Życie celebryty jest jak życie motyla
2015-01-04 17:15:03(ost. akt: 2015-01-04 14:19:15)
— Czasami, kiedy nie chcę skorzystać z jakiejś propozycji, to rzucam dużą stawkę, żeby wszystkich odstraszyć. Mówię o takich sumach, że czasami aż sam się dziwię. Nie mam nawet agenta, bo umarłby przy mnie z głodu — mówi satyryk, aktor i reżyser, czyli Stefan Friedmann.
— To co, zaczynamy? Niech pan wyciąga ode mnie, co chce, ale uprzedzam: ja i tak kłamię. A raczej... nie mówię prawdy.
— Będę czujny. Kiedy kilka dni temu oddzwaniał pan na mój numer, nie wiedząc jeszcze, że jestem dziennikarzem, zapytał pan, czy to ja jestem tym świadkiem Jehowy, co się tak do pana dobija. Aż tak często wydzwaniają?
— Różni świadkowie do mnie dzwonią. Mówiąc żartem, jeszcze z dawnych czasów pamiętam, jak jeden z moich kolegów zwykł mawiać, że on to w każdym sądzie za każde pieniądze może świadczyć, że coś widział albo że go przy tym ...
— Różni świadkowie do mnie dzwonią. Mówiąc żartem, jeszcze z dawnych czasów pamiętam, jak jeden z moich kolegów zwykł mawiać, że on to w każdym sądzie za każde pieniądze może świadczyć, że coś widział albo że go przy tym ...
Ten artykuł ukazał się w papierowym wydaniu Gazety Olsztyńskiej.
Dlatego na gazetaolsztynska.pl jest dostępny tylko dla prenumeratorów naszego elektronicznego wydania.
Jak je otrzymać? To proste. Na początek kliknij tutaj:
kupgazete.pl
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
algreg #1629064 | 83.9.*.* 8 sty 2015 20:21
Uwielbiam Pana Fridmanna. A duet z J.Koftą to klasyka nie do pobicia rekord
odpowiedz na ten komentarz