Nie wieszajmy psów na tej drużynie
2017-01-18 12:00:00(ost. akt: 2017-01-18 19:52:19)
Spodziewałem się, że tak to będzie wyglądało — kwituje grę polskich piłkarzy ręcznych we francuskich mistrzostwach świata Karol Królik z Warmii Traveland. Olsztyński rozgrywający narzeka na uraz barku i przygotowuje się do drugiej rundy I ligi.
— Co pan powie o postawie Polaków podczas mundialu we Francji?
— Spodziewałem się, że tak to będzie wyglądało, bo my dopiero zaczynamy grać w takim składzie... Ta reprezentacja przeżyła straszny szok, tracąc przez kontuzje czterech kluczowych zawodników (bramkarz Piotr Wyszomirski, kołowy Kamil Syprzak oraz rozgrywający Michał Jurecki i Mariusz Jurkiewicz — red.). Bo gdyby nie te kontuzje, to myślę, że oblicze reprezentacji byłoby nieco inne. I na pewno gralibyśmy w drugiej fazie turnieju. A tak na rozegraniu mamy bardzo niedoświadczonych zawodników: jeśli chodzi o reprezentację, bo oczywiście oni od paru lat grają w ekstraklasie, a niektórzy także w Lidze Mistrzów. Niestety, frycowe trzeba więc zapłacić.
— Mimo to chyba można było uniknąć kompletu porażek w pierwszych trzech meczach...
— Jasne: była szansa na zwycięstwo z Norwegią czy z Rosją, ale zabrakło doświadczenia. Widać, że ta drużyna nie gra tak pewnie w ataku, a chłopaki nie grają tak dynamicznie, jak inne reprezentacje... Musimy, jako kibice, przełknąć tę gorzką pigułkę i tyle. Choć oczywiście szkoda, że tak to się potoczyło. Choćby dlatego, że do kolejnych eliminacji przystąpimy już niżej sklasyfikowani, więc trafimy na teoretycznie mocniejszego przeciwnika i będzie nam ciężej. Mam nadzieję, że dojdą już ci nieobecni, którzy zadeklarowali dalszą grę w reprezentacji, i to wszystko wróci na inne tory. Jasne, nie ma co oczekiwać, że będziemy zajmowali na najbliższych imprezach medalowe pozycje, ale myślę, że kompletny „zjazd” nam nie grozi.
— Oby miał pan rację, bo łatwiej się zsunąć w hierarchii niż później odbudować swoją pozycję.
— To na pewno. Będzie ciężko, choć widzę, że jest potencjał i na pewno z każdym meczem będzie to wyglądało lepiej. Ale na razie jest tak, jak jest, i trzeba się z tym pogodzić.
— W porównaniu z igrzyskami w Rio, z drużyny trenera Dujszebajewa ubyło aż 10 zawodników, i to w większości kluczowych. Mało która reprezentacja przeżyłaby bezboleśnie taki upływ krwi...
— Tak, chyba że ma się bardzo utalentowanych nastolatków. A my, niestety, za bardzo takich nie mamy; myślę o 20- i 21-latkach, którzy grają na poziomie międzynarodowym bez żadnych kompleksów. Tak że na sukcesy będziemy musieli trochę poczekać. I fajnie by było, gdyby kibice się nie odwrócili od piłki ręcznej, choć wiadomo, że jak nie ma wyników, to i kibiców ubywa. Nie chciałbym tego, bo piłka ręczna to widowiskowy sport. A wracając do mistrzostw: spodziewałem się tego, co się dzieje, więc nie jestem specjalnie rozczarowany. Pewnie, że niezbyt przyjemnie się ogląda takie mecze, ale to nie jest tak, że będę wieszał psy na tych chłopakach, bo całkowicie rozumiem sytuację. Ci chłopcy, wbrew pozorom, mają indywidualne umiejętności, a ich szkolne błędy wynikają z czego innego: brak doświadczenia, stres i wygląda to tak, a nie inaczej. Nie należy ich jednak przesadnie krytykować.
— Patrząc jak poszło niedawno naszej młodzieżówce w eliminacjach MŚ, gdzie Polska przegrała z Macedonią ośmioma bramkami, a z Portugalią aż trzynastoma, to trzeba się jednak szykować na chudsze lata pierwszej reprezentacji...
— Niby tak, chociaż z drugiej strony do gry w reprezentacji nie potrzeba nie wiadomo ilu zawodników, a jacyś kandydaci na horyzoncie już się pojawili. Nie zmienia to faktu, że wspomniane wyniki dla mnie też były dużym zaskoczeniem. Tym bardziej że Polska, jadąc do Skopje, wydawała się faworyzowanym zespołem, a skończyło się na sromotnej porażce. Co do przyszłości, to nie będzie takiego „złotego pokolenia”, jak to było przez ostatnie parę lat, ale myślę, że jakieś perełki da się wyłowić. I nie będzie aż tak tragicznie, jak niektórzy już przewidują.
— A co słychać u pana? Co z barkiem?
— Odwiedzam gabinety lekarskie, ale, niestety, ból nie ustaje, a ja nadal nie mam jednoznacznej diagnozy. W przyszłym tygodniu mam mieć ostrzyknięty ten bark osoczem i być może to przyniesie poprawę. Jak stwierdził lekarz, szanse na to są pół na pół. Zobaczymy...
— Czyli zaplanowany na 5 lutego powrót Warmii Traveland do ligowego grania (mecz ze Śląskiem Wrocław w Uranii — red.) raczej przebiegnie bez pana?
— Najprawdopodobniej tak. Powiem tak: nawet jeśli nie uda mi się wrócić do pełni sił, to pewnie i tak będę pomagał chłopakom, wchodząc do obrony, ale już teraz mogę powiedzieć, że na 5 lutego nie dam rady się przygotować.
— Spodziewałem się, że tak to będzie wyglądało, bo my dopiero zaczynamy grać w takim składzie... Ta reprezentacja przeżyła straszny szok, tracąc przez kontuzje czterech kluczowych zawodników (bramkarz Piotr Wyszomirski, kołowy Kamil Syprzak oraz rozgrywający Michał Jurecki i Mariusz Jurkiewicz — red.). Bo gdyby nie te kontuzje, to myślę, że oblicze reprezentacji byłoby nieco inne. I na pewno gralibyśmy w drugiej fazie turnieju. A tak na rozegraniu mamy bardzo niedoświadczonych zawodników: jeśli chodzi o reprezentację, bo oczywiście oni od paru lat grają w ekstraklasie, a niektórzy także w Lidze Mistrzów. Niestety, frycowe trzeba więc zapłacić.
— Mimo to chyba można było uniknąć kompletu porażek w pierwszych trzech meczach...
— Jasne: była szansa na zwycięstwo z Norwegią czy z Rosją, ale zabrakło doświadczenia. Widać, że ta drużyna nie gra tak pewnie w ataku, a chłopaki nie grają tak dynamicznie, jak inne reprezentacje... Musimy, jako kibice, przełknąć tę gorzką pigułkę i tyle. Choć oczywiście szkoda, że tak to się potoczyło. Choćby dlatego, że do kolejnych eliminacji przystąpimy już niżej sklasyfikowani, więc trafimy na teoretycznie mocniejszego przeciwnika i będzie nam ciężej. Mam nadzieję, że dojdą już ci nieobecni, którzy zadeklarowali dalszą grę w reprezentacji, i to wszystko wróci na inne tory. Jasne, nie ma co oczekiwać, że będziemy zajmowali na najbliższych imprezach medalowe pozycje, ale myślę, że kompletny „zjazd” nam nie grozi.
— Oby miał pan rację, bo łatwiej się zsunąć w hierarchii niż później odbudować swoją pozycję.
— To na pewno. Będzie ciężko, choć widzę, że jest potencjał i na pewno z każdym meczem będzie to wyglądało lepiej. Ale na razie jest tak, jak jest, i trzeba się z tym pogodzić.
— W porównaniu z igrzyskami w Rio, z drużyny trenera Dujszebajewa ubyło aż 10 zawodników, i to w większości kluczowych. Mało która reprezentacja przeżyłaby bezboleśnie taki upływ krwi...
