Jezus pokonując śmierć, pokazał, że wszystko z Nim nabiera zupełnie nowego sensu
2017-04-15 07:24:05(ost. akt: 2017-04-15 08:08:08)
Wielka Sobota to nadal dzień wyciszenia i medytacji nad tajemnicą ukrzyżowania, śmierci i złożenia ciała Jezusa do grobu. Łatwo jest jednak to skupienie zagłuszyć przygotowaniem i świątecznym gwarem.
We wszystkich kościołach tradycyjnie przynosi się przyozdobione koszyczki z pokarmami, które wspólnie w rodzinnym gronie jutro będziemy spożywać podczas śniadania wielkanocnego. W tym jakże pięknym zwyczaju istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo, że ta czynność stanie się ważniejsza niż cała istota, która powinna być w centrum naszej uwagi. To skupiania się na sprawach mało istotnych nie jest jednak problemem współczesności.
Również w momencie, kiedy ciało Jezusa zostało zdjęte z Krzyża i złożone w grobie, kiedy najbliżsi przeżywali dramat z powodu rozłąki ze swoim Mistrzem, inni świętując Paschę nawet tego nie zauważyli. I choć faktycznie dokonał się zwrot w historii świata, wydawało się, że wokół nic się nie stało, a przebywający wówczas w Jerozolimie nadal zajmowali się swoimi sprawami.
Samo wyciszenie i zarazem tęsknota za Panem ma nas przygotować do punktu kulminacyjnego, który z całą mocą powinien wybrzmieć wraz ze Zmartwychwstaniem. Pod wieczór, w wygaszonym kościele, wszyscy uczestniczący w Wigilii Paschalnej oczekują na blask świecy, która symbolizuje Chrystusa. Ten płomień ma symbolicznie oświetlić mrok, który jest owocem naszego myślenia i braku wiary. Nie ma takiej ciemności, beznadziei, tragedii, której Bóg nie potrafiłby rozświetlić swoją nadzieją.
Samo wyciszenie i zarazem tęsknota za Panem ma nas przygotować do punktu kulminacyjnego, który z całą mocą powinien wybrzmieć wraz ze Zmartwychwstaniem. Pod wieczór, w wygaszonym kościele, wszyscy uczestniczący w Wigilii Paschalnej oczekują na blask świecy, która symbolizuje Chrystusa. Ten płomień ma symbolicznie oświetlić mrok, który jest owocem naszego myślenia i braku wiary. Nie ma takiej ciemności, beznadziei, tragedii, której Bóg nie potrafiłby rozświetlić swoją nadzieją.
Tej radości nie powinniśmy zostawić tylko dla siebie, dlatego w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego chcemy wspólnie świętować, składamy sobie życzenia. Nie zapominajmy jednak o Chrystusie, bo to dzięki Niemu ten na pozór zwyczajny dzień jest niezwyczajnym przypomnieniem najważniejszego dnia, gdy to śmierć została pokonana przez Miłość. Niestety łatwo jest tę prawdę zgubić.
Kiedy w te świąteczne dni idziemy ulicami naszych miast i miejscowości tylko wystawy sklepowe zdradzają, że przeżywamy okres wielkanocny. Ludzie tak, jak każdego dnia, gdzieś biegną, coś załatwiają, pracują, rozmawiają. Świętowanie Zmartwychwstania zaczyna się od tego, co jest w naszym sercu. Warto jest choć na chwilę wejść do kościoła, podejść przed Najświętszy Sakrament i spróbować porozmawiać z Bogiem, który żyje i chce słuchać tego, co Mu powiesz.
To, czy wraz ze Zmartwychwstaniem Pańskim i w naszych sercach, domach, parafiach pojawi się promień nadziei i wiary, zależy od naszego nastawienia, czy w tych szczególnych chwilach roku, będziemy umieli właśnie na chwilę zatrzymać się, rozważyć i zachwycić nad tym, co Bóg uczynił dla człowieka.
A właśnie od zachwytu zaczyna się przygoda z Bogiem. Zatem każda chwila, która nas jednoczy z Jezusem (Msza Święta, spowiedź, adoracja, modlitwa) jest jakby powstaniem z grobu naszego myślenia, egoizmu, pychy, samowystarczalności. Jezus pokonując śmierć, pokazał, że wszystko z Nim nabiera zupełnie nowego sensu. I to, co po ludzku wydawało się niemożliwe, z Bogiem staje się możliwe.
ks. Radosław Czerwiński/