Radość ma się na wyciągnięcie ręki
2025-10-05 19:00:00(ost. akt: 2025-10-03 14:10:23)
Wielu uważa, że internet jest tylko dla młodych, a technologia tak gna do przodu, że trudno za nią nadążyć. Nic bardziej mylnego. Udowadnia to Sylwia Wilczewska, znana jako @makeupafterforty. Na swoim Instagramie zgromadziła już blisko 50 tysięcy obserwujących i każdego dnia zaraża ich pozytywną energią, udowadniając, że wiek to tylko liczba.
— Co sprawiło, że zdecydowała się pani rozpocząć działalność w mediach społecznościowych?
— Zupełny przypadek. W 2018 roku moja starsza córka Vanessa, która jako pierwsza zaczęła przygodę z social mediami, wypuściła swoją pierwszą paletę cieni do oczu. Postanowiłam jej zrobić niespodziankę i nagrałam na jej starym aparacie, jak się maluję jej paletą, a potem powiedziałam, że jak chce to może wykorzystać ten materiał i pokazać, że może się nią malować nawet babeczka po czterdziestce, a nie tylko młode dziewczyny. Córka, jak zobaczyła materiał, zaproponowała mi, żebym sama otworzyła konto i dodała ten materiał. Ja wtedy byłam naprawdę analfabetką internetową. Do tego stopnia, że nie wiedziałam nawet, jak się pobiera aplikacje w telefonie. Konto i pierwszy film był zmontowany przez moją córkę, a potem się okazało, że ludzie chcą to oglądać, a ja mam z tego naprawdę duży fun. No i tak to się zaczęło.
— Zupełny przypadek. W 2018 roku moja starsza córka Vanessa, która jako pierwsza zaczęła przygodę z social mediami, wypuściła swoją pierwszą paletę cieni do oczu. Postanowiłam jej zrobić niespodziankę i nagrałam na jej starym aparacie, jak się maluję jej paletą, a potem powiedziałam, że jak chce to może wykorzystać ten materiał i pokazać, że może się nią malować nawet babeczka po czterdziestce, a nie tylko młode dziewczyny. Córka, jak zobaczyła materiał, zaproponowała mi, żebym sama otworzyła konto i dodała ten materiał. Ja wtedy byłam naprawdę analfabetką internetową. Do tego stopnia, że nie wiedziałam nawet, jak się pobiera aplikacje w telefonie. Konto i pierwszy film był zmontowany przez moją córkę, a potem się okazało, że ludzie chcą to oglądać, a ja mam z tego naprawdę duży fun. No i tak to się zaczęło.
— Jak wyglądała pani droga od pierwszego postu do bycia rozpoznawalną już influencerką i to nie tylko w naszym mieście?
— Początki były trudne, bo ja naprawdę wszystkiego musiałam się uczyć od początku. Jak ustawić światło do filmu, parametry aparatu, jak zmontować film. To niby wydaje się proste i oczywiste, ale jak ktoś tego nie potrafi, to się okazuje, że to jest tak, jakby się uczyło czytać od nowa. To był dla mnie bardzo trudny i intensywny czas, a jednocześnie miałam z tego tak dużo satysfakcji, że chłonęłam to wszystko jak gąbka z wielkim oddaniem i zapałem, jakiego chyba nigdy przedtem nie czułam ucząc się nowych rzeczy. Zresztą, jakby się cofnąć do moich pierwszych postów i filmów, to wyraźnie widać, jak niesamowicie duży postęp zrobiłam. Konto też ewoluowało, bo zaczęłam jako influencerka beauty, a ostatecznie konto naturalnie przeobraziło się w takie, które inspiruje dojrzałe kobiety do tego, jak pięknie, zdrowo i bez ograniczeń żyć po menopauzie.
— Początki były trudne, bo ja naprawdę wszystkiego musiałam się uczyć od początku. Jak ustawić światło do filmu, parametry aparatu, jak zmontować film. To niby wydaje się proste i oczywiste, ale jak ktoś tego nie potrafi, to się okazuje, że to jest tak, jakby się uczyło czytać od nowa. To był dla mnie bardzo trudny i intensywny czas, a jednocześnie miałam z tego tak dużo satysfakcji, że chłonęłam to wszystko jak gąbka z wielkim oddaniem i zapałem, jakiego chyba nigdy przedtem nie czułam ucząc się nowych rzeczy. Zresztą, jakby się cofnąć do moich pierwszych postów i filmów, to wyraźnie widać, jak niesamowicie duży postęp zrobiłam. Konto też ewoluowało, bo zaczęłam jako influencerka beauty, a ostatecznie konto naturalnie przeobraziło się w takie, które inspiruje dojrzałe kobiety do tego, jak pięknie, zdrowo i bez ograniczeń żyć po menopauzie.
— Skąd czerpie pani pomysły na treści, które publikuje?
— Z życia, z książek, z obserwacji i doświadczeń. Ale myślę, że głównie ze swojego życia, które uważam za bardzo ciekawe i kolorowe. Jestem bardzo aktywną kobietą po pięćdziesiątce. Oprócz Instagrama moją pasją jest szeroko pojęty ruch. Poza leśnymi spacerami, które uwielbiam, bo resetują mi głowę, treningi z trenerem i tango argentyńskie, które oboje z mężem tańczymy już od 11 lat. Inspiruje mnie również życie moich obserwatorek, z którymi mam stały kontakt, bo piszą do mnie w wiadomościach prywatnych, opowiadając swoje historie.
— Z życia, z książek, z obserwacji i doświadczeń. Ale myślę, że głównie ze swojego życia, które uważam za bardzo ciekawe i kolorowe. Jestem bardzo aktywną kobietą po pięćdziesiątce. Oprócz Instagrama moją pasją jest szeroko pojęty ruch. Poza leśnymi spacerami, które uwielbiam, bo resetują mi głowę, treningi z trenerem i tango argentyńskie, które oboje z mężem tańczymy już od 11 lat. Inspiruje mnie również życie moich obserwatorek, z którymi mam stały kontakt, bo piszą do mnie w wiadomościach prywatnych, opowiadając swoje historie.
— Co chciałaby pani przekazać kobietom, które obawiają się zmian?
— Zmiany przychodzą do nas niezależnie od tego, czy jesteśmy na nie gotowe, czy nie. Czasem chcemy zmian, a czasem to one nas chcą i tych najbardziej się obawiamy. To jest jak najbardziej zrozumiałe, ale... zmiany to też szansa na coś nowego, na rozwój, na odkrycie siebie w nowej roli, na odwagę powiedzenia - teraz zrobię po swojemu. Ja swoje życie zmieniłam grubo po czterdziestce decydując się na bycie influencerką i w końcu robię to, co kocham. Zanim zdecydowałam się na tę zmianę, prowadziłam przez dwadzieścia lat własny biznes w branży motoryzacyjnej, który dawał mi pieniądze, ale nie dawał radości. Teraz mam obie te rzeczy.
— Zmiany przychodzą do nas niezależnie od tego, czy jesteśmy na nie gotowe, czy nie. Czasem chcemy zmian, a czasem to one nas chcą i tych najbardziej się obawiamy. To jest jak najbardziej zrozumiałe, ale... zmiany to też szansa na coś nowego, na rozwój, na odkrycie siebie w nowej roli, na odwagę powiedzenia - teraz zrobię po swojemu. Ja swoje życie zmieniłam grubo po czterdziestce decydując się na bycie influencerką i w końcu robię to, co kocham. Zanim zdecydowałam się na tę zmianę, prowadziłam przez dwadzieścia lat własny biznes w branży motoryzacyjnej, który dawał mi pieniądze, ale nie dawał radości. Teraz mam obie te rzeczy.
— Czy spotyka się pani z wiadomościami od swoich obserwatorów, którzy dzięki pani odważyli się na coś nowego?
— Spotykam praktycznie codziennie, i to jest chyba największa satysfakcja dla mnie. Satysfakcja, że potrafię je zmotywować, zainspirować, że potrafię przekonać do tego, że warto inwestować w siebie teraz, żeby mieć uzbierane na starość. Dojrzałość, to jest taki okres, gdzie w końcu zaczynamy żyć dla siebie, bardziej o siebie dbać. Ja zawsze mówię, że to, co robimy wtedy dla nas samych jest jak odkładanie pieniędzy w banku na później, zbieranie, żeby można było na starość podebrać. Ale też dzięki temu, że pokazuję swoją codzienność, to moje obserwatorki widzą, że nie zawsze jest idealnie, że można się potknąć, że można zacząć od nowa, ale najważniejsze, żeby próbować i się nie poddawać.
— Spotykam praktycznie codziennie, i to jest chyba największa satysfakcja dla mnie. Satysfakcja, że potrafię je zmotywować, zainspirować, że potrafię przekonać do tego, że warto inwestować w siebie teraz, żeby mieć uzbierane na starość. Dojrzałość, to jest taki okres, gdzie w końcu zaczynamy żyć dla siebie, bardziej o siebie dbać. Ja zawsze mówię, że to, co robimy wtedy dla nas samych jest jak odkładanie pieniędzy w banku na później, zbieranie, żeby można było na starość podebrać. Ale też dzięki temu, że pokazuję swoją codzienność, to moje obserwatorki widzą, że nie zawsze jest idealnie, że można się potknąć, że można zacząć od nowa, ale najważniejsze, żeby próbować i się nie poddawać.
— Czy bycie rozpoznawalną na Warmii i Mazurach jest łatwe czy jednak trudniej trafić do internautów?
— Ha ha… rozpoznawalna. No właśnie, to jest coś, do czego się pomalutku przyzwyczajam. Najpierw bardzo krępowało mnie, jak widziałam, że ktoś się mi przygląda, a potem podchodzi do mnie obca osoba, której ja nie znam, a która zna mnie, bo mnie codziennie ogląda. Bycie po tej drugiej stronie było na początku stresujące. Potrzebowałam chwili, żeby się do tego przyzwyczaić. Teraz cieszy mnie jak ktoś mi macha w restauracji albo zaczepia na spacerze. Bo to są bardzo miłe momenty, kiedy mogę poznać moje obserwatorki i uściskać je na żywo.
— Ha ha… rozpoznawalna. No właśnie, to jest coś, do czego się pomalutku przyzwyczajam. Najpierw bardzo krępowało mnie, jak widziałam, że ktoś się mi przygląda, a potem podchodzi do mnie obca osoba, której ja nie znam, a która zna mnie, bo mnie codziennie ogląda. Bycie po tej drugiej stronie było na początku stresujące. Potrzebowałam chwili, żeby się do tego przyzwyczaić. Teraz cieszy mnie jak ktoś mi macha w restauracji albo zaczepia na spacerze. Bo to są bardzo miłe momenty, kiedy mogę poznać moje obserwatorki i uściskać je na żywo.
— Czy na swoich profilach stara się pani pokazywać nasz piękny region?
— Tak, praktycznie zawsze jak jestem w nowym miejscu, choćby to była jakaś restauracja, las, czy plaża nad jeziorem, pokazuję to na stories. Uważam, że nasz region jest przepiękny i cały czas niedoceniany. Moim miastem jest Olsztyn, miasto, w którego bliskiej okolicy leży kilkanaście jezior! Kilkanaście! To jest naprawdę niesamowite!
— Tak, praktycznie zawsze jak jestem w nowym miejscu, choćby to była jakaś restauracja, las, czy plaża nad jeziorem, pokazuję to na stories. Uważam, że nasz region jest przepiękny i cały czas niedoceniany. Moim miastem jest Olsztyn, miasto, w którego bliskiej okolicy leży kilkanaście jezior! Kilkanaście! To jest naprawdę niesamowite!
— Czy są miejsca w naszym województwie, które szczególnie panią inspirują?
— Od zawsze jestem osobą, która kocha przyrodę, kocham zielony kolor lasu, kocham szum drzew, kocham śpiew ptaków i plusk wody. Nie wiem, czy o taką inspirację pani chodzi, ale bardzo często na spacerach w moich ulubionych lądach, które uwielbiam, przychodzą mi do głowy nowe pomysły na kolejne tematy dla moich obserwatorów.
— Od zawsze jestem osobą, która kocha przyrodę, kocham zielony kolor lasu, kocham szum drzew, kocham śpiew ptaków i plusk wody. Nie wiem, czy o taką inspirację pani chodzi, ale bardzo często na spacerach w moich ulubionych lądach, które uwielbiam, przychodzą mi do głowy nowe pomysły na kolejne tematy dla moich obserwatorów.
— Jakie wyzwania stoją przed twórczynią w pani wieku?
— Myślę, że największym wyzwaniem to jest być na bieżąco. Świat i technologia idą cały czas do przodu. Cały czas wchodzą nowe aplikacje, nowe sposoby nagrywania filmów, nowe sposoby montażu, technologia AI. Póki co nadążam i mam nadzieję, że tak zostanie.