— Tak, chyba że ma się bardzo utalentowanych nastolatków. A my, niestety, za bardzo takich nie mamy; myślę o 20- i 21-latkach, którzy grają na poziomie międzynarodowym bez żadnych kompleksów. Tak że na sukcesy będziemy musieli trochę poczekać. I fajnie by było, gdyby kibice się nie odwrócili od piłki ręcznej, choć wiadomo, że jak nie ma wyników, to i kibiców ubywa. Nie chciałbym tego, bo piłka ręczna to widowiskowy sport. A wracając do mistrzostw: spodziewałem się tego, co się dzieje, więc nie jestem specjalnie rozczarowany. Pewnie, że niezbyt przyjemnie się ogląda takie mecze, ale to nie jest tak, że będę wieszał psy na tych chłopakach, bo całkowicie rozumiem sytuację. Ci chłopcy, wbrew pozorom, mają indywidualne umiejętności, a ich szkolne błędy wynikają z czego innego: brak doświadczenia, stres i wygląda to tak, a nie inaczej. Nie należy ich jednak przesadnie krytykować.
— Patrząc jak poszło niedawno naszej młodzieżówce w eliminacjach MŚ, gdzie Polska przegrała z Macedonią ośmioma bramkami, a z Portugalią aż trzynastoma, to trzeba się jednak szykować na chudsze lata pierwszej reprezentacji...
— Niby tak, chociaż z drugiej strony do gry w reprezentacji nie potrzeba nie wiadomo ilu zawodników, a jacyś kandydaci na horyzoncie już się pojawili. Nie zmienia to faktu, że wspomniane wyniki dla mnie też były dużym zaskoczeniem. Tym bardziej że Polska, jadąc do Skopje, wydawała się faworyzowanym zespołem, a skończyło się na sromotnej porażce. Co do przyszłości, to nie będzie takiego „złotego pokolenia”, jak to było przez ostatnie parę lat, ale myślę, że jakieś perełki da się wyłowić. I nie będzie aż tak tragicznie, jak niektórzy już przewidują.
— A co słychać u pana? Co z barkiem?
— Odwiedzam gabinety lekarskie, ale, niestety, ból nie ustaje, a ja nadal nie mam jednoznacznej diagnozy. W przyszłym tygodniu mam mieć ostrzyknięty ten bark osoczem i być może to przyniesie poprawę. Jak stwierdził lekarz, szanse na to są pół na pół. Zobaczymy...
— Czyli zaplanowany na 5 lutego powrót Warmii Traveland do ligowego grania (mecz ze Śląskiem Wrocław w Uranii — red.) raczej przebiegnie bez pana?
— Najprawdopodobniej tak. Powiem tak: nawet jeśli nie uda mi się wrócić do pełni sił, to pewnie i tak będę pomagał chłopakom, wchodząc do obrony, ale już teraz mogę powiedzieć, że na 5 lutego nie dam rady się przygotować.
• W meczu kończącym czwartą rundę spotkań „polskiej” grupy A Francuzi po raz trzeci w tym turnieju ograli rywala dwucyfrową różnicą bramek, tym razem pokonując Rosję 35:24 (16:11). Dziś Rosja zagra z Brazylią (godz. 14), Francja z Polską (17.45), a Japonia z Norwegią (20.45).
Inne wyniki, gr. B: Angola — Islandia 19:33 (8:16); gr. C: Arabia Saudyjska — Węgry 24:37 (10:17), Białoruś — Niemcy 25:31 (16:16); gr. D: Argentyna — Egipt 26:31 (10:13), Dania — Bahrajn 30:26 (17:13).
pes
Inne wyniki, gr. B: Angola — Islandia 19:33 (8:16); gr. C: Arabia Saudyjska — Węgry 24:37 (10:17), Białoruś — Niemcy 25:31 (16:16); gr. D: Argentyna — Egipt 26:31 (10:13), Dania — Bahrajn 30:26 (17:13).
pes
GRUPA A
1. Francja 4-0 8 128:87
2. Norwegia 3-1 6 117:101
3. Rosja 2-2 4 111:112
4. Brazylia 2-2 4 97:118
-----------------------------------------
5. Polska 1-3 2 90:99
6. Japonia 0-4 0 97:123
1. Francja 4-0 8 128:87
2. Norwegia 3-1 6 117:101
3. Rosja 2-2 4 111:112
4. Brazylia 2-2 4 97:118
-----------------------------------------
5. Polska 1-3 2 90:99
6. Japonia 0-4 0 97:123
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez