Zwycięstwo w plebiscycie to supernagroda za ciężką pracę. Odliczamy dni do wielkiego sportowego balu!
2016-02-01 15:32:23(ost. akt: 2016-02-01 16:17:39)
Sześć dni — tylko tyle pozostało do rozstrzygnięcia plebiscytu na najpopularniejszego sportowca. Wielkim finałem będzie gala w Hotelu Omega. To już okrągła, 55. edycja, dlatego o powrót do wspomnień poprosiliśmy laureatów sprzed lat.
Liczenie głosów, które można było oddawać do 22 stycznia, zostało już zakończone. Najważniejsze rozstrzygnięcia 55. Plebiscytu na 10 Najpopularniejszych Sportowców Warmii i Mazur znane są na razie tylko bardzo wąskiemu gronu naszych dziennikarzy. Jak zdradził nam kierujący redakcją sportową Artur Dryhynycz, dla wielu kibiców wyniki będą zaskoczeniem. Wszystkie karty zostaną odkryte podczas sobotniego balu. Dziś wiadomo już jednak, że coroczna zabawa nadal cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem. W tym roku spłynęło do nas więcej tradycyjnych kuponów niż przed rokiem, kiedy było ich około 46 tysięcy. Nie zawiedli też czytelnicy „komórkowi”, którzy chętnie oddawali swój głos poprzez sms-y.
Przypomnijmy, w tym roku nasi czytelnicy wybiorą nie tylko najpopularniejszego sportowca regionu i Olsztyna, piłkarza roku, klub roku czy sportowca bez barier, ale też sportowe wydarzenie roku i najpopularniejszego studenta sportowca. Dodatkowo dziennikarze sportowi „Gazety Olsztyńskiej” i „Dziennika Elbląskiego” wybiorą trenera roku. Na naszym Balu Sportowca tradycyjnie nie zabraknie mnóstwa atrakcji oraz bardzo dużych pieniędzy. Warto było wziąć udział w zabawie, bo wśród czytelników rozlosujemy nagrodę główną w wysokości 30 tysięcy złotych. Ufundował ją Warmiński Bank Spółdzielczy.
A wszystko to odbędzie się w wyjątkowym czasie, bo nie dość, że to okrągły, 55. już plebiscyt, to w tym roku wypada 130. rocznica wydania pierwszego numeru „Gazety Olsztyńskiej”. Nasz plebiscyt mocno wrósł już w historię regionu, o czym najlepiej mogą opowiedzieć laureaci sprzed lat. Jak chociażby specjalizujący się w biegach na 400 metrów Ireneusz Kluczek, zwycięzca plebiscytu latach 1961, 1962 i 1964, pierwszy w historii olimpijczyk z Warmii i Mazur.
— Dwukrotnie byłem też drugi! — podkreśla pan Ireneusz. — Dokładnie pamiętam tamte plebiscyty i Olsztyn w ogóle, bo było to przecież moje pierwsze większe miasto. Wciąż mam to wszystko przed oczami. Pamiętam, że kiedy startowałem, moja mama wycinała z waszej Gazety każdy artykuł o mnie. Jak napisaliście dobrze, to się cieszyła, a jak źle, to potrafiła nawet płakać, tak się tym wszystkim przejmowała. Czasami po latach to wszystko sobie otwieram, oglądam i od razu wracają wspomnienia.
Jak mówi, pierwszy tytuł najpopularniejszego sportowca regionu zdobył, mając niewiele ponad 20 lat. Głosowanie odbijało się szerokim echem, dlatego przydarzyła mu się lekka sodówka. — Byłem rogatą duszą, bo wszystko za łatwo mi przychodziło. Byłem leniwy, zarozumiały, lubiłem życie, interesowałem się dziewczynami, jak to chłopak. Nie było komu mnie utemperować. Dziś to wiem. Od 30 lat pracuję na jednej z warszawskich uczelni wyższych i jak tylko spotkam takiego typa jak ja kiedyś, to go najbardziej tępię — śmieje się.
Jak mówi, pierwszy tytuł najpopularniejszego sportowca regionu zdobył, mając niewiele ponad 20 lat. Głosowanie odbijało się szerokim echem, dlatego przydarzyła mu się lekka sodówka. — Byłem rogatą duszą, bo wszystko za łatwo mi przychodziło. Byłem leniwy, zarozumiały, lubiłem życie, interesowałem się dziewczynami, jak to chłopak. Nie było komu mnie utemperować. Dziś to wiem. Od 30 lat pracuję na jednej z warszawskich uczelni wyższych i jak tylko spotkam takiego typa jak ja kiedyś, to go najbardziej tępię — śmieje się.
Kolejnym olimpijczykiem z wyjątkowego grona laureatów jest lekkoatleta Ryszard Szparak, najpopularniejszy sportowiec regionu w 1982 roku. Do dziś zresztą mieszka w Olsztynie. Specjalizował się w biegu na 400 metrów przez płotki. — To były najlepsze lata w mojej karierze, ponieważ ustanowiłem kilka rekordów Polski, startowałem też z powodzeniem na mitingach organizowanych w całej Europie — opowiada dziś. — Pisało się o mnie dosyć często, co przysporzyło pewnie głosów w plebiscycie. To miłe, kiedy ktoś zauważa sukces sportowca, bo to nagroda za ciężką pracę i determinację. Tym bardziej że wszystko najczęściej odbywa się kosztem rodziny i przyjaciół. Wygrana w plebiscycie „Gazety Olsztyńskiej” była dla mnie bardzo cenna. Przede wszystkim dlatego, że decydujący głos mieli w nim czytelnicy, kibice — podkreśla pan Ryszard.
Rafał Bieńkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez