Talent i szczęście to jeszcze za mało...

2015-11-21 13:50:00(ost. akt: 2015-11-21 14:19:03)
Artur Milian: Skrzypkowie grają gdzieś do siedemdziesiątki, a potem przerzucają się na dyrygenturę. Muzyka się nie kończy

Artur Milian: Skrzypkowie grają gdzieś do siedemdziesiątki, a potem przerzucają się na dyrygenturę. Muzyka się nie kończy

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Prof. Artur Milian jest koncertmistrzem Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej i szefem Zakładu Instrumentalistyki w Instytucie Muzyki UWM. W tym roku obchodzi 40-lecie pracy artystycznej. Rozmawiamy z nim m.in. o jego karierze i planach.
— Na koncert z okazji jubileuszu 40-lecia pracy artystycznej wybrał pan utwory Jana Sebastiana Bacha. Czy to znaczy, że najbardziej lubi pan muzykę dawną?

— Bacha bardzo lubię, ale też jeśli chodzi o kompozytorów doby baroku, bardzo lubię Antonia Vivaldiego i jego słynne „Cztery pory roku” oraz jego koncerty na dwoje, troje, a nawet czworo skrzypiec. Bardzo lubię koncerty wielkiej trójki na B: Bach, Beethoven i Brahms.


— Ile utworów ma pan w repertuarze?
— Kilkanaście koncertów skrzypcowych, w tym Feliksa Mendelssohna e-moll, Czajkowskiego, Beethovena i Mozarta, kilkadziesiąt miniatur, utwory na kwartet smyczkowy. Jeśli chodzi o muzykę współczesną, to wykonuję m.in. koncert na skrzypce i orkiestrę Dymitra Szostakowicza.


[highlight]Włożyłem w zdobycie swoich umiejętności wiele pracy. Ale to jest tak, jak mówił Paderewski — sukces to 80 procent pracy, 10 proc. talentu ...

Zostało jeszcze 85% treści artykułu.