W Bartoszycach i Giżycku kształcą psychologów, ratowników medycznych, kadry mundurowe i to z uśmiechem na twarzy

2017-08-02 22:47:50(ost. akt: 2017-08-22 09:34:52)
Absolwenci bartoszyckiego wydziału Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa twierdzą, że studiowanie w małym mieście ma swój urok

Absolwenci bartoszyckiego wydziału Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa twierdzą, że studiowanie w małym mieście ma swój urok

Od trzech lat Bartoszyce i Giżycko są miastami akademickimi. W tym roku doczekały się pierwszych absolwentów. — Trzy lata minęły jak jeden dzień — twierdzą absolwenci. Uczelnia wprowadziła nowe kierunki studiów, w Bartoszycach Bezpieczeństwo Publiczne, a w Giżycku, Psychologię. Zapytaliśmy studentów, jak się studiuje w Bartoszycach i Giżycku.
Czwórkę ludzi, z którymi rozmawiamy, łączy jedno, są absolwentami Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Wydziału Nauk Społecznych w Bartoszycach. Spotykamy ich w przestronnym budynku dziekanatu, a gdy zaczynamy rozmowę, sympatyczna, pracująca tam pani proponuje nam kawę. Tak tu się traktuje studentów.

— Atmosfera w szkole jest rodzinna. Panie z dziekanatu i wykładowcy podczas zajęć i konsultacji nie wyzwalają niepotrzebnego stresu. Czujemy ich wsparcie. Nie oznacza to jednak, że nie musimy się starać, bo do egzaminów trzeba podejść na poważnie. Nikt tu za darmo piątek nie stawia — mówi Mikołaj Błogosławski, świeżo upieczony pedagog. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosław Gowin przyznał mu stypendium naukowe w wysokości 15 tys. złotych. — Jestem dumy z tego, że student z bartoszyckiego wydziału pokonał w naukowej rywalizacji studentów renomowanych uczelni. W małym ośrodku można czerpać ze studenckiego życia pełnymi garściami.


Spełniły marzenia
Małe uczelnie, takie jak te w Bartoszycach i Giżycku pozwalają zrealizować niespełnione wcześniej marzenia o studiowaniu, które z różnych przyczyn okazało się być niemożliwe. Tak było w przypadku Danuty Cybuli i Grażyny Wojtkiewicz, które swoje młodzieńcze cele spełniły dopiero teraz, niedaleko domu rodzinnego, bez potrzeby wyjazdu do innego miasta.
—Teraz to studia przyjechały do mnie, bo wcześniej musiałam dość daleko dojeżdżać — mówi Grażyna Wojtkiewicz. — Podczas studiów czułam się młodsza, pełna werwy, energii. Nauczyłam się pilności, będzie mi brakowało studenckiego życia.
Danuta Cybula natomiast najmilej wspomina obozy sportowe, podczas których obie miały szansę wziąć udział w zajęciach z krav magi, które prowadzone były przez żołnierzy z jednostek specjalnych.


Obie panie zdobyły tytuł licencjata. Pani Grażyna została specjalistką w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy, a Pani Danuta opanowała, aż trzy specjalizacje: edukacja dla bezpieczeństwa, zarządzanie kryzysowe i pedagogika społeczno-opiekuńcza z socjoterapią. Zapytane, czy zamierzają kontynuować naukę, zgodnie odpowiadają, że na razie chcą odpocząć, ale nie wykluczają takiej możliwości, ponieważ obie uczelnie oferują ciekawe kierunki studiów drugiego stopnia.


Wreszcie zrobiła coś dla siebie
Historia Ewy Bazyluk jest trochę inna.
— To moje pierwsze podejście do studiów — mówi. — Najpierw poświęciłam się rodzinie i przyszedł czas, żeby zrobić coś dla siebie i swojej przyszłości. Do podjęcia studiów nakłoniła mnie siostra. Powiedziała: "jest taka okazja w Bartoszycach, to spróbuj!" Dzieci już miałam odchowane, pedagogika interesowała mnie od zawsze, więc po rozmowie z siostrą nie zastanawiałam się zbyt długo. Poznaliśmy świetnych ludzi, mieliśmy wspaniałych wykładowców, a atmosfera na studiach była genialna.

Pani Ewa zajmowała się badaniem dzieci, które poszły do szkoły w wieku sześciu lat. Temat pracy licencjackiej od początku był jej bardzo bliski ze względu na fakt, że sama jest matką dwójki dzieci. Znała więc problem z autopsji, a jej zdanie na ten dość kontrowersyjny temat od zawsze było negatywne.
— Zgadzam się z poglądem, że wysyłanie dzieci w takim wieku do szkoły to zabieranie im dzieciństwa — mówi otwarcie. — Jestem mama dwójki dzieci, które poszły w tym wieku do pierwszej klasy, dlatego było mi prościej napisać taka pracę, a później ją obronić.
Świeżo upieczona absolwentka bartoszyckiego wydziału zamierza kontynuować naukę na studiach podyplomowych oferowanych przez uczelnię.
Jakich?
— Jeszce się zastanowię, bo oferta jest dość bogata — odpowiada.

Idealnie rozwiązanie
dla rodziców i osób pracujących

Absolwenci bartoszyckiego wydziału WSB twierdzą, że studiowanie w małym mieście ma swój urok. Na dużych wydziałach, w dużych miastach człowiek jest tylko częścią tłumu, trudniej o indywidualne traktowanie, które na Wydziale Nauk Społecznych w Bartoszycach i Giżycku jest gwarantowane. I poziom wcale nie jest niższy niż ten, który reprezentują największe uczelnie w Polsce. Dodatkowo studiowanie w rodzinnym mieście dużo mniej obciąża kieszeń studenta, nie wymaga wynajmowania stancji ani wielogodzinnych podróży autobusem bądź pociągiem. To idealne rozwiązanie dla osób pracujących i tych, które wciąż jeszcze wychowują swoje dzieci. Zajęcia odbywają się bowiem tylko w weekendy i tym samym zazwyczaj nie kolidują ani z pracą ani z życiem rodzinnym studentów.

Psychologia i Bezpieczeństwo Publiczne
Teraz obie uczelnie rozszerzają swoją ofertę kształcenia. Pojawiają się nowe kierunki i liczne w ich obrębie specjalizacje. Od nowego roku akademickiego w Bartoszycach będzie można dodatkowo studiować Bezpieczeństwo Publiczne, a w Giżycku, Psychologię.

To, że uczenia będzie tak dynamicznie się rozwijać, w opinii mieszkańców Bartoszyc i Giżycka nie było takie oczywiste. Mikołaj Błogosławski przyznaje że początkowo studiowanie w Bartoszycach i Giżycku było jedną, wielką niewiadomą. A wszystko dlatego, że rozpoczynał  studia na świeżo tworzonym wydziale. — Nie wiedzieliśmy jak te studia będą wyglądać, czy ruszą, niektórzy nawet mieli obawy czy nie będą w jakimś momencie przerwane. Okazało się, że nasze obawy były niepotrzebne — przyznaje. — Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa to szkoła z dobra kadrą wykładowców, którzy bardzo profesjonalnie podchodzą do swoich obowiązków. Nie ukrywam, że gdy studiuje się blisko domu, to koszt studiów radykalnie spada. Odchodzą koszty dalekich dojazdów i zakwaterowania. Uczelnia oferuje również sporo promocji i bonifikat w czesnym. Ja jako mundurowy płaciłem tylko 50 proc. czesnego.

"Magisterkę" też można
Studia to jednak nie tylko nauka i zdobywanie doświadczenia. To również poznawanie nowych ludzi, którzy mogą stać się przyjaciółmi na całe życie. To również wyjazdy, chociażby na konferencje naukowe, które pozwalają poznać studentów i wykładowców innych uniwersytetów i miast. I to nie tylko w Polsce. — Studia pozwalają się rozwijać. Przykładem tego jest mój udział w wielu konferencjach naukowych w Polsce i za granicą. — dodaje pan Mikołaj. — Poznałem bardzo wielu ciekawych ludzi, mieliśmy bardzo dobrych wykładowców, którzy znają swój fach i przekazali nam wiedzę nie tylko teoretyczną, lecz również praktyczną.
Absolwent zapowiada, że będzie kontynuował naukę na studiach magisterskich na bartoszyckim wydziale Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa. I nie trudno mu się dziwić, bo studiowanie na uczelni, na której każdy się zna, atmosfera jest niemalże rodzinna i nikt nie jest wykluczony, to sama przyjemność. Dodatkowym atutem jest również możliwość zdobywania doświadczenia przede wszystkim praktycznego, a nie tylko teoretycznego, które na innych uczelniach często traktowane jest jako te podstawowe i najważniejsze.

Praktyka przede wszystkim
Uczelnie w Bartoszycach i Giżycku stawiają na przygotowanie swoich studentów do pracy, którą chcą wykonywać. Nie ograniczają ich do suchej wiedzy, organizują spotkania z, być może, przyszłymi pracodawcami i starają się, aby jak najwięcej zajęć odbywało się w firmach i instytucjach. Bo najważniejsze jest to, żeby po studiach zdobyć wymarzoną pracę i wykonywać ją najlepiej jak się umie.