Partia samorządowego centrum

2025-10-10 12:00:00(ost. akt: 2025-10-10 14:48:11)

Autor zdjęcia: Materiał nadesłany

Zawsze powtarzam, że samorządowiec to charakter, sposób patrzenia na otaczający świat, więc mam nadzieję, że będę samorządowcem nawet wtedy, gdy przestanę być radnym czy starostą. I na tej dużej scenie politycznej chciałbym działać przede wszystkim na rzecz samorządów — mówi starosta olsztyński Andrzej Abako.
— Panie starosto, dotąd uchodził pan za pragmatycznego samorządowca z długoletnim stażem, trzymającego się z dala od partyjnych sporów. Dlaczego zdecydował się pan na wejście do polityki?
— Parafrazując Lecha Wałęsę, nie chcę, ale jestem zmuszony. Niestety samorządy nie są wolne od polityki, szczególnie tej na poziomie parlamentu czy rządu. To, co dzieje się tam, w Warszawie, szybko znajduje, najczęściej negatywne, przełożenie na poziomie gminy czy powiatu. Praktyka kierowania samorządem pokazuje, że nie da się tego robić bez aktywnego udziału w życiu politycznym, bez tzw. wizyt w stolicy, lobbowania lub jak wolą niektórzy, „załatwiania tematów” u polityków, parlamentarzystów czy ministrów. I mam wrażenie, że dla większości z nich większym problemem jesteśmy my, samorządowcy, którzy „zawsze czegoś od nich chcą”, a nie sprawy naszych mieszkańców, z którymi do nich przyjeżdżamy.

— A co jeszcze wpłynęło na pańską decyzję o współtworzeniu Nowej Polski? Czy to nie jest też wynik frustracji i rozczarowania starymi partiami, niedostatecznego wpływu samorządów? A może osobistej chęci wejścia na szersze pole polityki krajowej czy sprawdzenie się też jako parlamentarzysta, co zwieńczyłoby pana karierę samorządowca?
— Zawsze powtarzam, że samorządowiec to charakter, sposób patrzenia na otaczający świat, więc mam nadzieję, że będę samorządowcem nawet wtedy, gdy przestanę być radnym czy starostą. I na tej dużej scenie politycznej chciałbym działać przede wszystkim na rzecz samorządów. Ta decyzja ma z tym związek. Jako olsztyński starosta współpracuję z drugą już formacją polityczną rządzącą Polską i widzę brak zrozumienia dla problemów lokalnych społeczności po obu stronach. Dlatego zainteresowała mnie idea przyświecająca projektowi Nowej Polski, który zmierza do celu, jakim jest lepsza Polska, bardziej przyjazna Polakom.

— Nowa Polska jest już faktem, a zatem proszę przybliżyć nam jej główne cele i założenia programowe. Na czym ugrupowanie chce oprzeć swoją działalność? Na rozwoju gospodarczym, wzmacnianiu samorządów, kwestiach społecznych czy też na określonych wartościach światopoglądowych?
— Jak definiuje to mój znajomy politolog, jesteśmy ugrupowaniem samorządowego centrum, bo rozwój kraju widzimy w rozwoju polskiej samorządności.
Jak widać z wielu przykładów, silny, sprawny samorząd to także dynamiczny rozwój gospodarczy nie tylko w obrębie gminy czy powiatu. Bo to z nami w pierwszej kolejności kontaktują się przedsiębiorcy i od sprawności naszych urzędników zależy tzw. klimat dla inwestycji, który w dużym stopniu decyduje o być albo nie być nowego zakładu. Dlatego chcemy rozwijać współpracę z przedsiębiorcami i w jak najmniejszym stopniu ingerować w ich działalność.
To także możliwość działania w sferze społecznej, którą obecnie zarządza samorząd, a pieniędzy na nią nie daje rząd, co obecnie najlepiej widać na przykładzie kondycji finansowej powiatowych szpitali…
Tu jest również olbrzymie pole do współpracy z organizacjami pozarządowymi, bo skupiają ludzi, którzy chcą i działają na rzecz lokalnych społeczności. Z własnego doświadczenia wiem, że bardzo często napotykają na różne, przede wszystkim rządowe bariery. Ta współpraca pomiędzy samorządem a NGO może i powinna wyglądać zdecydowanie lepiej. Sama pani o tym wie, prowadząc Uniwersytet Trzeciego Wieku w Dobrym Mieście. Wystarczy trochę mniej centralizmu w dysponowaniu pieniędzmi oraz mniej biurokracji związanej z ich pozyskiwaniem i rozliczaniem. Tu naprawdę nie potrzeba wiele. Wystarczy trochę inne spojrzenie, przychylniejsze dla działania społeczników.
Mam nadzieję, że kwestiami światopoglądowymi zajmować się nie będziemy.

— Do kogo jeszcze kierujecie swój przekaz? Kto poza czynnymi politykami, którzy partię założyli, ma się w Nowej Polsce odnaleźć: samorządowcy, przedsiębiorcy, działacze społeczni, a może zwykli obywatele zmęczeni przewidywalnymi sporami starych partii? Jakie środowiska chce pan zjednoczyć pod szyldem Nowej Polski?
— Można powiedzieć, że wszyscy jesteśmy zmęczeni tą wieloletnią już wojną polsko-polską prowadzoną przez szeroko rozumiane Zjednoczoną Prawicę i Koalicję Obywatelską, z której młodsze pokolenie niewiele już rozumie. Dlatego chcemy zaoferować Polakom spokój i stabilność, zrównoważony rozwój gospodarczy i społeczny, będące efektem merytorycznych dyskusji. Bez kłótni, swar, podziałów. Pod szyldem Nowej Polski chcemy skupić tych, którzy chcą działać na rzecz innych, a nie zajmować się politykierstwem. Na podstawie ich wiedzy i doświadczeń oraz energii będziemy budować nasz program, podejmować działania.
Jako jeden z liderów ugrupowania jestem przedstawicielem starszego pokolenia, ale mam świadomość, że za budowę tej nowej, lepszej Polski powinni energicznie wziąć się zdecydowanie młodsi ode mnie. To oni muszą wykreować dla siebie przyszłość i dlatego przede wszystkim im chcemy w naszym ugrupowaniu dać szansę. Służymy wiedzą, doświadczeniem, a liczymy na zapał i pomysły.

— Jak zamierza pan pogodzić obowiązki starosty z polityczną aktywnością? Czy może pan zapewnić nas, że decyzje powiatu nie będą odtąd uzależnione od partyjnych interesów?
— Póki kieruję działaniami władz powiatowych, takiej sytuacji nie będzie. Nadal pozostaję liderem naszego samorządowego klubu radnych i tu nic się nie zmienia. Mam też nadzieję, że nadal, do końca naszej kadencji będziemy współrządzić powiatem z klubem radnych Koalicji Obywatelskiej oraz PSL. Co dalej, o tym zdecydują wyborcy.

Zdzisława Kobylińska