Ulica legendarnego baloniarza w Dywitach

2016-12-20 00:00:01(ost. akt: 2017-01-17 12:54:42)   Artykuł sponsorowany
Międzynarodowe zawody o puchar Gordona-Bennetta w 1933 roku w USA. Po lewej słynny profesor Piccard, w środku porucznik   Zbigniew Burzyński, a z prawej kapitan Franciszek Hynek.

Międzynarodowe zawody o puchar Gordona-Bennetta w 1933 roku w USA. Po lewej słynny profesor Piccard, w środku porucznik Zbigniew Burzyński, a z prawej kapitan Franciszek Hynek.

Autor zdjęcia: Światowid

Czy nazwa ulicy ma znaczenie? Oczywiście! Mieszkać w miejscu, któremu patronuje wyjątkowa osobowość, to nie tylko powód do dumy... Głównej ulicy na nowopowstałym Osiedlu Sterowców w Dywitach patronuje najsłynniejszy polski baloniarz — Franciszek Hynek.
To nie przypadek, że patronem głównej ulicy na powstającym Osiedlu Sterowców w Dywitach, jest ppłk Franciszek Hynek. To tutaj, w latach 1914-1921 mieściła się baza sterowców, latających statków powietrznych, które wniosły wiele w rozwój lotnictwa, zarówno pasażerskiego, jak i wojskowego. Gdziekolwiek się pojawiły, wzbudzały sensację...

O poprzednich "lokatorach" tego miejsca nie zapomnieli projektanci Osiedla Sterowców, które cechuje nowoczesna stylistyka, a w fasadach elewacji nie brakuje detalów nawiązujących do natury. Dobre wrażenie robią przestrzenne balkony, z których można spoglądać na otaczającą zieleń, a tej wokół nie brakuje. To miejsce wyjątkowo prezentuje się również z lotu ptaka, więc zapraszamy w podróż balonem...

Był 2 września 1933 roku. Na lotnisku "Curtiss Wright" w Glenview w stanie Ilinois zebrał się tłum ludzi. Nie zabrakło również prasy. I nie ma co się dziwić, bo wydarzenie było wyjątkowe. W słynnych zawodach balonowych o puchar Gordona-Bennetta miało wziąć udział sześć balonów: dwa niemieckie, dwa amerykańskie, jeden francuski i jeden polski.

Balon Kościuszko
Fot. Archiwum
Balon Kościuszko

Niemcom się nie poszczęściło i zaraz po starcie musieli wycofać się z powodu uszkodzeń balonu. Francuzi z kolei nie liczyli na zwycięstwo, natomiast groźną konkurencję dla naszej załogi stanowiły dwa  balony amerykańskie. Balon "Kościuszko", którym miała startować polska załoga, został wykonany w Legionowie pod Warszawą. To w tym miejscu powstało wiele dużych balonów kulistych klasy sportowej przekraczających objętość 2200 m sześc. do których należał właśnie "Kościuszko". Oprócz sportowych kolosów wytwarzano tu także mniejsze balony kuliste służące do transportu poczty, obserwacji meteorologicznych, czy wykonywania fotografii lotniczych. To tutaj, w 1938 roku, została uszyta powłoka największego na świecie balonu stratosferycznego "Gwiazda Polski".

Wróćmy jednak do 1933 roku, na start zawodów balonowych w Glenview... Polską załogę stanowili wówczas dwaj doświadczeni piloci: kapitan Franciszek Hynek oraz porucznik Zbigniew Burzyński. Polski balon wzniósł się w powietrze punktualnie o godz. 19.16 przy dźwiękach hymnu narodowego.
— Pociągnąłem za linkę rękawa i puszczony na komendę oficera startowego balon uniósł się lekko z wiatrem. Zawołałem: Niech żyje Polska! — lot wspominał Franciszek Hynek.
— Lecieliśmy na zmiennej wysokości pomiędzy 400 a 600 metrów — w książce pokładowej notował z kolei Zbigniew Burzyński. — Widoczność była gorsza od przeciętnej, powietrze parne. Z jednej strony widzieliśmy przedmieścia Chicago, a z drugiej szeroką taflę jeziora Michigan. Badałem ściśle kurs. Każde odchylenie kierunku na prawo, czyli ku wschodowi, uważaliśmy za niekorzystne. Kierunek wschodni oznaczałby lot nad Atlantykiem, co mogłoby być dla nas niebezpieczne w razie wodowania i to pomimo tego, że balon miał na wyposażeniu niewielką łódź ratunkową.

Polska załoga podjęła decyzję, że nocą będzie leciała na wysokości 50 metrów nad jeziorem Michigan. Dzięki tej taktyce zużyli niewielką ilość balastu, tj. 140 kg z zabranych 700 kg. Po wschodzie słońca balon samoistnie zaczął się wznosić i, aby utrzymać wysokość, nie trzeba już było zrzucać balastu, Na dużej wysokości prędkość balonu zwiększyła się dwukrotnie sięgając 50 km/h. Po 24 godzinach lotu balon znalazł się nad terytorium Kanady. Zapadła kolejna noc i podniebny statek zaczął tracić wysokość. Aby zaoszczędzić worki z balastem, załoga wyrzuciła puste butle z tlenem. Były one niezbędne do tego, aby oddychać na wysokościach powyżej 4 tys. metrów.  Ponieważ balon nadal tracił wysokość, postanowiono wyrzucić radioodbiornik z baterią, co powstrzymało dalsze opadanie statku powietrznego. Balon ustabilizował się na wysokości 5 tys. metrów.

Na takiej wysokości załodze doskwierało zimno sięgające minus 20 stopni Celsjusza. Ziemię zakrywała wówczas gruba warstwa chmur, a gdzieniegdzie pojawiały się błyskawice, które sygnalizowały położenie burz. Aby przetrwać nieprzyjemną noc, baloniarze postanowili wejść na wyższy pułap. Lot miał się jednak ku końcowi. Nad ranem balon zaczął opadać, aby o godz. 10.48 zahaczyć o drzewa. Zanim polska załoga się odnalazła, spędziła w lasach Kanady aż pięć dni. Okazało się , że po 49-godzinnym locie, przebyła 1360 kilometrów i zwyciężyła w zawodach. Na drugim miejscu uplasowali się faworyzowani Amerykanie na balonie "US Navy", którzy pokonali niemal 1250 km. Jak pisała ówczesna gazeta "Światowid", osiągnęliśmy zwycięstwo  w międzynarodowej konkurencji, w której nawet Niemcy, twórcy "zeppelinów" nie odegrali żadnej roli...

To były już drugie zawody Gordona-Bennetta, w których wystartował  Franciszek Hynek. Rok wcześniej w Szwajcarii razem ze swoim nawigatorem zajął szóste miejsce. Dzięki zwycięstwu polskiej załogi w Stanach Zjednoczonych, w 1934 roku zawody zostały rozegrane w Warszawie. Tym razem  Franciszkowi Hynkowi towarzyszył nawigator Władysław Pomaski. Polska załoga pobiła rekord, a Hynek po raz drugi zwyciężył w najsłynniejszych zawodach balonowych. Po 44-godzinnym locie Polacy wylądowali w okolicach Woroneża w ZSRR, niemal pół tysiąca kilometrów na południe od Moskwy.

Franciszek Hynek w 1934 roku, po zdobyciu pucharu Gordona-Bennetta
Fot. Willem van de Poll/Nationaal Archief/Wikipedia
Franciszek Hynek w 1934 roku, po zdobyciu pucharu Gordona-Bennetta

Franciszek Hynek, dzięki swoim balonowym sukcesom, był bardzo dobrym ambasadorem międzywojennej Polski.
Urodził się 1 grudnia 1897 w Krakowie. W tym czasie Ferdinand von Zeppelin miał już za sobą pierwsze udane projekty prototypów sterowców. Gdy 17-letni Hynek wstępuje do Legionów Polskich, służąc na frontach rosyjskim i włoskim, wspomniany Zeppelin umiera w blasku sławy i chwały, a jego sterowce można spotkać na wielu frontach I wojny światowej. Służą m.in. do obserwacji ruchów wojsk przeciwnika, a nawet do zrzucania bomb.
Franciszek Hynek po zakończeniu działań wojennych razem z armią gen. Józefa Hallera powrócił do odradzającego się kraju. Niedługo później zgłosił się do Oficerskiej Szkoły Aeronautycznej w Toruniu.

Jego fascynacja lotami balonowymi stała się jego pasją. Zaczął również odnosić swoje pierwsze sukcesy. W 1928 roku jako pilot balonu "Lwów", zwyciężył w Krajowych Zawodach Balonów Wolnych o Puchar im. płk. Aleksandra Wańkowicza. Wraz ze Zbigniewem Burzyńskim przez lata tworzył zgrany zespół.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Sterowce na dywickim niebie

Sterowce na dywickim niebie


Po wybuchu II wojny światowej był komendantem pułku Warszawa-Północ, utworzonego w ramach organizacji "Wilki" oraz członkiem Związku Walki Zbrojnej. W 1942 roku objął funkcję komendanta Bazy Lotniczej Okręgu Warszawskiego AK. Aresztowany przez Niemców 19 maja 1944 został osadzony na Pawiaku. Później przewieziony do obozu koncentracyjnego w Gross-Rosen. Po wojnie zaangażował się w pomoc Polakom pozostałym na terenie Niemiec.

W 1946 roku, po powrocie do kraju major Franciszek Hynek zajmował się popularyzacją lotnictwa. 7 września 1958 wsiadł na pokład  balonu „Poznań”, aby przewieźć listy okolicznościowe z okazji święta lotnictwa. Balon uniósł go w powietrze po godzinie 18.00 z gnieźnieńskiego rynku. Ostatni wpis w dzienniku pokładowym pochodzi z godziny 20.00, kiedy balon znajdował się nad Żninem. Tuż po północy legendarny polski baloniarz zahaczył o linię wysokiego napięcia po czym doszło do zapalenia powłoki balonu i eksplozji...



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ... #2139744 | 213.73.*.* 20 gru 2016 16:05

    Taka mała uwaga, jeśli myślicie, że będziecie mieć widok na las to jesteście w błędzie :) Za kilka miesięcy, jak już tylko większość mieszkań w tym bloku zostanie sprzedane, zacznie się budowa kolejnego który wam ten widok zasłoni ;)

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz