Tragiczna historia: "Na klatce było pełno krwi..."

2015-05-31 08:00:00(ost. akt: 2015-05-31 08:49:27)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Rocznik 1986. Na sumieniu ma zamordowanie matki. Schizofrenik. Po niemal pięciu latach wyszedł ze szpitala psychiatrycznego. Przerażony światem, z własnej woli wrócił do placówki. Sąd właśnie skierował go tam oficjalnie.
Jesień, 2009 rok. Późny, niedzielny wieczór. Michał (imię zmienione) mieszkał z mamą w klitce przy ul. Kętrzyńskiego. Kika metrów na kilka. Wiecznie siedzieli sobie na głowach. Każdy by zwariował, mówią sąsiedzi. Spokoju w tym mieszkaniu nie było.

— Ale to nie Michał był awanturny. To jego matka ciągle krzyczała, ciągle miała do niego pretensje, wiecznie trajkotała. Zdrowy by tego nie wytrzymał. Też musiała być chora. Po niej to nawet było widać, że coś jest nie tak. Wychudzona, blada — opowiada Wiesław (imię zmienione), sąsiad Ewy i Michała.

[highlight]Poniedziałek, godzina siódma, może ósma. Wiesław wychodził z psem. Na klatce ...

Zostało jeszcze 85% treści artykułu.