Pierwszy katolicki ksiądz z Buriacji

2014-09-16 11:00:23(ost. akt: 2014-09-16 11:05:44)

Autor zdjęcia: AM

Byłem na mszy św. w kościele katolickim, na modlitwie w buddyjskim dacanie i zajrzałem do kościoła baptystów. Przed mszą w kościele podszedł do mnie starszy pan i powiedział po polsku: - „Panie Andrzeju, jestem Moczulski i będę chodził do szkoły”.
Niedziela, 14 września
Dzisiaj w Buriacji wybory deputowanych do Rady Miejskiej. Nie widziałem kampanii wyborczej, ale z pewnością była, bo np. grupa nastolatków roznosiła do mieszkań specjalne wydania gazety „Nowa Buriacja”. Mi też przynieśli.

Dzień ekumeniczny. Byłem na mszy św. w kościele katolickim, na modlitwie w buddyjskim dacanie i zajrzałem do kościoła baptystów. Przed mszą w kościele podszedł do mnie starszy pan i powiedział po polsku: - „Panie Andrzeju, jestem Moczulski i będę chodził do szkoły”. Uśmiechnęliśmy się do siebie i w tym momencie rozpoczęła się msza św. Ale była inna, bo prymicyjna i trwała prawie dwie godziny.

Po raz pierwszy w życiu uczestniczyłem w takiej mszy. Odprawił ją ks. Rodion Dola z Łotwy, dokąd wyjechał do seminarium i już tam zamieszkał. Wychowywał się w Ułan Ude, a miejscowy kościół katolicki był jego pierwszym kościołem, od którego wszystko się zaczęło, i chrzest, i pierwsza komunia św., i powołanie. Pięknie mówił o swoim powołaniu i drodze życiowej. Z uśmiechem, ale stanowczo stwierdził, że powziętej decyzji nie żałuje.

Jest on pierwszym księdzem katolickim pochodzącym z Buriacji. To wielki zaszczyt dla proboszcza ks. Adama Romaniuka i wszystkich parafian. Ks. Rodion udzielił wiernym błogosławieństwa prymicyjnego. Na głowy zebranych nakładał ręce, a wierni podejmowali je i całowali, ja też.

Po błogosławieństwie każdy otrzymał pamiątkowy obrazek prymicyjny i odbyło się spotkanie przy herbacie i cieście. Wszystkim smakował tort upieczony przez jedną z sióstr. Były wspomnienia, pieśni i piosenki religijne, w tym „Barka” i pląsy. Bardzo mi się podobają ksiądz Adam i siostry dominikanki – są tak blisko wiernych, mają dla nich czas, dobre serce i uśmiech. Siostry pracują w parafii i prowadzą świetlicę środowiskową dla dzieci ulicy.

Tuż przy kościele, po drugiej stronie drogi znajduje się dacan – tybetańska buddyjska świątynia. Byłem w tej i jeszcze innej świątyni. Niestety nie można w nich fotografować. Widziałem i słuchałem modlących się mnichów. W środku były posągi Buddy i bogactwo kolorowych tkanin.

Wierzenia religijne Buriatów przeszły gwałtowną zmianę wraz z nastaniem komunizmu. Pierwotny szamanizm i przybyły w XVIII wieku buddyzm tybetański (lamaizm) zostały usunięte z ich życia. Lamowie i szamani poszli na zesłanie (część z nich wypędzono z ZSRR), zburzono dacany, zakazano praktyk religijnych. Dzisiaj odradza się religijność Buriatów, którzy coraz częściej wracają do swojej kultury i religijności.

Gdy przekracza się próg buddyjskiej świątyni, należy się poruszać tylko zgodnie z kierunkiem ruchu słońca tj. według wskazówek zegara i nie wolno się cofać. W tym samym kierunku obchodzi się stupy (staroindyjskie formy kurhanów, w których chowano szczątki zmarłych) i kręci młynki modlitewne. Na młynkach umieszczane są mantry – święte formuły, zaklęcia, modlitwy.

Ciekawa jest symbolika stupy: kwadratowa podstawa – to ziemia, półokrągła kopuła – woda, stożkowata iglica – ogień, mały parasol na iglicy – powietrze, zwieńczenie – kropla życiodajnego nasienia.
Podobne znaczenie mają również kolorowe chorągiewki, symbolizujące wiatr, ogień i powietrze, które są pośrednikami między światem ludzi i bogów. Niosą one modlitwy ku górze.

Andrzej Malinowski (notatka nr 9)

Andrzeja Malinowski
z Judzik koło Olecka to znany podróżnik, który tym razem wyruszył do Buriacji (Federacja Rosyjska), aby wspomagać działalność polonijną, uczyć języka polskiego, historii i geografii Polski oraz podtrzymywać wśród miejscowych Polaków poczucie tożsamości z ojczyzną przodków.


Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: Buriacja