Jerzy Ewertowski: Taki już jestem, zawsze były mi bliskie ideały prawicowe i konserwatywne
2016-03-06 12:00:00(ost. akt: 2016-03-05 13:23:57)
Rozmowa z Jerzym Ewertowskim z Iławy. To człowiek od lat kojarzony ze środowiskiem prawicowym w mieście. Przez dwie kadencje był radnym miejskim, pełnił też funkcję wiceprzewodniczącego owej rady. Jaki dziś ma stosunek do lokalnej prawicy... opowiada w wywiadzie.
Od ładnych kilku lat Pana nazwisko iławianom, którzy interesują się lokalnym życiem społecznym by nie powiedzieć polityką, jest dość znane. Przecież przez dwie kadencje piastował Pan mandat radnego Rady Miejskiej w Iławie, ba nawet zajmował stanowisko vice przewodniczącego tego samorządu. Jednak w ostatnich wyborach spotkało Pana niepowodzenie wyborcze. Jak Pan ocenia to zdarzenie?
— Na początku chcę zastrzec, że w żadnym wypadku nie czuję się politykiem. Uważam, że praca w samorządzie każdego szczebla, ma zgodnie z ustawami szczególnie o samorządach: gminnym i powiatowym, charakter służebny mający na celu uczestnictwo w zaspokajaniu zbiorowych potrzeb wspólnoty mieszkańców. I śmieszy mnie, gdy przedstawicielom niektórych lokalnych struktur partyjnych wydaje się, że są politykami. Często niektóre miejscowe media również ich tak nazywają. Przydałoby się trochę pokory w tych ocenach. Ale wracając do drugiej części Pani pytania, to stało się po prostu to, że powstał konkurencyjny do Prawa i Sprawiedliwości, komitet wyborczy Solidarni-Narodowo Razem.
Jak to możliwe? Przecież nie ma w tym żadnej logiki, by dwa komitety wyborcze rywalizowały o te same czy podobne głosy.
— Tak właśnie było. O głosy tej samej grupy docelowej w moim okręgu wyborczym ubiegały się dwa komitety. Taka to małostkowa "przenikliwość" dowodzącego sztabem wyborczym tego komitetu Ryszarda Forysia. Ani oni, ani nasz komitet nie uzyskał mandatu w okręgu osiedla Podleśnego, a w Iławie PiS stracił 3-4 mandatów. Dodam tylko, że obecnie ten "genialny strateg" wchodzi w skład lokalnych władz Prawa i Sprawiedliwości.
Z tego co słyszę, nie jest Pan zwolennikiem JOW-ów. Przecież miały one wyłonić autentycznych liderów lokalnych.
— Rzeczywiście idea była może i słuszna, chociaż należę do tej grupy wyborców, którzy uważają, że przynajmniej na razie w Polsce jest na to za wcześnie. Nie ma sensu bym przytaczał szereg argumentów na nie, bo te padały w ogólnonarodowej dyskusji. Ale wystarczy tylko sobie przypomnieć, że jeden z lokalnych publikatorów prowadził intensywną promocję i kampanię na rzecz Adama Żylińskiego, który osiągnął sukces w wyborach samorządowych, a wielu kandydatów z jego komitetu uzyskało mandat, choć wcześniej nie byli znani. Czyli wyborcy zagłosowali również i w tym wypadku na wypromowany szyld, choć nie partyjny.
— Na początku chcę zastrzec, że w żadnym wypadku nie czuję się politykiem. Uważam, że praca w samorządzie każdego szczebla, ma zgodnie z ustawami szczególnie o samorządach: gminnym i powiatowym, charakter służebny mający na celu uczestnictwo w zaspokajaniu zbiorowych potrzeb wspólnoty mieszkańców. I śmieszy mnie, gdy przedstawicielom niektórych lokalnych struktur partyjnych wydaje się, że są politykami. Często niektóre miejscowe media również ich tak nazywają. Przydałoby się trochę pokory w tych ocenach. Ale wracając do drugiej części Pani pytania, to stało się po prostu to, że powstał konkurencyjny do Prawa i Sprawiedliwości, komitet wyborczy Solidarni-Narodowo Razem.
