Z dr Żelaznym obalamy mity na temat serca i jego związku z walentynkami
2016-02-14 12:18:16(ost. akt: 2016-02-14 18:31:42)
Jeżeli ktoś ślepo wierzy, że serce faktycznie ma coś wspólnego z walentynkami i miłością, lepiej niech tego nie czyta. Dziś rozprawiamy się z najbardziej znanymi mitami i pytamy, jaki „przebieg” powinno mieć idealne serce.
Z dr. Piotrem Żelaznym, kardiochirurgiem, rozmawia Rafał Bieńkowski
— Operacja. Otwiera pan klatkę piersiową pacjenta i co widzi? Magiczny narząd będący synonimem miłości i uwielbienia, czy po prostu kawał ludzkiego mięśnia?
— Widzę narząd pompujący krew. To moja codzienna praca, dlatego nie podchodzę do tego jak do sfery uczuciowej. Tutaj nie ma żadnych miłosnych uniesień.
— Widzę narząd pompujący krew. To moja codzienna praca, dlatego nie podchodzę do tego jak do sfery uczuciowej. Tutaj nie ma żadnych miłosnych uniesień.
— Mało pan romantyczny.
— No, mało. Być może jak później przejdziemy do mózgu, to będę bardziej romantyczny.
— No, mało. Być może jak później przejdziemy do mózgu, to będę bardziej romantyczny.
— To ile serce jako narząd naprawdę ma coś wspólnego z przeżywaniem uczuć?
— Tak zupełnie szczerze to nic. Co najwyżej tyle, że reaguje na pewne nasze stany uczuciowe. Na przykład agresję czy miłość, ale i tak jeśli chodzi tylko o sferę przyspieszenia czynności serca czy zwiększenia rzutu serca. To wszystko.
— Tak zupełnie szczerze to nic. Co najwyżej tyle, że reaguje na pewne nasze stany uczuciowe. Na przykład agresję czy miłość, ale i tak jeśli chodzi tylko o sferę przyspieszenia czynności serca czy zwiększenia rzutu serca. To wszystko.
— Jaki mit dotyczący serca najbardziej pana śmieszył?
— Podstawowy mit jest taki, że jeżeli w serce coś się wbije, to jest już koniec. Co ciekawe, wcale nierzadko taki chwyt, tylko świadomie, stosują więźniowe, którzy, żeby wyjść z więzienia do szpitala, potrafią wbić sobie w serce np. szpilkę. Zdarza się to również, ale przypadkowo, także u szewców.
— Podstawowy mit jest taki, że jeżeli w serce coś się wbije, to jest już koniec. Co ciekawe, wcale nierzadko taki chwyt, tylko świadomie, stosują więźniowe, którzy, żeby wyjść z więzienia do szpitala, potrafią wbić sobie w serce np. szpilkę. Zdarza się to również, ale przypadkowo, także u szewców.
— Pan żartuje.
— Nie żartuję. Zwykle błędnie się zakłada, że po takim urazie albo od razu się umiera, albo będzie się bardzo ciężko chorym. Tak nie jest. Serce jest bardzo odporne, chyba że ktoś ma w sobie tyle nieszczęścia, że trafi prosto w naczynie krwionośne...
— Nie żartuję. Zwykle błędnie się zakłada, że po takim urazie albo od razu się umiera, albo będzie się bardzo ciężko chorym. Tak nie jest. Serce jest bardzo odporne, chyba że ktoś ma w sobie tyle nieszczęścia, że trafi prosto w naczynie krwionośne...
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
adam #1931874 | 5.174.*.* 14 lut 2016 22:08
Wspaniały człowiek prawdziwy lekarz z powołania .Człowiek który jest prawdziwym fachowcem w swojej dziedzinie, uratował życie mojej mamie. Gorąco pozdrawiam !!!!!!!!!!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
edek #1931736 | 95.160.*.* 14 lut 2016 18:30
facet by mogl scudnac trochę niby lekarzyna a tłusty jak dzik
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
olsztynianin #1931627 | 88.156.*.* 14 lut 2016 14:27
Pan Żelazny bardzo dobry fachowiec.Wyszkolił też wspaniałych kardiochirurgów.Pomogli mojej mamie.Dzięki nim żyje do dziś!!!!Pozdrawiam!!!!!!!
odpowiedz na ten komentarz
ja #1931597 | 89.228.*.* 14 lut 2016 13:18
fajny gość
odpowiedz na ten komentarz