Kto zapłaci za niepowodzenia na egzaminie na prawo jazdy?

2017-06-20 19:36:00(ost. akt: 2017-06-21 10:34:18)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Zdanie egzaminu na prawo jazdy za pierwszym razem to marzenie każdego kursanta. To nie tylko koniec stresu, ale i więcej pieniędzy w portfelu. Teraz pojawił się pomysł, aby za niepowodzenie kursanta zapłacił... jego instruktor.
Pomysł miałby polegać na tym, że za dwa pierwsze podejścia płaci kursant. Jeśli obleje, za trzecie zapłaci już instruktor. Pomysł zrodził się w toruńskim WORD. Jak przekonuje dyrektor tego ośrodka, na instruktorów, którzy wypuszczają ze swojej szkoły nieprzygotowanych kandydatów nie ma żadnego sposobu.

Teoretycznie kursanci powinni być z takiego rozwiązania zadowoleni, ale zdania wśród nich są podzielone.

— Dużo zależy od instruktora — uważa Radomił Struniawski, który niedługo będzie zdawał taki egzamin. — To on przeprowadza egzamin wewnętrzny, który jest bardzo podobny do tego państwowego. Skoro kursant go zdaje, to powinien zdać też egzamin państwowy.

A co ze stresem na egzaminie państwowym? — Oczywiście, że się pojawia, ale od tego jest właśnie egzamin wewnętrzny — uważa Radomił Struniawski. — Jeśli instruktor stwierdza, że kursant go zdał, to znaczy, że umie sobie poradzić ze stresem. A jeśli oblewa kolejny raz, to może warto się zastanowić nad tym, czy instruktor nie podpisał egzaminu wewnętrznego po prostu dla swojego spokoju. Dlatego popieram pomysł z płaceniem za trzecią próbę przez instruktora.

Nie zgadza się z tym Beata Kurządkowska, kursantka kategorii A. — Staram się wczuć w drugą stronę i gdybym była instruktorem, to nie chciałabym płacić za błędy kursanta — mówi. — Z perspektywy kursanta to oczywiście dodatkowe pieniądze w kieszeni, ale nie sądzę, że to kogokolwiek motywowałoby, żeby nie zdać. Wszyscy chcą to mieć za sobą jak najszybciej.

Beata Kurządkowska zwraca też uwagę na różne czynniki powodujące oblewanie egzaminów w WORD-ach. — Czy to wina instruktora, gdy zapomnę czegoś zrobić lub zrobię coś źle na egzaminie, mimo że ćwiczyliśmy to wiele razy? — pyta.

A co na ten temat sądzą instruktorzy?
— Każda sytuacja ma plusy i minusy. Dla kursanta to byłoby coś dobrego, dla instruktora niekoniecznie — uważa Marlena Sobieska, kierownik jednej z olsztyńskich szkół nauki jazdy. — Jeśli ten pomysł wszedłby w życie, oznaczałby skok cen za szkolenia. Trzeba też pamiętać o tym, że kursanci są różni. Jedni odczuwają stres mocniej, inni mniej. Opłacanie egzaminu przez instruktora byłoby przyznaniem się do winy.

Marlena Sobieska przypomina też o innych czynnikach wpływających na kursanta. — Termin oczekiwania na egzamin robi swoje. Dużo można przez ten czas zapomnieć. Kiedyś mieliśmy na kursie panią doktor z uniwersytetu, która zdała przecież niejeden trudny egzamin. O tym na prawo jazdy mówiła, że jest najtrudniejszym w jej życiu.

Są też instruktorzy, którzy popierają pomysł. A przynajmniej jego założenie. — To my podpisujemy egzamin wewnętrzny, który zaświadcza, że kursant jest gotowy do egzaminu państwowego — przypomina instruktor nauki jazdy Czesław Swaryczewski. — Z drugiej strony, gdy zaproponuję komuś, kto według mnie nie jest gotowy do prowadzenia samochodu te dodatkowe godziny, to może to odebrać jako chęć naciągania go na dodatkowe koszty. Na Zachodzie stosuje się różne metody. Odbiera się nawet uprawnienia. U nas jest możliwość uczestniczenia instruktora w egzaminie kursanta, ale korzysta się z niej sporadycznie. Stres na egzaminie minimalizowałby właśnie towarzyszący kursantowi instruktor.

Uważam jednak, że trzeba dążyć do tego, aby instruktora rozliczać za efektywność. Finansowanie egzaminu to jeden ze sposobów. Mamy wielu beznadziejnych instruktorów, więc powinno się sprawdzić, jak jego kursanci zdawali egzaminy. Jeśli się do tego nie nadaje, to niech zmieni pracę.

pj

Komentarze (41) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Maku #2715337 | 83.25.*.* 12 kwi 2019 11:49

    Jestem już po teorii, którą zdałem za 1 razem - korzystałem z testów na prawo jazdy tego serwisu. https://www.prawo-jazdy-360.pl/test\ Za tydzień podchodzę do praktyki, czuję się dobrze przygotowany i mam nadzieję, że żadne problemy nie wystąpią podczas egzaminu.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. irbela #2335095 | 193.34.*.* 23 wrz 2017 22:01

    Super pomysl.. moze w koncu w tych szkolach skupia sie na tym by czegos nauczyc a nie tylko kase brac... Ja chodzilam do szkoly Autojar na Kabatach... To jest szkola z prawdziwego zdarzenia, potrafia uczyc, sa cierpliwi i dobrze tlumacza. Gdyby wszyscy tacy byli to by nie bylo problemow ze zdawalnoscia

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. ziom #2273012 | 83.21.*.* 25 cze 2017 19:11

    Pieniadze z egzaminów trafiaja bezposrednio na konto WPRD ,co prowadzi do skrajnie małej zdawalnosci. W interesie egzaminatorów jest by odpowiednia ilosc ludzi zaliczała po kilika razy i to jest skandaliczne.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. I tak #2272761 | 91.233.*.* 25 cze 2017 11:50

    I tak zapłacą za to kursanci, bo instruktor będzie nakładał dodatkowe godziny , ale one nie sa za darmo , trzeba za nie zapłacić i wielu wypadkach wyjdzie to kursantowi drożej niż opłata za poprawkę.A tak naprawdę sa różni kursanci. jeden łapie po 5 godzinach a inny potrzebuje i z 80 i nie może pojac bo jeździ na pamieć. Pojedzie w inną trasę i durnieje

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  5. Gosc #2270653 | 84.10.*.* 22 cze 2017 06:06

    Bardzo dobrze niech płaca jak nie umiom nauczyć jak się należy tylko patrzą na kasę to uważam ze to dobry pomysł

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (41)