Ważna jest równowaga

2015-10-13 09:07:38(ost. akt: 2015-10-13 15:00:30)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Z Anną Wasilewską, członkiem zarządu województwa, rozmawiamy o tym, czy i jak inwestycje w kulturę przekładają się na rozwój turystyki w regionie.
— Czy inwestycje w kulturę mogą być atrakcją turystyczną?

— Wszystkie inwestycje służące kulturze są jednocześnie produktami turystycznymi. Turyści poszukują miejsc, w których mogą zobaczyć, jak wygląda przeszłość regionu, ale i jak region się rozwija. Filharmonia na przykład to ewenement — ma program, który zawsze przyciąga pełną salę widzów. Tartak Raphaelsohnów jest miejscem zupełnie innym, ale naprawdę wyjątkowym. Tam to, co stare, zostało wykorzystane do prezentacji nowoczesności. Z kolei Uniwersytet Warmińsko-Mazurski dzięki unijnym dotacjom ma dużo nowych przestrzeni do wykorzystania na potrzeby kultury. Jednym z takich miejsc jest Stara Kotłownia, gdzie jest galeria, a jednocześnie jest tam nowoczesna sala konferencyjna, w której spotykają się ludzie biznesu i nauki. Warto przy tej okazji wymienić też Dom Mendelsohna, wyremontowany dzięki staraniom stowarzyszenia Borussia dwa lata temu. Został nieco przyćmiony przez inne, nowsze inwestycje. Tymczasem Borussia świetnie w nim pracuje, organizując bardzo wiele spotkań i warsztatów z młodzieżą. W ten sposób podkreśla naszą wielokulturowość. Żyjemy w regionie, który ma trzy wartości. Pierwszą z nich są ludzie, drugą dziedzictwo kulturowe, a trzecią nasza przyroda. Nasz rozwój powinniśmy planować, korzystając z tych wartości. 



— Do listy nowych i szczególnie wartościowych inwestycji w kulturę dodałabym Oranżerię Kultury w Lidzbarku Warmińskim.


— Lidzbark Warmiński jest naszą perłą i jego potencjał na pewno nie został jeszcze w pełni wykorzystany. W tej chwili zamek biskupów warmińskich, siedziba oddziału Muzeum Warmii i Mazur, jest starannie remontowany. W przyszłości będzie atrakcją ponadregionalną, a może nawet atrakcją w skali europejskiej.

— A które, pani zdaniem, wydarzenia są naszymi sztandarowymi produktami turystycznymi? Na pewno bitwa pod Grunwaldem. 


— Oczywiście. Do Grunwaldu przyjeżdża coraz więcej turystów. W tym roku było ich prawie 80 tys. Zresztą Grunwald funkcjonuje już cały rok. Rycerskie turnieje są organizowane nawet zimą. Wiosną z kolei odbywają się turnieje konnych łuczników. W Grunwaldzie należy dokończyć budowę nowoczesnego muzeum. Mamy nadzieję, że dyrektor Szymon Drej wytrwa w swoim uporze i osiągnie cel.

— Mówimy o inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, bo jest to chyba najbardziej rozpoznawalne w Polsce wydarzenie w regionie. Ale są też inne, adresowane do innego rodzaju odbiorcy. 

— Jest ich wiele, choćby festiwal reggae w Ostródzie. Bierze w nim udział coraz więcej zespołów i przyjeżdża coraz więcej widzów. Zupełnie inna publiczność będzie zainteresowana Feliksem Nowowiejskim, kompozytorem rodem z Barczewa. Dziekan Wydziału Sztuki UWM zabiega o to, by rok 2016 był Rokiem Nowowiejskiego. W tej sprawie zwrócił się do Urzędu Marszałkowskiego i do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Gdyby Sejm podjął taką uchwałę, byłoby pięknie. Warto odkurzyć jego muzykę i pokazać ją Polsce. My w Olsztynie czy Barczewie pamiętamy o tym kompozytorze, ale chciałoby się zaprezentować go szerzej. 


— Rozumiem, że wszystkich naszych potencjałów wymienić się nie da. 

— Nie da się, ale chciałabym pokreślić, że bardzo zależy mi na rozwoju kultury niszowej, m.in. mniejszości narodowych: ukraińskiej, niemieckiej czy żydowskiej. Już wkrótce (w czwartek 15 października — red.) rozpoczną się IX Dni Kultury Żydowskiej. Niedawno brałam udział w zakończeniu festiwalu muzyki cerkiewnej w Giżycku. Gala odbyła się w kościele katolickim, ale tylko dlatego, że jest to największa świątynia w mieście, w której zmieściły się wszystkie chóry i tłum słuchaczy. Kościół był pełen. I gdy zaśpiewało 10 chórów, chyba wszyscy mieli ciarki na plecach.

— Podobno ktoś napisał w internecie po naszej debacie o inwestycjach 25-lecia w kulturę, że zamiast bibliotek wiejskich trzeba budować drogi. Co by pani na to odpowiedziała? 

— Na drogi poszło więcej pieniędzy niż na biblioteki i obiekty kultury. Nie możemy mieć tylko dobrych dróg i nie znać naszego dziedzictwa. Musi być zachowana równowaga. 
Jest jeszcze wiele do zrobienia, szczególnie w dziedzinie ochrony zabytków. Mamy wiele kościołów, zamków, pałaców, dworów i powinniśmy o nie dbać. Na to są potrzebne bardzo duże pieniądze. W kolejnej perspektywie unijnej są na to środki, ale nie aż tyle, by zaspokoić nasze potrzeby, choć zrobiliśmy już dużo w tej dziedzinie. Nie możemy jednak pytać, czy zbudować drogę, czy wyremontować kościół. To są sprawy nieporównywalne. Myślę, ze szybciej będą wyremontowane wszystkie drogi niż nasze zabytki. 
Urząd Marszałkowski przeznacza na zabytki 600 tys. zł rocznie. To jest więcej, niż otrzymuje wojewódzki konserwator od ministra kultury. Na zakończenie dodam, że jeszcze w tym roku oddamy do użytku 400 km trasy rowerowej. Przebiega ona m.in. przez miejscowości takie jak Stoczek Klasztorny, Lidzbark Warmiński, Braniewo, Frombork i Pieniężno. Będzie sobie można zrobić piękna wycieczkę.

Ewa Mazgal