Strzeliłem trochę dzikich goli

2016-06-10 16:12:24(ost. akt: 2016-06-11 13:11:46)

Autor zdjęcia: Bartosz Cudnoch

Zdjęcie z jego debiutanckim golem strzelonym podczas Turnieju Dzikich Drużyn znalazło się na okładce dodatku do „Gazety Olsztyńskiej”. Był 2004 rok. Krystian Narwojsz z Olsztyna po raz kolejny weźmie udział w naszych rozgrywkach, w kategorii open.
— Kiedy pierwszy raz grałeś w Turnieju Dzikich Drużyn?
— To był 2004 rok, miałem wtedy 17 lat, a mecze były rozgrywane na boisku w parku Kusocińskiego w Olsztynie. Mickiewicza Team wygrała te zawody, byli bardzo silni. Pamiętam, że wtedy pojawiły się lepsze bramki z siatkami, trawa przystrzyżona. Boisko wyglądało bardziej profesjonalnie niż inne w tamtym czasie. Nie było orlików, ale grało nam się przyjemnie. Zdjęcie z moim debiutanckim golem strzelonym z główki znalazł się na okładce „Olsztyna dzień po dniu”. Piłka po moim uderzeniu trafiła w aparat fotoreporterki (Beaty Szymańskiej — red.), która stała zaraz za siatką. Wystraszyłem się, że coś się stało z aparatem, ale jak zobaczyłem zdjęcie w Gazecie, wiedziałem, że wszystko jest w porządku. Mam w domu teczkę z wycinkami tekstów dotyczących turnieju. Moja babcia również takie wycinki zbiera.

— Na tym zdjęciu z 2004 roku macie profesjonalne stroje!
— To też jest ciekawa historia. Nazywaliśmy się Mixem Mazurskie. Mixem to była nieistniejąca już agencja reklamowa. Za kieszonkowe kupiliśmy z kolegami koszulki w sklepie przy ul. Mrongowiusza, ale nie można było wybierać sobie rozmiarów jak dzisiaj. Tak bardzo nam jednak zależało na tych koszulkach, że ja miałem ją w rozmiarze 2XL. Wiedziałem, że jest na moim osiedlu taka firma, zebrałem się w sobie, poszedłem do właściciela, przedstawiłem się, powiedziałem, że jestem sąsiadem, piłkarzem amatorem, który gra z kolegami na szkolnym boisku, że mamy koszulki, ale marzą nam się numery i ksywki na ich odwrocie. Dodałem, że w zamian z przodu dajemy miejsce na logo firmy. Zgodzili się od razu! To była moja pierwsza rozmowa, podczas której się bałem, a znałem ludzi z tej firmy tylko z widzenia. Byliśmy chyba jedyną drużyną na turnieju dzikich drużyn w 2004 roku, która miała komplet strojów, w dodatku z nadrukami, co robiło wtedy furorę. Babcia zwężała mi tę koszulkę, to mój największy kibic i zawsze jako pierwsza przypomina mi o kolejnej edycji Turnieju Dzikich Drużyn, ma 93 lata. A turniej z 2004 roku zapamiętam do końca życia.

Mateusz Przyborowski

Pełna rozmowa w piątkowym wydaniu Gazety Olsztyńskiej. Gazeta dostępna również w formie PDF na stronie KupGazete.pl

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Magnet #2009369 | 69.121.*.* 12 cze 2016 02:56

    Pamietam turniej dzikich druzyn lat 70-80 ,Ktore odbywaly sie WDKzajelismy 2 razy pierwsze miejsce Pametam turnieje dzikich druzyn lat 70-80.Zajelismy drugie miejsce bo final byl na duzym bolsku Warmi(Sachara).A my nie mielismy doswiadczenia na duzym boisku a przeciwnicy posciagali z calego Olsztyna zawodnikow grajacych w klubach Warmi i Stomilu.Za to na malych bolskach nie mielismy sobie rownych.To byly piekne lata 70-80-te

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz