Nie umiemy żyć bez Google. A co z wiedzą, gdy zabraknie prądu?

2017-10-11 19:30:00(ost. akt: 2017-10-11 19:53:54)
Zdjęcie jest ilustracją do treści

Zdjęcie jest ilustracją do treści

Autor zdjęcia: pixabay.com

Chcemy pracować na czarno, najlepiej w policji i bez matury. Tak wynika z podpowiedzi Google. Dlatego sprawdzamy, jacy jesteśmy — jakie frazy wpisujemy w tę najpopularniejszą wyszukiwarkę. To dużo o nas mówi. Można się pośmiać, ale i przerazić.
Pamiętasz jak wyglądało życie bez Google? Było trudne. I nudne. Trzeba było używać papierowych map, uczyć się języków, posiadać słownik i chodzić do wróżek. Trzeba też było za każdym razem, gdy coś nam dolegało, iść do lekarza. Dzisiaj Google prawdę ci powie. O gustach, smakach, nękających nas chorobach.
— Czasami nawet, jak coś wiem, lubię sprawdzić w książce. Ale mam większe zaufanie do papieru niż do Google. Bo w internecie same głupoty — twierdzi Adam Kurowski, emeryt. — Ale jeśli ktoś ma potrzebę radzić się w ten sposób, proszę bardzo.

— Nie wyobrażam sobie życia bez internetu. Ostatnio miałem problemy z kręgosłupem i przeczytałem wszystko na temat swojego schorzenia. Śmiałem się pod nosem, gdy rozmawiałem z lekarzem, jak równy z równym — opowiada Łukasz Zamyłko z Olsztyna. — Gdy coś nam dolega, to zrozumiałe, że szukamy pomocy w sieci. Oczywiście dowiedziałem się też, że mam raka, że niedługo umrę i ile mi jeszcze zostało.

Nawet jeśli niektóre informacje wydają się bezsensowne, nie potrafimy żyć bez internetu. Wpisujemy wszystkie frazy — z ciekawości, z potrzeby, czasem z głupoty. Wpisujemy to, o czym myślimy na co dzień. Potwierdzamy albo zaprzeczamy sobie.

Z telefonów komórkowych korzysta dzisiaj 92 procent dorosłych Polaków. Ponad połowa z nich używa smartfona — wynika z badań CBOS. I właśnie ci nie wyobrażają sobie życia bez internetu. Mają go w kieszeni, w torebce — w każdej chwili można się poratować wpisując dane hasło.

— Ja to mam wrażenie, że teraz niektórzy to nawet prezentu dla męża czy dzieci nie potrafią kupić bez podpowiedzi — dziwi się Agnieszka Kowalska, młoda mama. — Jak ktoś obcy może wiedzieć, co lubią twoi najbliżsi? W ogóle, jak można pytać się w internecie o rzeczy, na które czasami i tak nie znajdzie się odpowiedzi?
A jednak można. Wpisując w Google jakiekolwiek hasło, system podsunie nam propozycje — są to najczęściej wpisywane przez innych użytkowników zdania lub wyrazy. W ten sposób możemy dowiedzieć się, co jest teraz modne i jakie treści cieszą się największą popularnością. I właśnie w ten sposób tworzy się „portret Polaka” — taki z przymrużeniem oka, ale jednak. Sprawdzamy więc, co nam w duszy gra.

Olsztyn. Gdy wpisujemy nazwę miasta, w podpowiedziach pojawia się pogoda i praca w Olsztynie. Ale gdy pójdziemy już krok dalej i wpisujemy tylko „pracę”, wyskakuje nam „praca na czarno”. Skoro już potrzebujemy pracy bez papierów, to wpisujemy hasło „chcę pracować”. Jako pierwsze wyświetla się „jako prostytutka”, a tuż zaraz „w policji”. Policja też nas interesuje — przy haśle „chcę pracować w policji”, Google nam precyzuje — „w policji bez matury”. Czyli nie chcemy się uczyć, a chcemy dbać o bezpieczeństwo?

Teraz trochę o naszych preferencjach. Wystarczy wpisać „chcę”, żeby dowiedzieć się, że „chcę iść z tobą do łóżka”, a tuż zaraz „chcę iść do zakonu”, a jeszcze dalej „chcę być kochana”. Czyli marzymy o szczęściu i o miłości? Chyba jednak nie do końca, bo gdy wpisujemy frazę „marzę o”, wynik zaskakuje. Okazuje się, że największym marzeniem Polaków jest… „czuć się bezpiecznie na widok policjanta”. To akurat fragment filmu, wykorzystany przez rapera Peję. W utworze rapuje, że “997 — ten numer to kłopoty”, a popularność hasła świadczy o tym, że jednak wielu się z takim poglądem identyfikuje. Cóż, nie licząc seksualnych fantazji, marzenia występują głównie w piosenkach. A co z nienawiścią? Nienawidzimy siebie, a potem swojej pracy. Nie lubimy poniedziałków, a nie cierpimy walentynek. Kochamy zwierzaki, Pana Jezusa i Laurę (blog o chorej dziewczynce).

— Wujek Google pamięta wszystkie wpisywane frazy. I to, co nam podpowiada, wywołuje zawsze potężny śmiech — zauważa Marek Sokołowski, socjolog z UWM. — Pokazuje to jednak, czego ludzie szukają w sieci i co ich interesuje. Najczęściej wpisywanym słowem na świecie jest „seks”. Ale tuż za nim „bóg”. Ale dziwnych wyrażeń jest cała masa. I gdy zaczniemy czytać, jakie frazy są najbardziej popularne, ukazuje się nasz poziom zidiocenia. Bo tak to można ocenić. Okazuje się, że poziom wiedzy ogólnej nam spadł.

Posiłkowanie się wujkiem Google jest złudne. Przypomina mi to rozmowę profesora Tadeusza Gadacza ze studentem. Podczas egzaminu profesor zadaje kilka pytań, na które student nie zna odpowiedzi. W końcu młody człowiek nie wytrzymuje nerwowo i mówi: ale pan pyta mnie o rzeczy podstawowe, które mogę znaleźć w internecie! A profesor mu odpowiada: różnica między panem a mną polega na tym, że jak odłączą prąd, to pana wykształcenie się skończy, a moje zostanie.
Wyszukiwanie wiedzy w sieci nie zwalnia więc z myślenia…

ar

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Pluk #2349134 | 88.156.*.* 12 paź 2017 12:31

    No i masz babo placek. Nawet placka bez netu nie upieczesz.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. jan z kolana #2348804 | 5.80.*.* 12 paź 2017 00:15

    "Śmiałem się pod nosem, gdy rozmawiałem z lekarzem, jak równy z równym" To jeszcze się sam zoperuj przy lustrze i laptopie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  3. mm #2348772 | 81.190.*.* 11 paź 2017 23:02

    jak ja wpiszę "chcę" to mi podpowiada "chcę tu zostać" a nie "chcę iść z tobą do łożka"

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Leo P #2348651 | 88.156.*.* 11 paź 2017 19:53

      A co z wiedzą gdy zabraknie prądu :)

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz