83.18.*.* 17 paź 2017 13:49

    To, że ludzie posyłają chore dzieci do przedszkoli i szkół to kwestia olsztyńskiego rynku pracy. Podziękujcie swoim szefom, którzy wyciskają z Was 300% normy, płacą marnie i pozwalają na urlopy...

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  3. radny #2352661 | 178.42.*.* 17 paź 2017 13:11

    Redakcjo, zrób artykuł o nauczycielach, którzy zamiast opiekować się dziećmi idą na urlopy (na ogół płatne roczne, tzw. "na poratowanie zdrowia"), aby uciec przed zwolnieniem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Majka #2352605 | 94.254.*.* 17 paź 2017 11:59

      A może ktoś podpowie co zrobić ze zwolnieniem na dziecko w sytuacji kiedy jedynym pracownikiem w firmie jestem ja i szef ??!! Boje się,że mnie zwolni jak będę musiała pójść na L4?! Dla niego wiąże to się z zamknięciem firmy na kilka dni, więc co z tym się wiąże........wszyscy wiemy, brak dochodu.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. zara halo #2352339 | 46.215.*.* 17 paź 2017 00:32

      pytam co to jest,,samotna matka,, już osierociła dziecko , mamy wspierać taką mentalność 500+ i jeszcze 500 alimentów , a najlepiej jak ma czworo to 4tys dla niej z mojej biednej wypłaty , nie można sponsorować takich zachowań , mało zarabiamy jesteśmy biedni , dziecko oddajemy temu rodzicowi co lepiej zarabia ??? 4ry z 10ciu małżeństw się rozpada rosną sieroty kosztem głupoty i ojca

      Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (9)