Dowcipy ze skalpelem
2015-02-17 13:33:00(ost. akt: 2015-02-17 13:33:38)
— Nie ma imprezy, na której nie usłyszelibyśmy: "A może opowiecie jakiś dowcip" — o życiu kabareciarzy rozmawiamy z braćmi Łukaszem i Tomaszem Ślężakami z olsztyńskiego Kabaretu Z Nazwy.
— Ponoć rok 2014 był dla was przelomowy?
Tomasz Ślężak: — Zgadza się. Po raz pierwszy jeżdżąc w trasy na przeglądy i wydarzenia kabaretowe, przekroczyliśmy ponad 10 tysięcy kilometrów. I zadebiutowaliśmy na trzech festiwalach: Ryjek, Szpak i Łośka.
Łukasz Ślężak: — Tak dokładnie to było prawie 12 tysięcy. No i teraz możemy powiedzieć, że nie ma już festiwalu w Polsce, na którym byśmy nie byli, bo tych trzech brakowało nam do pełnej kolekcji.
Tomasz Ślężak: — Zgadza się. Po raz pierwszy jeżdżąc w trasy na przeglądy i wydarzenia kabaretowe, przekroczyliśmy ponad 10 tysięcy kilometrów. I zadebiutowaliśmy na trzech festiwalach: Ryjek, Szpak i Łośka.
Łukasz Ślężak: — Tak dokładnie to było prawie 12 tysięcy. No i teraz możemy powiedzieć, że nie ma już festiwalu w Polsce, na którym byśmy nie byli, bo tych trzech brakowało nam do pełnej kolekcji.
— Sporo czasu spędziliście w trasie. Cierpi na tym wasze życie prywatne?
Łukasz: — Dla nas te wyjazdy to przyjemna odskocznia od codzienności. Tomek i Sławek studiują, ja pracuję — tym żyjemy. Ale kiedy przychodzi weekend albo tydzień wolnego, z radością wsiadamy do auta.
Tomasz: — Nasze życie prywatne też kręci się wokół kabaretu. Większość naszych znajomych to ...
Łukasz: — Dla nas te wyjazdy to przyjemna odskocznia od codzienności. Tomek i Sławek studiują, ja pracuję — tym żyjemy. Ale kiedy przychodzi weekend albo tydzień wolnego, z radością wsiadamy do auta.
Tomasz: — Nasze życie prywatne też kręci się wokół kabaretu. Większość naszych znajomych to ...
Ten artykuł ukazał się w papierowym wydaniu Gazety Olsztyńskiej.
Dlatego na gazetaolsztynska.pl jest dostępny tylko dla prenumeratorów naszego elektronicznego wydania.
Jak je otrzymać? To proste. Na początek kliknij tutaj:
kupgazete.pl