Zmarginalizowany Franciszek na watykańskim wygnaniu

2015-06-07 12:00:00(ost. akt: 2015-06-07 22:31:54)

Autor zdjęcia: Archiwum redakcji

Boże Ciało po raz kolejny wyciągnęło z kościołów chorągwie, feretrony, haftowane baldachy i piękne, często zabytkowe, monstrancje. Wyciągnęło też ideologię gender, in vitro i polityczny dyskurs o przyszłości Polski pod opieką nowego prezydenta. Szkoda, że przynajmniej w homiliach hierarchów, tak mało było ducha Ewangelii i samego Jezusa.
Kiedy słucham niektórych polskich hierarchów kościelnych, to zastanawiam się, o co im chodzi. Rozumiem, co mówią. Tylko zupełnie nie rozumiem po co. Zachowują się, jakby chcieli ocalić w ludziach nie tyle resztkę wiary, co resztkę autorytetu instytucji, która za nimi stoi. I za nic w świecie nie dociera do nich, że taką postawą właśnie ten autorytet niszczą. Grzmiąc z wysokości swoich biskupich katedr, coraz bardziej oddalają się od swoich wiernych. A mówiąc coraz mniej o Ewangelii, sprawiają wrażenie, że nie nauka Jezusa jest istotna, ale zajmowanie się rzeczami, na których znają się słabo.

Wejście, za pomocą naleciałości historycznych i konkordatu w mezalians z państwem skutkuje w dużej mierze utratą tego, co tak naprawdę powinno być priorytetem, czyli świadczenia o swoim Założycielu.
Istotą chrześcijaństwa jest to, że przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi. Jeśli jednak obejrzymy sobie zdjęcia z jakiejkolwiek uroczystości kościelnej uświadomimy sobie, że nie do końca. Pierwsze rzędy oddzielone kordonem BOR, a w nich prezydenci, generałowie, premierzy, topowi politycy.

A gdzie zwykli, codzienni, szarzy święci? Dlaczego to nie oni są posadzeni na tych miejscach? Dlaczego nie siedzi na miejscu prezydenta elekta święta matka, która od 20 lat opiekuje się sama chorym na porażenie mózgowe dzieckiem i jeszcze znajduje czas na codzienną mszę? Bo to urągające? Bo to byłby afront względem kogokolwiek? Brak precedensji? Msza, to nie wiejski festyn, na którym sołtys zastanawia się, czy najpierw powitać wójta, czy radnego powiatowego, aby się któryś nie obraził i z przerażeniem ociera pot z czoła, bo jeszcze radny gminny się pojawił. Msza, to doświadczenie obecności Boga, który stał się zwykłym człowiekiem. I do każdego przyszedł w jednakowym stopniu.

Zapomnieli o tym hierarchowie, jeżdżąc swoimi luksusowymi suvami, mieszkając w swoich luksusowych twierdzo-rezydencjach i spotykając się z jednej strony z przestraszonymi proboszczami, a z drugiej z establishmentem. I już nawet przestali mówić o kimś, kogo właśnie na te ich zdaniem „pokręcone czasy” dostali. O Franciszku, który na miarę naszych czasów pokazuje, jak być normalnym. Jak w sposób prosty: życiem i byciem mówić o Bogu. I jeśliby patrzeć na niego jedynie przez pryzmat tego, co mówią o nim i jego nauce nasi pasterze, to można odnieść wrażenie, że lepiej o nim nie mówić. A już na pewno go nie naśladować. Bo o ile przesadzenie tyłka z Audi A8 do lanosa jest jeszcze w zasięgu przynajmniej niektórych z nich, to posadzenie prezydenta-elekta w środkowej ławce, w bocznej nawie i skupienie się na Bogu w życiu i liturgii zakrawa w ich myśleniu o herezję.
Tyle, że czasem warto być heretykiem.

Radosław Dąbrowski
r.dabrowski@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. V #1749614 | 178.36.*.* 8 cze 2015 07:00

    Nasi pasterze...

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  2. Miki #1749585 | 31.135.*.* 7 cze 2015 23:39

    W 100% popieram. W Kościele Katolickim jest coraz mniej o Bogu i Jezusie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  3. KASIA #1749580 | 37.248.*.* 7 cze 2015 23:21

    POPIERAM TEN ARTYKUŁ, JEST ŚWIETNY I PRAWDZIWY

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)