Impreza dla podopiecznych Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”
2012-12-10 10:02:54(ost. akt: 2012-12-14 08:50:17)
Maciej marzy o zabawkowym mieczu, samochodzie na baterie i całusie od koleżanki z klasy. Damian chce znaleźć pod choinką najnowszą konsolę gier, a tata Alana pragnie, żeby jego syn po prostu wyzdrowiał. Firma Schenker zabrała w sobotę 30 podopiecznych Fundacji „Przyszłość dla Dzieci” i ich rodzeństwo na imprezę mikołajkową, na zakończenie której wszystkie życzenia powędrowały z lampionami do nieba.
Dzieciaki zgodnie przyznały, że jeszcze nigdy nie widziały prawdziwych samolotów z tak bliska. Firma Schenker zabrała je do Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego, gdzie miały okazję zwiedzić hangar z szybowcami, dowiedzieć się jak działają i usiąść na miejscu pilota. Zachwyceni byli szczególnie chłopcy.
Na widok samolotów ośmioletni Maciej Płucienniczak szeroko się uśmiecha. — Ale fajne! — krzyczy radośnie, ale nie chce wsiąść do maszyny. Jest trochę onieśmielony, ale po chwili wszelkie obawy mijają. Dzieci, ich rodzeństwo i rodzice przechodzą do sali konferencyjnej, gdzie czekają na nich konkursy, zabawy i… Święty Mikołaj z prezentami. — Synkowi najbardziej spodobało się ubieranie wielkiej choinki, sam wyciął wielkiego renifera, którego dzieci powiesiły na drzewko — mówi Beata Płucienniczak, mama chłopca. Jest bardzo zadowolona, że Maciej mógł poznać inne dzieci z Fundacji.
Najfajniejsza choinka
Maciej na co dzień porusza się na wózku inwalidzkim. Od urodzenia cierpi na przepuklinę oponowo-rdzeniową. Niedawno dostał od Fundacji rower rehabilitacyjny, który pomoże mu wzmocnić mięśnie nóg. — Zapisałam go Szkoły Podstawowej nr 25 z oddziałami integracyjnymi, gdzie ma kontakt z rówieśnikami, również niepełnosprawnymi — mówi Beata Płucienniczak. — Ale ogromnie ważne jest, żeby poznawał takie dzieci, jak on, również poza murami szkoły. Impreza jest rewelacyjna, Maciej się cieszy, a to dla mnie najważniejsze.
Zadowolony był także 13-letni Damian Smosorski. Nie mógł tańczyć ze wszystkimi dziećmi i Śnieżynką, ale dzielnie pomagał ubrać choinkę. Jak mówi, była najfajniejsza, jaką widział. — Damian nie może podejmować żadnego wysiłku fizycznego — tłumaczy Dorota Smosorska, mama chłopca. — Jest po kilkunastu operacjach lewego oka. Nawet krótki bieg może spowodować wylew lub zakrzep w oku. Bardzo się cieszę, że zaczyna to powoli rozumieć, bo trudno mi było wytłumaczyć dziecku, że nie może bawić się w berka z innymi.
Mimo jednowzroczności, Damian pokonuje swoich kolegów w zmaganiach na Play Station. — Od miesięcy męczy mnie, bym kupiła mu nowy sprzęt — mówi mama chłopca. — Jestem pewna, że przed wypuszczeniem lampionu do nieba, pomyślał sobie właśnie życzenie o nowej konsoli gier.
Lampiony marzeń pofrunęły do nieba
Widok był niesamowity. Dziesiątki płonących lampionów pofrunęły z marzeniami dzieci w górę. Po spełnienie. Choć, by marzenie się spełniło, nie można go wcześniej wyjawiać, Andrzej Kaczyński, ojciec siedmioletniego Alana nie ukrywa, że niczego nie pragnie bardziej od tego, by jego syn wyzdrowiał. Chłopiec ma porażenie mózgowe i HLHS, czyli rzadką wadę serca, przez co przeszedł już cztery operacje. Nie mówi i nie chodzi, ale radośnie krzyczy na widok prezentu od Świętego Mikołaja. — Jestem szczęśliwy — mówi na ten widok Andrzej Kaczyński.
Firma Schenker już po raz trzeci sponsorowała imprezę z niespodziankami i podarunkami dla podopiecznych Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”. Jak tłumaczy Anna Ligęzowska, lider projektu Schenker „Świąteczny czas pomagania”, firma chce w ten sposób zrobić coś dobrego dla innych. — To właśnie te chore dzieci i ich rodzice są skazani na przeciwności losu i cierpienie — mówi. — Trzeba im pomóc, a jedyne co jesteśmy w stanie zrobić, to podarować im trochę uśmiechu przed świętami. Te dzieci na to zasłużyły.
edy
Źródło: Gazeta Olsztyńska