Jak to możliwe? Przecież nie ma w tym żadnej logiki, by dwa komitety wyborcze rywalizowały o te same czy podobne głosy.
— Tak właśnie było. O głosy tej samej grupy docelowej w moim okręgu wyborczym ubiegały się dwa komitety. Taka to małostkowa "przenikliwość" dowodzącego sztabem wyborczym tego komitetu Ryszarda Forysia. Ani oni, ani nasz komitet nie uzyskał mandatu w okręgu osiedla Podleśnego, a w Iławie PiS stracił 3-4 mandatów. Dodam tylko, że obecnie ten "genialny strateg" wchodzi w skład lokalnych władz Prawa i Sprawiedliwości.
Z tego co słyszę, nie jest Pan zwolennikiem JOW-ów. Przecież miały one wyłonić autentycznych liderów lokalnych.
— Rzeczywiście idea była może i słuszna, chociaż należę do tej grupy wyborców, którzy uważają, że przynajmniej na razie w Polsce jest na to za wcześnie. Nie ma sensu bym przytaczał szereg argumentów na nie, bo te padały w ogólnonarodowej dyskusji. Ale wystarczy tylko sobie przypomnieć, że jeden z lokalnych publikatorów prowadził intensywną promocję i kampanię na rzecz Adama Żylińskiego, który osiągnął sukces w wyborach samorządowych, a wielu kandydatów z jego komitetu uzyskało mandat, choć wcześniej nie byli znani. Czyli wyborcy zagłosowali również i w tym wypadku na wypromowany szyld, choć nie partyjny.
Ale jednak jest Pan rozpoznawalny i kojarzony ze środowiskiem prawicy. Ponadto jako wieloletni działacz NSZZ "Solidarność" szczególnie w obszarze oświaty dał się Pan poznać jako postać, która zgłębiła problemy edukacji.
— Z tą rozpoznawalnością to nie przesadzajmy, jak się bowiem okazuje, to jest chyba różnie. Natomiast to prawda, zawsze były mi bliskie ideały prawicowe, konserwatywne. Taki już jestem i nie ma co o tym dyskutować. A poza tym, to nie muszę się tego wypierać. W końcu prawicowość wywodzi się z synonimu prawy w m.in. znaczeniu szlachetny. Co się tyczy NSZZ "Solidarność", to od wielu lat mam zaszczyt przewodzić oświatowej organizacji związkowej. Stąd bardzo często reprezentuję ten Związek Zawodowy wobec samorządów. Ponadto od kilkunastu lat jestem członkiem Prezydium Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", dlatego też dość często uczestniczę w pracach dotyczących zmian prawa oświatowego czy finansowania i wynagradzania w edukacji na szczeblu ministerialnym czy parlamentarnym w różnych komisjach i podkomisjach.
Dziś Pan zaangażowany jest ... ?
— Związkowo bacznie przyglądam się temu, co wkrótce dziać się będzie w obrębie edukacji. Prawdopodobnie szykują się ogromne zmiany ustrojowe, programowe i finansowe. Konieczne wydaje się napisanie i uchwalenie od nowa prawa oświatowego. Obecna ustawa jest nieczytelna. To trzeba uporządkować, to będzie tytaniczna praca dla rządu, samorządów, partnerów społecznych i w ogóle całego środowiska oświatowego.
— Z tą rozpoznawalnością to nie przesadzajmy, jak się bowiem okazuje, to jest chyba różnie. Natomiast to prawda, zawsze były mi bliskie ideały prawicowe, konserwatywne. Taki już jestem i nie ma co o tym dyskutować. A poza tym, to nie muszę się tego wypierać. W końcu prawicowość wywodzi się z synonimu prawy w m.in. znaczeniu szlachetny. Co się tyczy NSZZ "Solidarność", to od wielu lat mam zaszczyt przewodzić oświatowej organizacji związkowej. Stąd bardzo często reprezentuję ten Związek Zawodowy wobec samorządów. Ponadto od kilkunastu lat jestem członkiem Prezydium Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", dlatego też dość często uczestniczę w pracach dotyczących zmian prawa oświatowego czy finansowania i wynagradzania w edukacji na szczeblu ministerialnym czy parlamentarnym w różnych komisjach i podkomisjach.
Dziś Pan zaangażowany jest ... ?
— Związkowo bacznie przyglądam się temu, co wkrótce dziać się będzie w obrębie edukacji. Prawdopodobnie szykują się ogromne zmiany ustrojowe, programowe i finansowe. Konieczne wydaje się napisanie i uchwalenie od nowa prawa oświatowego. Obecna ustawa jest nieczytelna. To trzeba uporządkować, to będzie tytaniczna praca dla rządu, samorządów, partnerów społecznych i w ogóle całego środowiska oświatowego.
No właśnie, a tak przy okazji, co z gimnazjami? Wokół nich jest tyle szumu ostatnio.
— Jeśli myśli Pani, że coś na ten temat powiem, to jest to nieporozumieniem. Dziś Ministerstwo Edukacji Narodowej opracowuje plan konsultacji z możliwie najszerszymi grupami związanymi ze środowiskiem, szczególnie: kuratoriami, korporacjami samorządowymi, związkami zawodowymi, konwentami rad rodziców i rad szkół i kto tam wie z kim jeszcze, a wszystko zapewne zakończy się debatą u Prezydenta. I dopiero będzie napisany od nowa projekt ustawy edukacyjnej. Wówczas będzie można rozmawiać o konkretach.
— Jeśli myśli Pani, że coś na ten temat powiem, to jest to nieporozumieniem. Dziś Ministerstwo Edukacji Narodowej opracowuje plan konsultacji z możliwie najszerszymi grupami związanymi ze środowiskiem, szczególnie: kuratoriami, korporacjami samorządowymi, związkami zawodowymi, konwentami rad rodziców i rad szkół i kto tam wie z kim jeszcze, a wszystko zapewne zakończy się debatą u Prezydenta. I dopiero będzie napisany od nowa projekt ustawy edukacyjnej. Wówczas będzie można rozmawiać o konkretach.
To skąd tyle szumu wokół tego tematu?
— Niektórzy przedstawiciele środowiska czują zagrożenie np. zawodowe i stąd te nerwowe reakcje. Poniekąd nie ma się czemu dziwić. W ramach Prezydium KSOiW NSZZ "Solidarność" uczestniczyłem już w czterech spotkaniach z minister edukacji panią Anną Zalewską i stawiamy warunki, by po ewentualnej zmianie ustroju szkolnego nie ucierpieli pracownicy oświaty, ale przede wszystkim dzieci. Jako środowisko zawodowe, być może będziemy musieli postawić twarde warunki negocjacyjne. A im będziemy silniejsi, tym skuteczniejsi.
Ale wróćmy na lokalne podwórko. Gdyby zechciał Pan porównać sytuację lokalnego Prawa i Sprawiedliwości sprzed kilku lat do sytuacji dzisiejszej, to jak można to skonfrontować?
— Oj, na przestrzeni lat sytuacja ta zarówno w Iławie jak i w powiecie jawi się diametralnie przeciwstawnie. Jeszcze przed ostatnimi wyborami samorządowymi trudno było zbudować np. listę wyborczą czy uzyskać pomoc w zbieraniu list poparcia, propagowania materiałów wyborczych, organizowania spotkań z wyborcami, itp. Wiele osób wprost żywiło obawy przed utratą pracy czy ostracyzmem środowiska. A jeszcze wcześniej, w okolicach poprzednich wyborów parlamentarnych sytuacja była jeszcze trudniejsza. Przecież nie ułatwiał nam temu tzw. "staremu Prawu i Sprawiedliwości" zadania, dokonany z premedytacją rozłam i powstanie Solidarnej Polski. A gdyby do tego dodać wcześniejszą zdradę i wyłonienie się tuż przed wyborami samorządowymi w 2010 roku ugrupowania Polska Jest Najważniejsza, to proszę dopełnić sobie obraz sytuacji i możliwości działania. I choć PJN nie zaistniał na naszym terenie, to pojawił się konkurencyjny komitet wyborczy, którego lider Henryk Witkowski w jawnej konkurencji do kandydata PiS (obecnego starosty Marka Polańskiego), ubiegał się o mandat burmistrza Iławy. Po pierwsze Polański zdobył w tamtych wyborach dwa razy więcej głosów od Henia. Poza tym jako PiS w wyniku tego szkodliwego działania straciliśmy w Radzie Miasta przynajmniej 3 mandaty. Obecnie natomiast do Prawa i Sprawiedliwości, jak się wydaje nareszcie lgnie wiele osób, co cieszy. Tylko nie mają moralnego prawa krytykować poprzednich władz, bo wtedy byli co najmniej bierni!
Wiemy, że na początku stycznia br. odbyły się wybory w lokalnej strukturze Prawa i Sprawiedliwości. W konsekwencji wyłonione zostały nowe władze. Co dalej z lokalnym PiS?
— Tu niestety muszę trochę rozwinąć myśl, bo ważny jest kontekst zdarzenia. Tuż po ostatnich wyborach samorządowych wraz z Markiem Polańskim zauważyliśmy jakąś dziwną zmianę nastawienia liderów okręgowych partii w stosunku do nas. Przez jakiś czas zastanawialiśmy się co jest tego powodem. To, że jestem bezpośredni w stosunku do otoczenia i często mówię zgodnie z Biblijną zasadą "tak, tak, nie, nie" przez co niektórzy czują się obrażeni, to jedno. Ale Marek, to wzór taktu i delikatności w obcowaniu z innymi. Myśleliśmy, że to moja osoba była powodem tej zmiany. Wybraliśmy się więc do Elbląga na męską rozmowę z posłem Krasulskim. Wówczas dowiedzieliśmy się, że w wyniku licznych wizyt "emisariuszy" z powiatu iławskiego i licznych podszeptów, przyjął on do iławskiego PiS w konspiracji dużą grupę członków. Postanowiliśmy nie wikłać się i nie walczyć z plotkami i donosami na nasz temat, którymi się brzydzimy oraz nie kopać się z koniem, a nawet z całym stadkiem. A tymczasem do PiS napływały coraz to nowe osoby. I w takiej ustawce wynik wyborczy do lokalnych struktur partii nie mógł być inny. Oby nie był to jakiś deal, który spowodował ten zaskakujący rozwój.
Czyli jest Pan nadal członkiem Prawa i Sprawiedliwości? Ale ostatnio pojawiła się informacja, że Marek Polański został wykluczony z szeregów partii. Proszę o wyjaśnienia tej kwestii.
— Tak, słyszałem. Ale tę informację należy traktować jako perfidny hejt. Wiem, że wobec tej niezdrowej atmosfery starosta postanowił zawiesić swoją działalność partyjną. Jak się okazało Statut PiS nie przewiduje takiego rozwiązania. Jedynie w drugą stronę odpowiednie władze mogą zawiesić członka ugrupowania. Z punktu widzenia Statutu skreślenie z listy członków w tym przypadku nie jest zgodne z prawdą. Bowiem do dziś Markowi Polańskiemu nie została dostarczona uchwała Zarządu Okręgowego bądź pełnomocnika okręgu o wykluczeniu z szeregów, od której przecież przysługuje odwołanie do Komitetu Politycznego. Ktoś, kto rozpowszechnia te brednie ma jakiś cel albo jest nieukiem, bo nie chce sprawdzić stanu prawnego z faktami. Co do mnie, również pozostaję szeregowym członkiem PiS. Jeszcze tak, bo wobec powyższego być może ktoś szykuje dla mnie jakąś pozastatutową niespodziankę.
Panie Jerzy, na zakończenie chciałabym poruszyć temat koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Platformą Obywatelską i Stowarzyszeniem w Radzie Powiatu Iławskiego. Temat ten jest często poruszany w Iławie, a i okolicach. Jest to temat wielce drażliwy i kontrowersyjny. Co Pan na to?
— Nie wiem czy można mówić w tym wypadku o koalicji, bo nie ma formalnego porozumienia w tej sprawie. Bardziej adekwatne byłoby określenie "współpraca, współdziałanie". Poza tym istniał wśród pewnej grupy nowo wybranych radnych silny opór przeciw radnym z PSL, wykluczający jakąkolwiek współpracę z partią chłopską. Ale bycie znów w opozycji też wielu określało negatywnie. Muszę dodać, że przesądzające, prócz oporu części radnych PiS przeciwko PSL-owi były wręcz nachalne na pograniczu niezgodności z prawem próby "wyrwania" kilu radnych zarówno z naszego komitetu wyborczego, jak z komitetu PO wraz ze Stowarzyszeniem. Dochodziło do tego, że pewien kandydat z naszego komitetu niestety, nadużywał samozwańczo prawa do reprezentowania KW PiS do prowadzenia rozmów koalicyjnych, nie będąc wtedy członkiem partii i nie posiadając stosownego upoważnienia Komitetu Powiatowego. Kiedy obserwuję poczynania niektórych lokalnych "polityków" przychodzi mi na myśl Marszałek Piłsudski i jego znany bon mot „kury wam szczać prowadzać, a nie politykę robić”.
— Niektórzy przedstawiciele środowiska czują zagrożenie np. zawodowe i stąd te nerwowe reakcje. Poniekąd nie ma się czemu dziwić. W ramach Prezydium KSOiW NSZZ "Solidarność" uczestniczyłem już w czterech spotkaniach z minister edukacji panią Anną Zalewską i stawiamy warunki, by po ewentualnej zmianie ustroju szkolnego nie ucierpieli pracownicy oświaty, ale przede wszystkim dzieci. Jako środowisko zawodowe, być może będziemy musieli postawić twarde warunki negocjacyjne. A im będziemy silniejsi, tym skuteczniejsi.
Ale wróćmy na lokalne podwórko. Gdyby zechciał Pan porównać sytuację lokalnego Prawa i Sprawiedliwości sprzed kilku lat do sytuacji dzisiejszej, to jak można to skonfrontować?
— Oj, na przestrzeni lat sytuacja ta zarówno w Iławie jak i w powiecie jawi się diametralnie przeciwstawnie. Jeszcze przed ostatnimi wyborami samorządowymi trudno było zbudować np. listę wyborczą czy uzyskać pomoc w zbieraniu list poparcia, propagowania materiałów wyborczych, organizowania spotkań z wyborcami, itp. Wiele osób wprost żywiło obawy przed utratą pracy czy ostracyzmem środowiska. A jeszcze wcześniej, w okolicach poprzednich wyborów parlamentarnych sytuacja była jeszcze trudniejsza. Przecież nie ułatwiał nam temu tzw. "staremu Prawu i Sprawiedliwości" zadania, dokonany z premedytacją rozłam i powstanie Solidarnej Polski. A gdyby do tego dodać wcześniejszą zdradę i wyłonienie się tuż przed wyborami samorządowymi w 2010 roku ugrupowania Polska Jest Najważniejsza, to proszę dopełnić sobie obraz sytuacji i możliwości działania. I choć PJN nie zaistniał na naszym terenie, to pojawił się konkurencyjny komitet wyborczy, którego lider Henryk Witkowski w jawnej konkurencji do kandydata PiS (obecnego starosty Marka Polańskiego), ubiegał się o mandat burmistrza Iławy. Po pierwsze Polański zdobył w tamtych wyborach dwa razy więcej głosów od Henia. Poza tym jako PiS w wyniku tego szkodliwego działania straciliśmy w Radzie Miasta przynajmniej 3 mandaty. Obecnie natomiast do Prawa i Sprawiedliwości, jak się wydaje nareszcie lgnie wiele osób, co cieszy. Tylko nie mają moralnego prawa krytykować poprzednich władz, bo wtedy byli co najmniej bierni!
Wiemy, że na początku stycznia br. odbyły się wybory w lokalnej strukturze Prawa i Sprawiedliwości. W konsekwencji wyłonione zostały nowe władze. Co dalej z lokalnym PiS?
— Tu niestety muszę trochę rozwinąć myśl, bo ważny jest kontekst zdarzenia. Tuż po ostatnich wyborach samorządowych wraz z Markiem Polańskim zauważyliśmy jakąś dziwną zmianę nastawienia liderów okręgowych partii w stosunku do nas. Przez jakiś czas zastanawialiśmy się co jest tego powodem. To, że jestem bezpośredni w stosunku do otoczenia i często mówię zgodnie z Biblijną zasadą "tak, tak, nie, nie" przez co niektórzy czują się obrażeni, to jedno. Ale Marek, to wzór taktu i delikatności w obcowaniu z innymi. Myśleliśmy, że to moja osoba była powodem tej zmiany. Wybraliśmy się więc do Elbląga na męską rozmowę z posłem Krasulskim. Wówczas dowiedzieliśmy się, że w wyniku licznych wizyt "emisariuszy" z powiatu iławskiego i licznych podszeptów, przyjął on do iławskiego PiS w konspiracji dużą grupę członków. Postanowiliśmy nie wikłać się i nie walczyć z plotkami i donosami na nasz temat, którymi się brzydzimy oraz nie kopać się z koniem, a nawet z całym stadkiem. A tymczasem do PiS napływały coraz to nowe osoby. I w takiej ustawce wynik wyborczy do lokalnych struktur partii nie mógł być inny. Oby nie był to jakiś deal, który spowodował ten zaskakujący rozwój.
Czyli jest Pan nadal członkiem Prawa i Sprawiedliwości? Ale ostatnio pojawiła się informacja, że Marek Polański został wykluczony z szeregów partii. Proszę o wyjaśnienia tej kwestii.
— Tak, słyszałem. Ale tę informację należy traktować jako perfidny hejt. Wiem, że wobec tej niezdrowej atmosfery starosta postanowił zawiesić swoją działalność partyjną. Jak się okazało Statut PiS nie przewiduje takiego rozwiązania. Jedynie w drugą stronę odpowiednie władze mogą zawiesić członka ugrupowania. Z punktu widzenia Statutu skreślenie z listy członków w tym przypadku nie jest zgodne z prawdą. Bowiem do dziś Markowi Polańskiemu nie została dostarczona uchwała Zarządu Okręgowego bądź pełnomocnika okręgu o wykluczeniu z szeregów, od której przecież przysługuje odwołanie do Komitetu Politycznego. Ktoś, kto rozpowszechnia te brednie ma jakiś cel albo jest nieukiem, bo nie chce sprawdzić stanu prawnego z faktami. Co do mnie, również pozostaję szeregowym członkiem PiS. Jeszcze tak, bo wobec powyższego być może ktoś szykuje dla mnie jakąś pozastatutową niespodziankę.
Panie Jerzy, na zakończenie chciałabym poruszyć temat koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Platformą Obywatelską i Stowarzyszeniem w Radzie Powiatu Iławskiego. Temat ten jest często poruszany w Iławie, a i okolicach. Jest to temat wielce drażliwy i kontrowersyjny. Co Pan na to?
— Nie wiem czy można mówić w tym wypadku o koalicji, bo nie ma formalnego porozumienia w tej sprawie. Bardziej adekwatne byłoby określenie "współpraca, współdziałanie". Poza tym istniał wśród pewnej grupy nowo wybranych radnych silny opór przeciw radnym z PSL, wykluczający jakąkolwiek współpracę z partią chłopską. Ale bycie znów w opozycji też wielu określało negatywnie. Muszę dodać, że przesądzające, prócz oporu części radnych PiS przeciwko PSL-owi były wręcz nachalne na pograniczu niezgodności z prawem próby "wyrwania" kilu radnych zarówno z naszego komitetu wyborczego, jak z komitetu PO wraz ze Stowarzyszeniem. Dochodziło do tego, że pewien kandydat z naszego komitetu niestety, nadużywał samozwańczo prawa do reprezentowania KW PiS do prowadzenia rozmów koalicyjnych, nie będąc wtedy członkiem partii i nie posiadając stosownego upoważnienia Komitetu Powiatowego. Kiedy obserwuję poczynania niektórych lokalnych "polityków" przychodzi mi na myśl Marszałek Piłsudski i jego znany bon mot „kury wam szczać prowadzać, a nie politykę robić”.
Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała S.P.
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Absolwent LO Iława #1947401 | 89.228.*.* 6 mar 2016 14:42
Ten Pan dobrze wiedział, ze dokąd będzie stara ordynacja, to będzie na górze listy - zresztą sam siebie ustawiał, ale tego mu nie wytykam - dotąd będzie wygrywał wybory w mieście. Na JOW-ach przejechał się nie tylko n jedyny ważny w Iławie przedstawiciel partii.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)