Miller grzmi po wywiadzie Zełenskiego: "To typowa ruska onuca"

2025-09-18 11:05:36(ost. akt: 2025-09-18 11:10:05)

Autor zdjęcia: PAP, PAP

Polska od pierwszego dnia wojny była państwem, które jako pierwsze i przez długi czas jedyne narażało się dla Ukrainy. Polacy dobrze wiedzą, co znaczy wojna – czym jest nagła ucieczka, pozostawienie rodziny, konieczność walki o życie. Dlatego właśnie otworzyliśmy domy i serca, przyjmując miliony uchodźców, dzieląc się wszystkim, co mieliśmy. Było nam ich po prostu żal – chcieliśmy pomóc, bo sami pamiętamy, czym jest dramat wojny.
Jednak w pewnym momencie wielu Ukraińców zaczęło postępować w sposób dla Polaków trudny do zrozumienia. Z perspektywy chłodnego obserwatora być może było to naturalne – zwłaszcza że Ukraińcy nigdy nie darzyli nas szczególną sympatią. W praktyce wyglądało to tak, jakby gardzili naszym poświęceniem, nie doceniali pomocy, jaką im okazaliśmy, a w wielu sytuacjach po prostu traktowali nas instrumentalnie.

Co więcej – wielu obserwatorów podkreśla, że od samego początku Ukraina starała się wciągnąć Polskę, a co za tym idzie całe NATO, do bezpośredniej konfrontacji z Rosją. Przykładem są ostatnie wydarzenia związane z dronami naruszającymi polską przestrzeń powietrzną. Wołodymyr Zełenski zasugerował wówczas, że nasze wojsko nie byłoby w stanie poradzić sobie z takim zagrożeniem.

To wywołało ostrą reakcję Leszka Millera, byłego premiera. – Człowiek, który sączy rosyjską propagandę i mówi, że Polska jest bezbronna, to jest ruska onuca – ocenił w Radiu ZET. Miller stwierdził, że Zełenski „absolutnie przeholował” i nie powinien podważać zdolności obronnych naszego kraju.

Prezydent Ukrainy w wywiadzie dla Sky News tłumaczył: – To nie jest krytyka wobec naszych polskich przyjaciół. Oni nie są w stanie wojny, więc jasne jest, że nie są gotowi na takie rzeczy. Ale nawet jeśli porównamy: my zestrzeliliśmy ponad 700 dronów, a oni mieli 19 i strącili 4. Nie mieli rakiet, pocisków balistycznych itd.

Dla Millera jednak te słowa nie były niewinnym porównaniem, ale celowym działaniem. Według niego Zełenski chce sprowokować NATO do większego zaangażowania i wciągnięcia sojuszu w bezpośrednią walkę. – Celem Zełenskiego, obok pokonania Rosji, jest spowodowanie, by żołnierze państw NATO pojawili się na Ukrainie i podjęli walkę zbrojną z Rosją. My zaś mamy interes odwrotny – trzymać się jak najdalej od tego konfliktu – podkreślał były premier.

Na pytanie, czy nie przesadził, nazywając prezydenta Ukrainy „ruską onucą”, Miller odpowiedział, że jeśli takie słowa wypowiada zagraniczny polityk, to wpisują się one w typową narrację rosyjskiej propagandy.

Były premier zaznaczył również, że nie wierzy w możliwość ataku Putina na Polskę czy inne kraje NATO, bo oznaczałoby to globalny konflikt. – Putin jest racjonalny, wierzę w siłę odstraszającą NATO – stwierdził.

Na koniec odniósł się też do zarzutów Pawła Kowala dotyczących uzależnienia Polski od rosyjskiego gazu w czasie jego rządów, odpierając je jako „kłamstwa” i nazywając Kowala „eksponentem interesów Ukrainy w Polsce”.


Źródło: wydarzenia.interia.pl