Amerykańskie srebro Michała Burczyńskiego

2017-01-29 12:00:00(ost. akt: 2017-01-29 16:15:42)

Autor zdjęcia: archiwum GO

Michał Burczyński został srebrnym medalistą bojerowych mistrzostw Ameryki Północnej! Zwyciężył Amerykanin Ron Sherry, trzeci był jego rodak Matt Struble, a miejsca tuż za podium zajęli: Tomasz Zakrzewski, Robert Graczyk i Karol Jabłoński.
W piątek wieczorem bojerowcy dotarli na miejsce rozgrywania mistrzostw, którą tym razem było Marinette, mała miejscowość położona niedaleko Green Bay, gdzie 16 lat temu Karol Jabłoński został mistrzem świata.
W sobotę na zatoce jeziora Michigan rozegrano pięć wyścigów, w których wielką klasą błysnął Ron Sherry (podczas niedawnych mistrzostw świata był poza czołową dwudziestką). Co prawda w pierwszym wyścigu Amerykanin był dopiero 44., ale w pozostałych czterech linię mety mijał jako pierwszy (najgorszy wynik się odrzuca, więc do klasyfikacji generalnej liczyły się tylko te cztery zwycięstwa). Po pierwszym dniu wiceliderem był Matt Struble (1. miejsce, 5., 6., 3., 2.), natomiast na trzecim miejscu uplasował się Karol Jabłoński (OKŻ Olsztyn), który właśnie zdobył trzeci z rzędu tytuł mistrza świata. Tak przebieg wydarzeń na lodzie opisał najwybitniejszy zawodnik w historii światowych bojerów: „Lód chropowaty, zmarznięty i przy sile wiatru wiejącego do 7 m/s osiągaliśmy bardzo duże szybkości. (...) Szkwały i zmiany wiatru wymagały od wszystkich olbrzymiej pracy szotami grota, aby utrzymać bojer pod kontrolą. Każdy wyścig był wyczerpujący, już nie pamiętam regat tak intensywnych i męczących. Jestem zadowolony z przebiegu dzisiejszej rywalizacji, chociaż nie grałem w niej pierwszych skrzypiec, ale ile można ;-)”.
Tuż za Jabłońskim zameldowali się Michał Burczyński (AZS UWM Olsztyn) oraz Tomasz Szewczyk i Robert Graczyk z Mikołajek.
Na kolejny dzień zaplanowano dwa ostatnie wyścigi, ale Jabłoński swoje szanse oceniał bardzo ostrożnie: — Będę walczył o miejsce na pudle, nie będzie łatwo, bo nie jestem wystarczająco szybki. Znam przyczyny, ale teraz nie jestem w stanie nic zrobić.
No i nie zrobił, ale oddajmy głos Karolowi Jabłońskiemu: „Rozegraliśmy dwa końcowe wyścigi na relatywnie krótkiej trasie i górnym znaku ustawionym bardzo blisko brzegu. Wiatr wiał z szybkością 4-6 m/s , był bardzo szkwalisty i niestabilny w kierunku. Niestety, nie żeglowałem szczęśliwie i wystarczająco szybko, aby odrobić starty. W obu wyścigach po pierwszej halsówce byłem na miejscu dwudziestym albo jeszcze dalej… To spowodowało, że w klasyfikacji generalnej spadłem na 6. miejsce. Klasą dla siebie był Ron Sherry, który na mistrzostwach świata był poza dwudziestką… Takie są bojery. Michał po dobrej żegludze awansował na miejsce drugie, a Matt zajął trzecie, finiszując w pierwszym wyścigu dwa miejsca przede mną, a w drugim jedno za mną. Tomek zajął czwarte miejsce, a Robert piąte. Różnice punktowe były bardzo małe. Po każdych regatach potrzeba czasu na poprawną analizę przebiegu rywalizacji, a przede wszystkim tych faktorów, które miały decydujący wpływ na prędkość. Ja już wyciągnąłem pierwsze wnioski i wiem, co będę musiał zmienić w przyszłości, aby żeglować szybciej”.
W poniedziałek o godz. 13.30 polscy bojerowcy wylądują na warszawskim Okęciu.
• Końcowa kolejność mistrzostw Ameryki Północnej: 1. Ron Sherry, 2. Michał Burczyński, 3. Matt Struble, 4. Tomasz Zakrzewski, 5. Robert Graczyk, 6. Karol Jabłoński.
md


Źródło: Gazeta Olsztyńska