Mówią o nich darmozjady i pasożyty. Kim są 30-latkowie mieszkający z rodzicami? [reportaż]

2017-03-31 19:31:00(ost. akt: 2017-03-31 16:58:02)
Zdjęcie jest ilustracją do treści!

Zdjęcie jest ilustracją do treści!

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Mówi się o nich darmozjady i pasożyty. Mają już za sobą edukację, pracują, ale nie zamierzają wyfrunąć z rodzinnego gniazda. Bo tak łatwiej, taniej i wygodniej. Dlaczego dorośli Polacy nie chcą się usamodzielnić? Dotyczy to ponad 2,5 mln młodych Polaków.
Monice wibruje telefon w torebce. Ledwo co wyszła z pracy, a już ktoś do niej dzwoni. Nie musi patrzeć nawet kto. Przyzwyczaiła się, że o tej porze dzwoni zawsze mama.

— Pyta, czy już wracam. Mówi, że wstawiła już ziemniaki na gaz. Wtedy zaczynam się irytować — opowiada kobieta.
Za miesiąc skończy 32 lata. Wtedy na pewno będzie też tort, świeczki i jej ulubiona sałatka owocowa. Mama Moniki dba o podniebienie córki. Jej starszy syn dawno już poszedł z domu. Tylko Monika jej została. No i mąż, ale ten to ma swój świat. Tylko krzyżówki i ryby. — Męczy mnie to, że mama traktuje mnie jak dziecko — opowiada Monika.

Męczy, ale z drugiej strony kobieta nie robi nic, żeby ten stan zmienić. Ciepły obiad podany pod nos smakuje lepiej niż ten przygotowany samodzielnie. Ubrania w szafce poukładane, rachunki za telefon zapłacone. Z jednej strony nadopiekuńczość matki drażni, a z drugiej stanowi ciepły parasol ochronny.
Monika dziwi się, kiedy pytam, czemu się nie wyprowadza. — W sumie nawet się nie zastanawiałam — odpowiada po chwili. — Chyba przywykłam. Poza tym nie mam za co.

Narzeka, że w urzędzie mało się zarabia. Ale przyznaje, że nie rozgląda się za nową pracą.
— Jak się wyprowadzę, to co? Na stancji mam mieszkać, ze studentami? Jestem na to za stara – wyznaje.
Zupełnie zapomniała, że był przecież taki moment, że miała już się usamodzielnić. Siedem lat temu, z ówczesnym chłopakiem myślała o wynajęciu mieszkania. On wyjechał za granicę na zarobek. I tam się usamodzielnił, ale już z kimś innym. Od tej pory Monika nie ufa mężczyznom. A jej mama mówi, że bardzo dobrze.

— Gdybym się wyprowadziła, chyba byłaby nieszczęśliwa — uważa.
Monika należy do tych 34 procent Polaków poniżej 35 roku życia, którzy mieszkają z rodzicami.
Paweł Herman z Lidzbarka Warmińskiego nie chce podnosić tych statystyk. Odlicza dni do matury. Napisze egzamin dojrzałości, dostanie się na Wojskową Akademię Techniczną i... śladu w Lidzbarku już po nim nie będzie. — Trzeba się usamodzielnić — wyznaje.

A co, gdyby nie wybierał się na studia? — Z rodzicami też bym dłużej nie mieszkał, poszedłbym na stancję — zarzeka się.
Nie jest mu źle. Mama wypierze i ugotuje. Ale on chce dorosłego życia, samodzielności i rachunków. — Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że jestem po dwudziestce i mieszkam z mamusią. To scenariusz nie dla mnie — podkreśla.
Przekonuje, że nie boi się dorosłego życia. — Poradzę sobie — uśmiecha się.
Dlaczego jego starsi koledzy takiej pewności nie mają i nadal żyją na garnuszku rodziców? — Jest jedna odpowiedź: z wygody — twierdzi.
Anna to nawet nie spojrzałaby na faceta, który po trzydziestce mieszka z matką. — To go całkowicie dyskwalifikuje – mówi stanowczo.
Sama z domu rodzinnego wyprowadziła się na trzecim roku studiów. — Nikt mnie nie wyganiał — uprzedza. — Miałam gdzie mieszkać, bo studiowałam w rodzinnym mieście. Ale po prostu chciałam się usamodzielnić. Robić zakupy i pranie. Żyć na własny rachunek.

Anna mieszkała już na pięciu stancjach. Jak mówi, własne lokum pozostaje na razie w sferze marzeń. Ale nie wyobraża sobie powrotu do rodziców. — Finansowo jest ciężko, nawet bardzo — nie kryje. — Ale kiedy chcę kogoś zaprosić na wieczór, to po prostu zapraszam, nie muszę nikomu się tłumaczyć. Nie wyobrażam sobie braku intymności. To nienormalne.

Kobieta mówi, że często chodzi na randki. Wciąż szuka tego jedynego. — Jestem wyrozumiała i toleruję wiele wad. Nie zniosę tylko jednej — braku samodzielności i zaradności. Jeśli spotykam faceta, który ma skończone 30 lat, a mieszka z rodzicami, uciekam w te pędy. Bo jeśli sześć lat temu skończył studia, to co stanęło na przeszkodzie, żeby się wyprowadzić? — pyta.
Maciej z Olsztyna nie zostawia suchej nitki na takich, którzy siedzą przy matce. — Co to za facet, który mieszka z matką za ścianą, zamiast stworzyć rodzinę i żyć na własny rachunek? — mówi kpiąco.
Nawet miał takiego znajomego, ale ich drogi szybko się rozeszły. — Ja miałem problemy: a to groziła mi utrata pracy, a to żona była w zagrożonej ciąży. A on ani pracy, ani żony... O czym tu rozmawiać?

Maciej wyprowadził się z domu, jak miał 23 lata.
— Ojciec był ze mnie dumny — wspomina. — Oczywiście wtedy o własnym mieszkaniu mogłem tylko pomarzyć. Zamieszkałem z żoną w ciasnej kawalerce. Potem urodził się syn, więc było jeszcze ciaśniej. Miesiąc temu odebraliśmy klucze do własnego mieszkania.
Kasia marzy o własnym M. Jest singielką, wynajmuje stancję w Olsztynie. — Pewnie, że mogłabym być na garnuszku u rodziców. Nikt mnie z domu nie wyganiał. Mama nadal by mi gotowała i prała. Ale chyba wtedy nie mogłabym patrzeć w lustro — wyznaje.

Czytała niedawno w jednym z czasopism artykuł o takich, co gniazdują. — Z jednej strony rozumiem, że się surowo ich ocenia, ale z drugiej strony... Żyjemy w biednym kraju. U nas nie jest łatwo wyżyć z jednej pensji — mówi.
Przemkowi Trukszynowi z okolic Lidzbarka Warmińskiego w domu rodzinnym jest dobrze. Z rodzicami mieszka pięć miesięcy w roku. Resztę czasu spędza w Niemczech, gdzie pracuje. Zdążył już zasmakować samodzielnego życia. Kiedy jest u rodziców, wszystko ma podane pod nos.
— Mama mnie wyręcza — nie kryje. — Jestem z wielodzietnej rodziny. Zjadą się siostry i bracia, i jest po prostu wesoło.

Kamil przekonuje, że teraz nie przeżyłby jednego dnia pod jednym dachem z rodzicami. — Chyba byśmy się pozabijali — mówi ze śmiechem. — Jestem po trzydziestce, mam już swoje przyzwyczajenia, nawyki. Przeszkadzalibyśmy sobie nawzajem.

Kamil od niedawna mieszka sam, rozpadł mu się związek. Do głowy mu nie przyszło, żeby wrócić do rodziców. Zna osoby, które tak robią. — Związek nie wypali i do mamusi — uśmiecha się. — Z dojrzałością to nie ma nic wspólnego.
Izę z Olsztyna drażni stereotyp i myślenie, że z rodzicami mieszkają tylko ludzie leniwi, bez pracy, maminsynki. Ona przecież nie jest leniwa, ani bez pracy. — Nigdy nie prosiłam rodziców o pieniądze, zarabiałam na swoje potrzeby i dokładałam się do rodzinnego budżetu – mówi.

Czy chciałaby wyfrunąć z gniazda?— Pewnie, gdyby byłoby mnie na to stać — odpowiada bez wahania. Ale... — Czuję dyskomfort na myśl, że mojemu niepełnosprawnemu bratu albo mojej schorowanej matce mogłoby zabraknąć na leczenie, kiedy ja płaciłabym za wynajęte mieszkanie kwotę wziętą z kosmosu.
Badania pokazują, że nie tylko w Polsce młodzi ludzi siedzą w domach z rodzicami. Ta tendencja staje się coraz powszechniejsza także w... Stanach Zjednoczonych, a więc w kraju, gdzie statystycznie młodzież najszybciej się usamodzielniała. Dlaczego dorosłe dzieci nie opuszczają domów?
— W młodych ludziach jest lęk przed usamodzielnieniem i zobowiązaniami. Boją się zmienności finansowej, często nie mają stabilnego zatrudnienia. Tak jest bezpieczniej — tłumaczy Bogusława Gontarz, psycholog. — Często też nie chcą mieszkać na stancjach, bo wypada mieć własne mieszkanie. Jest też im po prostu wygodniej.

Specjalistka zauważa, że często w rodzinnym gnieździe pozostają ci, którzy bardzo intensywnie pracują. — Znikają na całe dnie do pracy, wracają tylko na noc. Mają wyprane i mogą zarabiać tylko na własne przyjemności.
Zdarza się również, że to rodzice nie chcą wypuścić dzieci spod swoich skrzydeł. — Często zupełnie nieświadomie stosują szantaż emocjonalny — mówi specjalistka.

Bogusława Gontarz podkreśla, że zmieniły się też trendy. — Ludzie nie są nauczeni tworzenia bliskich relacji. Jeśli pokłócą się z partnerem, to zawsze będą mogli wrócić do swojego domu.
Jakie są skutki mieszkania z rodzicami w dorosłym życiu? — Przede wszystkim brak własnego życia, frustracja i zaburzenia emocjonalne — wylicza psycholog. — Dorosły człowiek, który mieszka z rodzicami nie ma poczucia autonomii. To na pewno nie jest sytuacja naturalna z perspektywy rozwoju.
Kiedy dorosły człowiek powinien pójść na swoje? — Kiedy kończy naukę i się usamodzielnia. I ma odpowiednie warunki, czyli pracę — odpowiada psycholog.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (51) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. na_garnuszku_29 #2884542 | 193.43.*.* 11 mar 2020 19:29

    Cześć. U mnie sytuacja jest taka - wkrótce się przeprowadzam bliżej pracy (sam bądź z kolegą). Czyli do 29. roku życia mieszkam z rodzicami. Dlaczego? Co ze mnie za facet? Ano po pierwsze - zdradzony i oszukany przez partnerkę, przy której widziałem życie. Po drugie roztrojony przez ogromne dojazdy między miejscem życia (studia, potem praca), domem rodziców i weekendowym domem dziadków. Wielokrotnie widziałem nadęte komentarze "samodzielnych" o ich wyższości, gdy 70% z nich miało samochód, spadek na koncie, kupioną kawalerkę, opłaconą stancję na studiach itp. Moich rodziców nie było stać na takie szaleństwa, a ich nadopiekuńcze nastawienie też nie pomagało. Szczęśliwie znalazłem pracę powyżej minimalnej (znam 5 języków obcych, nie jestem leniwy, a o pracę i tak niełatwo). Postanowiłem zacisnąć zęby, trzy lata popracować na dużym dojeździe, zaoszczędzić kokos aby mieć w przyszłości na wkład mieszkaniowy. Teraz już mam, i na wkład i ewentualne wesele, pójdę wynająć coś na 2 lata i zobaczę jak mi się tam mieszka, potem podejmę decyzję co kupować. Nikt niczego mi nie dał, nikt nie ułatwiał, a wręcz przeciwnie - każdy miał miliony "porad", przy których miałem tylko wypaść na słabszego. Zwłaszcza kobiety - "prawdziwy facet musi to i tamto".. Niedługo będę miał wszystko co mi do życia potrzebne, do czego doszedłem SAM, sam jak palec w wiecie czym, i chociaż jestem urodzonym romantykiem, jestem (przepraszam) dość przystojny, mieszanka szaleństwa i łagodności, ale wiecie co... Żadna kobieta mi w życiu nie pomogła, jedna prawie je przerwała. Nie mam już za co szanować kobiet, nie założę już niestety rodziny. Zgadzam się z konkluzją psycholog o odczuciu frustracji, nienawiści, braku autonomii.. Tak to właśnie jest.. Chciałbym tu wesprzeć wszystkich "pasożytów na garnuszku". Tak piszą tylko zazdrośnicy, że możecie jeszcze stacjonować u rodziców, odkładając na wkład mieszkaniowy lub wakacje. Nie bierzcie tego sobie do serca, tylko patrzcie na własne życie i własne finanse. Wiem, że w czasach śmieciówek, horrendalnych cen mieszkań, przekwalifikowań, wszyscy mamy obawy. Trudno, takie czasy. Nie dajcie się zafiksować tym doradcom, a zwłaszcza kobietom, którym wszystko się należy, do wszystkiego mają prawo, wszystko macie im przygotować! Nie i basta!!

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Roman #2832430 | 93.105.*.* 9 gru 2019 23:31

    Śmieszą mnie takie nie zależne mieszkające na stancji lub płacące po 1600 za wynajem i ledwo wiążące koniec z końcem lub dożywotnim kredytem a jak się tylko trafi facet z lokum lub sianem to już się w tym lokum widzą. Dla mnie nie jest problemem jeżeli panna mieszka z rodzicami nawet po 30 jeżeli jest ogarnięta i ładna.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. Amber #2220641 | 68.84.*.* 10 kwi 2017 20:34

    zycie z rodzicami jest z powodu ekonomicznych ,wspolnoty rodzinnej itd, od pokloen nie tylko samotne osoby ,ale takze malzenstwa mieszkaja z rodzicami i tesciami , mlodzi za malo zarabiaja a zyjac przy rodzinie moga odkladac kase na auto lub mieszkanie chyba ze bogaci rodzice kupia mlodym dom i auta i wszystko co chca to inne zycie ,czasami jest tak ze latwo przyszlo to i latwo poszlo

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  4. naganiacze podjudzacze #2215457 | 147.147.*.* 2 kwi 2017 19:54

    do robienia dzieci i brania kredytów. Idzcie na swoje. Jakoś to będzie. Dacie radę. A z matematyki wychodzi że nie dacie rady. Bo za 2tys to można najwyżej bąka puścić zbiegając ze schodów.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

  5. józek mutra #2215430 | 147.147.*.* 2 kwi 2017 19:25

    Ludzie nigdzie się nie wyprowadzajcie. To jest wasze miejsce na ziemi, wam się należy i je odziedziczycie. Kiedy rodzice odejdą jeszcze wam sie odechce tej samodzielności. Kobiety, żony są przereklamowane. To jest w sumie obcy człowiek. A ojciec to jest ojciec. Od obcych doświadczycie przeważnie złego.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (51)