Małe modnisie z duszą

2025-10-03 20:00:00(ost. akt: 2025-10-03 13:51:05)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Ręcznie robione lalki mają w sobie coś wyjątkowego — nie tylko piękno, ale i duszę twórcy. O pasji do ich tworzenia, inspiracjach i emocjach, jakie towarzyszą powstawaniu każdej nowej podopiecznej, rozmawiamy z Tatianą Rymkiewicz.
— Skąd wzięła się pani pasja do tworzenia lalek?
— Kiedy byłam mała, mama uczęszczała na kursy szycia, a ja z ogromną ciekawością obserwowałam, jak się uczy, i próbowałam razem z nią. Potem, w wieku 14 lat, trafiłam do szkoły artystycznej, gdzie poznawałam malarstwo, grafikę, kompozycję czy rzeźbę. Już wtedy własnoręcznie robiłam prezenty dla bliskich, szyłam modne ubrania dla siebie i koleżanek.

— Dlaczego właśnie lalki, a nie inny rodzaj rękodzieła?
— Bo uwielbiam tworzyć małe modnisie, nadawać im różne wyrazy twarzy, przymierzać piękne sukienki. Może po prostu nie do końca nabawiłam się lalkami w dzieciństwie (śmiech). Czasem obrazy nowych lalek przychodzą do mnie we śnie. Zdarza się też, że kiedy zrobię już głowę, od razu wiem, jaka będzie całość: jaką sukienkę czy dodatki powinna mieć.

— Jak wygląda proces powstawania jednej lalki?
— To mieszana technika: głowa, rączki i nóżki powstają z gliny polimerowej, a reszta z tkaniny. Staram się używać naturalnych materiałów. Jako polska repatriantka mam też ogromny sentyment do lalek w tradycyjnych polskich strojach — dbam wtedy o każdy szczegół kostiumu ludowego. Poza tym szyję również miękkie zabawki dla dzieci: misie, słoniki czy kotki.

— Ma pani swoją ulubioną lalkę?
— Trudno wybrać jedną. Wszystkie są dla mnie ukochane. W każdą wkładam cząstkę radości i miłości.

— Jak pani zdaniem rękodzieło odnajduje się w dzisiejszych czasach masowej produkcji?
— Myślę, że właśnie teraz ma szczególną wartość. W erze sztucznej inteligencji i masowych produktów ręcznie robione rzeczy są wyjątkowe: każdy egzemplarz jest niepowtarzalny, żywy, z cząstką duszy i ciepła autora.

— Jak reagują klienci na pani prace?
— Bardzo emocjonalnie. Często mówią, że moje dzieci wyglądają jak żywe i emanują ciepłem. Mam stałych klientów, którzy regularnie zamawiają kolejne lalki, czasem na wyjątkowe okazje: śluby, chrzciny czy rocznice.

— Co pani czuje, gdy lalka trafia do nowego domu?
— Zawsze radość. A największą, gdy otrzymuję od klientów entuzjastyczne wiadomości i zdjęcia lalek już w ich nowych miejscach. To daje mi ogromną satysfakcję i napędza do dalszej pracy.

Zuzanna Leszczyńska

Więcej prac na Instagramie: lalki_od_kresowianki