Bo ja cały czas pracuję nad tym, żeby dojść do etapu porodówki

2016-04-30 10:37:27(ost. akt: 2016-04-30 10:48:58)

Autor zdjęcia: mat. www.konjo.pl

Totart, sztuka szalonych ulicznych happeningów, który współtworzył z kolegami, skończył tydzień temu 30 lat. Mimo że to szmat czasu, on mówi, że nie dojrzał, wprost przeciwnie.
— Trochę parasz się poezją, trochę konferansjerką. Jakbym miał cię dziś zapytać o zawód, to co byś odpowiedział?
— Jestem multimedialnym artystą przełomu wieków!

— Myślałem, że zawodowym wariatem? Bo jesteś w show-biznesie za takiego najbardziej poważnego z wariatów uznawany.
— (długi śmiech) Zawód wariat. Genialne!
Zawsze chciałem trafić do Księgi Rekordów Guinnessa jako człowiek, który ma najdłuższe dzieciństwo na świecie. Kocham moją niedojrzałość, pielęgnuję ją i mam nadzieję, że będę zawsze dzieckiem.

— Rozmawiamy przez telefon. Nie widzę cię, ale — jak sądzę — jesteś na kolorowo. Czy może dzisiaj na szaro?
— Absolutny kolor. Jestem widoczny, jestem bezpieczny — jak mówi policja drogowa. Uważam, że artyści powinni się wyróżniać ze społeczeństwa i hańbą jest, jeśli ktoś wychodzi na scenę w czarnym garniturze albo białej koszuli. A w dżinsach to już w ogóle... pełny upadek. Artysta to musi być kolorowy ptak, biega, szaleje, śpiewa, tańczy, walczy. W tej chwili jestem na plaży w Gdańsku. Siedzę tu sobie, bo... siedzę (śmiech). I trochę wyróżniam się od otaczającej mnie młodzieży.

— Za komuny to pewnie był problem... Milicjanci się denerwowali?
— Stary, wtedy wszyscy wyglądaliśmy jak burzy, szarzy Chińczycy. Jak ktoś się wyróżniał, choćby opornikiem czy znaczkiem Sex Pistols, był tematem do pałowania. Pałowali mnie wielokrotnie, siedziałem w więzieniu... Komuna to był straszny czas.

— Powiedz... dojrzałeś przez te lata?
— Wręcz przeciwnie, cofam się. Zawsze chciałem trafić do Księgi Rekordów Guinnessa jako człowiek, który ma najdłuższe dzieciństwo na świecie. Kocham moją niedojrzałość, pielęgnuję ją i mam nadzieję, że będę zawsze dzieckiem. Wszystko, nad czym pracuję, to to, żeby dojść do etapu porodówki. A nawet jeszcze dalej: chcę być plemnikiem (śmiech).

Czytaj e-wydanie

Z Pawłem „Konjo” Konnakiem, konferansjerem, poetą, osobowością telewizyjną, rozmawia Łukasz Wieliczko. Całą rozmowę przeczytacie w sobotnim wydaniu Gazety Olsztyńskiej!




W tym wydaniu polecamy też:


Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. 80's #1995659 | 89.231.*.* 19 maj 2016 08:31

    La la mi do, czyli porykiwanie szarpidrutów...czy jakoś tak. To było superanckie. A na żywca Konjo był (jest?) jeszcze lepszy. No i koniecznie w duecie ze Skibą. Obyś tylko Konjo nie zniżył artystyczne loty jak Skiba czy niejaki Wojewódzki, czyli kumple z branży robienia jaj ;)

    odpowiedz na ten komentarz

  2. żorż #1990005 | 88.156.*.* 10 maj 2016 15:00

    Mnie uczono, że od "bo" nie zaczyna się zdania (bład ort). Teraz to nagminne. Nie zauważyłem zmian reguły, czy to taka maniera?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. dyw #1988778 | 83.9.*.* 8 maj 2016 08:58

    Wspanialy facet

    odpowiedz na ten komentarz

  4. NOMAD #1984816 | 77.253.*.* 30 kwi 2016 12:38

    Jak gość tydzień temu skończył 30 lat, to o jakiej komunie i jakim pałowaniu on opowiada. Pałować to go ojciec mógł jak lufe w podstawówce oberwał.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. maro74 #1984810 | 178.235.*.* 30 kwi 2016 12:15

      prawdziwy leń, nygus do roboty

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (6)