Prawda płynąca z tajemnicy Krzyża

2017-04-14 08:12:50(ost. akt: 2017-04-14 13:22:55)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Chyba żaden inny znak nie budzi tak wielkich kontrowersji, jak właśnie Krzyż. Obok niego nie da się przejść obojętnie — pisze ksiądz Radosław Czerwiński.
Być dobrym jak chleb" — tak mówił św. Brat Albert Chmielowski, który został wybrany przez polski episkopat na patrona obecnie trwającego roku.
Ten właśnie zakonnik był całkowicie oddany ubogim i cierpiącym. Próbował zaspokoić głód fizyczny, ale zarazem i ten duchowy — towarzyszył tym, których spotkał i pomagał, jak tylko potrafił.

Jezus również przez śmierć na Krzyżu chciał zaspokoić ludzkie pragnienie Boga. Stał się niejako chlebem, który zaspokaja głód miłości. Czymże jest ofiara krzyża, jak nie dowodem tej ogromnej miłości, jaką Bóg ma do człowieka?

Obok Krzyża nie da się przejść obojętnie. Jedna cześć ludzi w Krzyżu Chrystusa widzi symbol zbawienia, miłości, ofiary przelania krwi za nasze grzechy, a dla innych jest to niczym nie znaczący znak, któremu za wszelką cenę należy się sprzeciwiać. Chyba żaden inny znak nie budzi tak wielkich kontrowersji, jak właśnie Krzyż. Obok niego nie da się przejść obojętnie.

Dzisiejsza cywilizacja boi się śmierci, jesteśmy zdolni zrobić wszystko, by jak najdłużej zachować zdrowie i młodość. A tymczasem Jezus pokazuje, że śmierć jest dopiero początkiem. A Krzyż stał się zapowiedzią tego nowego życia.

Jezus praktycznie umierał w samotności, gdyż z wielkich tłumów, które Mu na początku działalności towarzyszyły, przy samej śmierci pozostała zaledwie garstka najbliższych osób. Złożył krwawą ofiarę, poniżony najbardziej okrutną wówczas karą śmierci, a wszystko po to, byśmy nigdy nie czuli się samotni.

I dlatego też Jezus powołał Kościół, bo wie, że we wspólnocie mamy nawzajem okazywać sobie Miłość i wsparcie. Razem powinniśmy wspierać się w dźwiganiu naszych życiowych krzyży.

Nie zawsze jednak chcemy być dla siebie wsparciem. Właśnie dlatego w tych najważniejszych dniach w ciągu roku kościelnego, przypominamy sobie tę prawdę płynąca z tajemnicy Krzyża.

Śmierć Jezusa ma nas umocnić i zarazem zachęcić do poświęcenia na rzecz drugiego człowieka, przypomina, co Bóg zrobił dla człowieka. W całej historii ludzkości wielu ludzi chciało uczynić się bogami na ziemi, ale tylko Jeden Bóg zechciał stać się człowiekiem, by być blisko nas.

Jezus doskonale rozumie ludzki ból, cierpienie, stratę, samotność, ponieważ sam tego doświadczył — On chce być z tymi, którzy płaczą i z tymi, którzy się cieszą. Co jeszcze Bóg musi zrobić, byśmy Jemu otworzyli nasze serca?

Podczas dzisiejszego wieczornego nabożeństwa cała nasza uwaga powinna skupić się na Krzyżu. Cały Wielki Piątek jest dniem postu ścisłego i medytacji. Zachęcani jesteśmy do rozważenia ostatnich godzin z ziemskiego życia Jezusa.
Wszystkie działania w Kościele, jak Droga Krzyżowa, słuchanie opisu Męki Pańskiej, adoracja Krzyża i złożenie ciała Jezusa do symbolicznego grobu powinno nas zachęcić do medytacji nad tym, co Chrystus uczynił dla nas – „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”.

Dzisiejsza cywilizacja boi się śmierci, jesteśmy zdolni zrobić wszystko, by jak najdłużej zachować zdrowie i młodość. A tymczasem Jezus pokazuje, że śmierć jest dopiero początkiem. A Krzyż stał się zapowiedzią tego nowego życia.