— Myślę, że największym wyzwaniem to jest być na bieżąco. Świat i technologia idą cały czas do przodu. Cały czas wchodzą nowe aplikacje, nowe sposoby nagrywania filmów, nowe sposoby montażu, technologia AI. Póki co nadążam i mam nadzieję, że tak zostanie.
— Czy ma pani plany związane z rozwojem działalności?
— Oczywiście, że mam, ale ja jednak jestem z tych osób, które nie opowiadają o planach, dopóki ich nie zrealizują albo przynajmniej nie zaczną tego robić.
— Oczywiście, że mam, ale ja jednak jestem z tych osób, które nie opowiadają o planach, dopóki ich nie zrealizują albo przynajmniej nie zaczną tego robić.
— Jak wyobraża sobie pani swoją działalność za 5-10 lat?
— Chciałabym być jedną z tych kobiet, o których mówi się - ona zmieniła sposób, w jaki patrzymy na dojrzałość w social mediach. Moje konto to nie tylko lifestyle czy uroda, ale też platforma wsparcia, bo mówię o zdrowiu, relacjach, pasjach i poczuciu sensu. Chciałabym być symbolem aktywnego, spełnionego życia po pięćdziesiątce, sześćdziesiątce i pokazywać, że to nie czas kończenia marzeń, ale ich realizowania. Chciałabym też, żeby moje obserwatorki, które były ze mną od początku, same stały się częścią tej misji, inspirując swoje koleżanki, córki czy wnuczki.
— Chciałabym być jedną z tych kobiet, o których mówi się - ona zmieniła sposób, w jaki patrzymy na dojrzałość w social mediach. Moje konto to nie tylko lifestyle czy uroda, ale też platforma wsparcia, bo mówię o zdrowiu, relacjach, pasjach i poczuciu sensu. Chciałabym być symbolem aktywnego, spełnionego życia po pięćdziesiątce, sześćdziesiątce i pokazywać, że to nie czas kończenia marzeń, ale ich realizowania. Chciałabym też, żeby moje obserwatorki, które były ze mną od początku, same stały się częścią tej misji, inspirując swoje koleżanki, córki czy wnuczki.
— Jak wyglądać tak pięknie i być każdego dnia uśmiechniętym jak pani?
— Zdaję sobie sprawę z tego, że mam 52 lata, więc jestem już po tej drugiej stronie, bliżej mi do końca, niż do początku. Właśnie dlatego bardzo się staram, żeby każdy dzień był taki, jaki bym chciała, żeby był mój ostatni, z każdego dnia staram się wycisnąć tyle szczęścia i radości, ile mogę. Nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy, wiem, że szczęście to ulotna chwila, ale staram się je znajdować w codzienności. Codzienność to życie, a życie jest krótkie, więc trzeba brać z tego życia najwięcej szczęścia, radości i uśmiechu, ile się da. Myślę też, że tej radości życia nauczyłam się od moich dziadków, którzy mieszkali ze mną prawie ćwierć wieku, a byli ludźmi, którzy potrafili cieszyć się z małych rzeczy nawet u schyłku życia. I to od nich zawsze słyszałam, że radość ma się na wyciągnięcie ręki, trzeba ją tylko umieć dostrzec. Więc patrzę, widzę i się uśmiecham.
— Zdaję sobie sprawę z tego, że mam 52 lata, więc jestem już po tej drugiej stronie, bliżej mi do końca, niż do początku. Właśnie dlatego bardzo się staram, żeby każdy dzień był taki, jaki bym chciała, żeby był mój ostatni, z każdego dnia staram się wycisnąć tyle szczęścia i radości, ile mogę. Nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy, wiem, że szczęście to ulotna chwila, ale staram się je znajdować w codzienności. Codzienność to życie, a życie jest krótkie, więc trzeba brać z tego życia najwięcej szczęścia, radości i uśmiechu, ile się da. Myślę też, że tej radości życia nauczyłam się od moich dziadków, którzy mieszkali ze mną prawie ćwierć wieku, a byli ludźmi, którzy potrafili cieszyć się z małych rzeczy nawet u schyłku życia. I to od nich zawsze słyszałam, że radość ma się na wyciągnięcie ręki, trzeba ją tylko umieć dostrzec. Więc patrzę, widzę i się uśmiecham.
Wiktoria Podlewska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez