Olsztyn: Plaża Miejska pięćdziesiąt lat temu
2014-08-22 15:42:23(ost. akt: 2014-08-24 22:48:03)
Niedawno otworzono pierwszą część odnowionej plaży miejskiej w Olsztynie. Wkrótce do dyspozycji mieszkańców będzie całe Centrum Rekreacyjno-Sportowego Ukiel, ale plaża sprzed lat pięćdziesięciu i więcej wciąż żyje we wspomnieniach wielu olsztynian.
— Latem cała młodzież tam się zbierała — mówi Anna Grzymska, która w Olsztynie mieszka od 1962 roku. — I w niedzielę, i w tygodniu. Do pracy zabierało się stroje kąpielowe i prosto z niej biegło na plażę miejską. Pływaliśmy, nurkowaliśmy, skakaliśmy z mola na główkę. Oj, wodę to lubiłam... — wspomina 80-letnia dziś Stanisława Moroz. — Odkąd się nauczyłam pływać, byłam tam cały czas, od rana do wieczora, później obowiązkowo także po pracy. To były piękne, cudowne czasy młodości.
Nie trzeba było umieć pływać, żeby korzystać z plaży: — Zdarzało mi się tam bywać, choć nie umiem pływać... — mówi Gabriela Śniecikowska. — Pamiętam, że kiedyś weszłam na molo i ze strachu przed wodą nie mogłam zejść. Jeszcze bardziej przerażający i szalony był rejs żaglówką po Krzywym. To było zupełne szaleństwo.
Nie trzeba było umieć pływać, żeby korzystać z plaży: — Zdarzało mi się tam bywać, choć nie umiem pływać... — mówi Gabriela Śniecikowska. — Pamiętam, że kiedyś weszłam na molo i ze strachu przed wodą nie mogłam zejść. Jeszcze bardziej przerażający i szalony był rejs żaglówką po Krzywym. To było zupełne szaleństwo.
Jeśli kąpiel, to tylko w Krzywym
— Moi rodzice mieszkali nad Jeziorem Długim, ale to nie było dobre miejsce — ocenia dziś Stanisława Moroz. — Długie było po prostu zbyt małe. Przepłynęliśmy je w poprzek i wzdłuż.
Później Jezioro Długie stało się jeszcze mniej atrakcyjne. — Pamiętam, że ono było zbyt brudne, żeby się w nim kąpać — wspomina pani Gabriela. — Obrazki śniętych ryb, pływających do góry brzuchem, to nie była rzadkość.
Jeśli kąpiel, to tylko w Krzywym. — Chodziliśmy się też kąpać dalej, na dziką plażę przy dzisiejszej restauracji przy ul. Żeglarskiej — pamięta pani Stanisława. A pani Ania dodaje: — To była tak zwana plaża kolejarzy.
A inne jeziora? Przez brak infrastruktury nie były tak atrakcyjne.
— Plaża Miejska też prezentowała się wtedy trochę ubogo: ten główny budynek, barak, wyglądał jak... barak, a molo było podniszczone, dziur w nim nie brakowało — opowiada Tadeusz Beśka — Ale były toalety, wypożyczalnia kajaków, byli ratownicy, którzy czuwali nad kąpiącymi się. Z żoną i synem wielokrotnie korzystaliśmy z rowerów wodnych... Tych urządzeń było tu więcej niż na innych akwenach. Długie, Skanda i Track kulały pod względem infrastruktury. W porównaniu do Krzywego były dzikie.
Gdzie te Filipinki?
Nie brakowało turystów, także tych sławnych.
— To było w latach 60. Przyjechały do nas wokalistki z zespołu Filipinki — wspomina Artur Berezecki, ratownik związany z plażą miejską przez 47 lat. — One były wtedy młodymi dziewczynami, miały po 19 lat... Odzywam się do kolegi: — Słuchaj, tu gdzieś podobno są Filipinki. A dziewczyna tuż przy moim stanowisku mówi do drugiej: — Hania, pan ratownik nie wie, gdzie są Filipinki. Chodź pokażemy mu się.
Było cudownie i romantycznie
Plaża była także głównym miejscem miłosnych schadzek.
— Tam się chodziło na podrywki — mówi pani Ania. — Ja sama umówiłam się tam kiedyś na randkę.
Również pani Stanisława ma miłosne wspomnienia z plaży.
— Pamiętam, jak kiedyś wypożyczyliśmy z kolegą kajak. Było cudownie i romantycznie.
— Plaża była piękna i kobiety były piękne — dopowiada Leszek Ciurapiński, który na przełomie lat 50. i 60. również spędzał całe dnie na plaży. — Najwięcej witaminy mają dziewczyny znad Łyny — zapewnia.
Piwko tylko w bufecie
Głównym ośrodkiem życia towarzyskiego był bufet. Co było można w nim zjeść w latach 60.? Relacje są różne.
— W bufecie były dania barowe. Kawa, lody... — pamięta pan Tadeusz. — Wydaje mi się, że do jedzenia nie było nic, ale na pewno były napoje — wspomina pani Ania.
Konkretniejsze dania pojawiły się później.
— Robiliśmy na miejscu gorące posiłki, sprzedawaliśmy piwo, także inne alkohole — wylicza Jerzy Mróz, który jako ajent Społem na przełomie lat 70. i 80. dzierżawił bufet na plaży. — Podawaliśmy schabowe, a to w tamtych czasach był rarytas. Mieliśmy też mielone, dorsze... Było takie hasło: Jedzcie dorsze, bo są ryby gorsze. Mieliśmy też owoce, pomarańcze, banany, sprzedawaliśmy papierosy Marlboro... To były takie czasy, że nic nigdzie nie było, a u nas tak. Magnesem było jednak przede wszystkim niepasteryzowane piwo Warmińskie. Schodziło jak woda.
Napoje alkoholowe można było spożywać tylko na terenie bufetu.
— Na plaży był zakaz, pilnowała tego milicja — śmieje się pan Tadeusz.
Do tańca grała orkiestra
W bufecie odbywały się także zabawy.
— Były przekąski, alkohole, grała orkiestra, bawiliśmy się. — wspomina pan Roman, który dobrze pamięta zwłaszcza lata 50. — Prawdziwa orkiestra, nie dyskoteki takie jak teraz. Normalne, piękne melodie: walce, tanga i foxtroty.
— Jak byłam podlotkiem, miałam 15-16 lat, chodziłam tam na zabawy i podrywałam chłopaków — wspomina pani Stanisława. — Fajna dziewczyna byłam.
Kultowym miejscem była "patelnia".
— To było miejsce, ogrodzone dookoła szatniami i boksami do przebieranie się z oknami z widokiem na plażę, gdzie można było spożyć posiłek — mówi pan Artur. — Przy zabawach orkiestra usadawiała się z boku, przy wejściu. Pośrodku był plac, na którym można było tańczyć.
Kiedy zabaw nie było, "patelnia" stanowiła azyl dla miłośników skwaru.
— Na "patelni" nigdy nie było wiatru. Ludzie wylegiwali się tam godzinami — dodaje pan Leszek.
A jednak czegoś żal?
Drewniany budynek bufetu w latach 70. został przeznaczony do rozbiórki.
— Chyba około 1981 roku został spalony w trakcie ćwiczeń strażackich — wspomina pan Jerzy.
We wspomnieniach i na zdjęciach poniemieckie obiekty wciąż istnieją.
— Tak jak nikt nie wyobraża sobie Sopotu bez mola, tak my wtedy nie mogliśmy sobie wyobrazić plaży bez tej poniemieckiej infrastruktury — opowiada Leszek Ciurapiński. — Szatnie, przebieralnie, cały ten szereg budynków... Drewniane mola, 5-metrowa skocznia, z której można było skakać do wody, "patelnia"... To było bardzo urokliwe i miało swój koloryt. Trochę żal, że przy tworzeniu nowej plaży miejskiej nie nawiązano w jakiś sposób do tej starej, poniemieckiej infrastruktury. Moim zdaniem to byłby przebój, strzał w 10. No, ale życie się zmienia.
Plaża też się zmienia.
— W latach 50. samochodem można było wjechać praktycznie na samą plaże — mówi pan Roman. — Dziś jest ogrodzenie, są parkingi. W nowej odsłonie plaża zapowiada się pięknie, ale przez wiele lat wymagała pilnego remontu.
Wtóruje mu pani Gabriela.
— Byłam tam kilka lat temu z przyjaciółką, która przyjechała do mnie w odwiedziny z Warszawy. Było beznadziejnie — ani gdzie się przebrać, ani gdzie porządnie zjeść... Teraz podobno jest lepiej.
Łukasz Wieliczko
Na mapie oznaczyliśmy miejsce, gdzie dawnej stała skocznia.
Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Beton wyparł drewno a było tak pieknie #1468356 | 88.156.*.* 24 sie 2014 10:38
Ach jaka piekne były te drwniane obiekty plazowe, Biało Niebieskie. Było solarium, przebieralnie, restauracja mo i ratownik Arek. Szkoda.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
osa #1468331 | 89.228.*.* 24 sie 2014 09:50
przepisy unijne zezwalaja na beton w odleglosco 100 m od lini brzegowej, ktos tu ostro lamie przepisy, to kiedys byla plaza a teraz to jest betonowy sciek., ratusz ma myslenie waskotorowe, zarobkowe. D,o zobaczenia na plazach poludnia Europy, w sciekowisku sie nie kapie.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
drzet #1468033 | 95.160.*.* 23 sie 2014 17:32
I komu to przeszkadzało? :( ...Piękne czasy. Opis ostatniego zdjęcia jest nieprawidłowy.To jest widok z główki mola.
odpowiedz na ten komentarz
k ... do j... #1467777 | 83.11.*.* 23 sie 2014 10:46
chyba na słonce razem pływaliśmy
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
max #1467686 | 89.228.*.* 23 sie 2014 08:53
mi tam brakuje jakiejs wieży widokowej tak żeby mozna było wejsc i podziwiać jezioro z góry jakiś taras widokowy naprawde przyciągałby ludzi,brak takich punktów widokowych w okolicach,jedynie nad jez. kielarskim jest wieża i nic poza tym a szkoda bo świat z góry wygląda ciekawie
odpowiedz na ten komentarz