MINI niczym myśliwiec
2017-07-25 09:24:36(ost. akt: 2017-07-25 10:25:51)
Artykuł
sponsorowany
Najnowszy MINI countryman jest największy z dotychczas wyprodukowanych modeli MINI. Z drugiej jednak strony nic nie stracił ze swojego "gokartowego" prowadzenia i nadal daje wiele radości z jazdy
W kokpicie nowego countrymana przełączniki niczym w samolocie. To nie przypadek, bo marka MINI w czasie II wojny światowej produkowała osprzęt do myśliwców, które zasłużyły się m.in. w bitwie o Anglię. Jest więc do czego wracać. W centralnym miejscu deski rozdzielczej widoczny jest okrągły panel, w który wpisany został m.in. ekran dotykowy o przekątnej 8,8 cala. To ergonomiczny kontroler auta i interfejs zarazem. Moją uwagę przykuwa czerwony przełącznik z napisem start/stop. Zachęca do wciśnięcia. Robię to bez wahania. Spod maski odzywa się czterocylindrowy, benzynowy silnik o poj. 2 l i mocy 192 KM przy 5-6 tys. obr./min. Szukam pasa startowego...
Countryman to największe MINI w historii. Nie brakuje tu miejsca dla pięciu dorosłych osób (na uwagę zasługuje duża ilość miejsca nad głową) i bagażnik jest całkiem, całkiem. Pomieści 450 litrów, a przy złożeniu tylnej kanapy nawet 1390 litrów. Trzymanie ładunku gwarantują zaczepy i taśmy mocujące oferowane jako wyposażenie dodatkowe. Diody oświetlające bagażnik zapewniają z kolei dobrą widoczność podczas załadunku w ciemności. Całości wyposażenia bagażnika dopełnia gniazdko 12 V, które może służyć np. do zasilania turystycznej chłodziarki.
A propos zewnętrznych wymiarów, auto ma niemal 4,3 m długości, ponad 1,8 m szerokości i ponad 1,5 m wysokości. Jego waga wynosi 1,5 tony. To nie jest jakiś tam mikrus. Projektanci powiększając auto, zachowali jednak jego oryginalny styl, z którym od kilkunastu lat kojarzona jest marka MINI, tzn. od czasu, kiedy przejęło ją BMW. Uważam, że wyszło to "brytyjczykowi" z pochodzenia na dobre, chociaż są i tacy, którzy twierdzą, że historia mini skończyła się wraz z zaprzestaniem produkcji pierwszego legendarnego modelu w 2000 roku. Dowody tego dają na swoich mikrusach umieszczając napis "BMW 100 percent free".
Countryman, jak nazwa wskazuje, nie jest typowym mieszczuchem. Jego aspiracje sięgają znacznie dalej poza aglomeracje miejską. Model ten klasyfikowany jest jako SAV. To swego rodzaju mniejsza odmiana SUV-A. O możliwościach terenowych testowanego auta świadczył m.in. inteligentny napęd na cztery koła, który gwarantuje odpowiednią trakcję w każdych warunkach drogowych. Gdzie skrywa się tego sekret? To zasługa elektrohydraulicznego sprzęgła wielotarczowego, które połączone zostało z dynamiczną kontrolą stabilności jazdy DSC i rozdziela moment obrotowy silnika odpowiednio na oś przednią i tylną.
Mimo większych gabarytów MINI nic nie straciło ze swojego "gokartowego" prowadzenia i chociażby z jazdy w zakrętach jest wiele frajdy. Podczas dynamicznego ich pokonywania napęd przenosi część momentu obrotowego na koła tylne, aby odpowiednio wcześniej przeciwdziałać podsterowności. Sprawdziłem. MINI w zakręty wchodzi jak po szynach. Przy wysokiej prędkości usłyszymy co najwyżej pisk opon i przyjemne brzmienie silnika. Jeszcze więcej doznań otrzymamy ustawiając pierścień okalający drążek zmiany biegów na pozycję "sport". Wówczas usztywnione zostaje podwozie, a z rury wydechowej, przy spuszczeniu nogi z gazu, wydobywa się charakterystyczny pomruk w drogowym slangu określany jako wyrzucanie "popcornu".
Kierowców bardziej wrażliwych ekologicznie zainteresuje zapewne opcja "green". W ten sposób będziemy czerpali radość z oszczędniejszej jazdy. Wypada oczywiście wspomnieć o skrzyni biegów. W testowanym aucie zamontowano 8-stopniową skrzynię steptronic. Co prawda sprawia, że auto przyspiesza minimalnie szybciej niż w przypadku manualnej, 6-biegowej skrzyni i zarazem spala nieco mniej, ja jednak z przyjemnością sprawdziłbym również i tę druga opcję. Nie lubię rezygnować z przyjemności przerzucania biegów, przecież countryman jest stworzony do jazdy poza aglomeracjami miejskimi.