Każdy z nas jest pieszym, więc nie wyprzedzaj na przejściu

2015-09-21 14:14:14(ost. akt: 2015-09-21 14:20:16)
Andrzej Witkowski, prezes Polskiego Związku Motorowego, Beata Bublewicz, mł. insp. Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji

Andrzej Witkowski, prezes Polskiego Związku Motorowego, Beata Bublewicz, mł. insp. Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji

Autor zdjęcia: Archiwum organizatora

Każdego roku na przejściach dla pieszych giną setki osób. Choć powinno być to miejsce bezpieczne, to jednak wciąż statystyki wypadków są przerażające. Razem z Beatą Bublewicz rozpoczynamy akcję "Na pasach — nie wyprzedzam!".
Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu, nieprawidłowy przejazd przez przejście czy nieuwaga kierowców — to jedne z najczęstszych przyczyn wypadków na przejściach dla pieszych. Obecnie Polska uznawana jest za najbardziej niebezpieczny kraj dla pieszych w Unii Europejskiej. Tę sytuację ma pomóc zmienić kampania społeczna „Na pasach — nie wyprzedzam!”. Jej organizatorami są „Gazeta Olsztyńska” jest Beata Bublewicz, założycielka Fundacji im. Mariana Bublewicza, która od 15 lat działa na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa na drogach.

— Każdy z nas jest pieszym. Bywamy kierowcami, rowerzystami, ale każdy z nas codziennie porusza się pieszo. Trzeba pamiętać, że piesi są najsłabszymi, niczym niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego. Wśród nich są dzieci, osoby starsze, niepełnosprawni — wylicza Beata Bublewicz. — Niechroniony karoserią samochodu człowiek znajduje się na przegranej pozycji w stosunku do użytkowników pojazdów. W Polsce co 8 godzin ginie jeden pieszy. To ponad tysiąc osób zabitych każdego roku i tysiące rannych. Dlatego działam, aby chronić życie i zdrowie pieszych, czyli nas wszystkich — podkreśla.

Pieszy jest uczestnikiem i najczęściej ofiarą co trzeciego wypadku drogowego w Polsce. W latach 2004–2013 na polskich drogach zdarzyło się 130,5 tys. wypadków z udziałem pieszych, w których 124,3 tys. osób zostało rannych, a 15,6 tys. osób zginęło. Z kolei w 2014 roku 35,2 proc. ogółu zabitych we wszystkich wypadkach drogowych stanowili piesi i to ono byli w większości poszkodowanymi — 1 116 zabitych i 8 398 rannych. W samym 2015 roku na naszych drogach zginęło już 441 pieszych, a 4522 odniosło obrażenia ciała. Najgorszy okres dla niechronionych uczestników ruchu ma jednak dopiero nadejść.

— Jest to związane z tym, że najwięcej wypadków zdarza się w okresie jesienno-zimowym, czyli okresie od października do grudnia — tłumaczy Beata Bublewicz. — Na taki stan rzeczy wpływ mają warunki atmosferyczne, a zwłaszcza wcześnie zapadający zmrok i gorsza widoczność — dodaje. Według danych policji, w 2014 roku najwięcej pieszych zginęło i zostało rannych w grudniu – zabici 180 (16,1 proc. ogółu), ranni 1 289 (15,3 proc. ogółu)
Do wypadków z osobami pieszymi najczęściej dochodziło w obszarze zabudowanym. Jednak skutki wypadków mających miejsce w obszarze niezabudowanym były tragiczniejsze, gdyż prawie w co trzecim wypadku ginął człowiek, zaś w obszarze zabudowanym w co jedenastym. Poza obszarem zabudowanym drogi nie są oświetlone, dlatego też piesi są mniej widoczni, szczególnie podczas złych warunków atmosferycznych.

Niepokojącą tendencją jest prędkość, z jaką kierowcy pokonują przejścia dla pieszych, tj. ok. 48 km na godz. Potrącenie pieszego przy takiej prędkości kończy się ciężkimi obrażeniami, a nawet śmiercią.

— W 2014 roku liczba wypadków na przejściach dla pieszych wzrosła w porównaniu z rokiem ubiegłym o 140, co budzi niepokój, gdyż przejście dla pieszych powinno gwarantować tym uczestnikom ruchu bezpieczne przekroczenie jezdni — podkreśla Beata Bublewicz. Wśród ofiar — pieszych, największą grupę stanowiły osoby starsze, powyżej 60 roku życia.