Moją ojczyzną jest Warmia i to się nie zmieni
2025-09-14 20:00:00(ost. akt: 2025-09-14 14:37:55)
Dziś tworzy kryminały, w których zbrodnia i tajemnica stają się pretekstem do opowiadania o ludzkich słabościach i obsesjach. Rozmawiamy z Przemysławem Borkowskim, autorem powieści, członkiem Kabaretu Moralnego Niepokoju.
— Jest pan absolwentem II LO w Olsztynie, które niedawno miało jubileuszową galę z okazji 80-lecia. Już wtedy ciągnęło pana do kryminałów?
— Od zawsze ciągnęło mnie do literatury w jej najszerszym znaczeniu. Już w liceum próbowałem pisać pierwsze teksty. Oczywiście nie były to jeszcze kryminały – do nich miałem dojść dopiero później – ale już wtedy czułem potrzebę, by opowiadać historie.
— Od zawsze ciągnęło mnie do literatury w jej najszerszym znaczeniu. Już w liceum próbowałem pisać pierwsze teksty. Oczywiście nie były to jeszcze kryminały – do nich miałem dojść dopiero później – ale już wtedy czułem potrzebę, by opowiadać historie.
— Dziś, patrząc na statystyki chociażby Miejskiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie czy też biblioteki w Dywitach, pana książki cieszą się dużym zainteresowaniem. Co więcej, czytelnicy ustawiają się po nie w kolejkach.
— Tak, to przynosi satysfakcję. Przecież właśnie po to się pisze, żeby ktoś to czytał. Takie informacje są oczywiście dla mnie bardzo miłe.
— Tak, to przynosi satysfakcję. Przecież właśnie po to się pisze, żeby ktoś to czytał. Takie informacje są oczywiście dla mnie bardzo miłe.
— Niektórzy tęsknią za psychologiem Zygmuntem Rozłuckim i Olsztynem w pana książkach. Stolica Warmii pojawi się jeszcze w pana powieściach? Po pierwszych trzech kryminałach porzucił pan tę lokalizację. Olsztyn nie był już tak atrakcyjny, by pana bohaterowie popełniali w nim morderstwa?
— Nie, nie chodzi o to, że przestał być atrakcyjny. Było kilka powodów. Psycholog Zygmunt Rozłucki, czyli główny bohater mojej trylogii kryminalnej, był moim literackim alter ego. Otrzymał więc sporo moich cech. W literaturze wszystko jest zawsze o wiele barwniej przedstawione, więc wszystkie moje wady u niego były spotęgowane. Po pewnym czasie zaczął mnie bardzo denerwować – również przez to podobieństwo do mnie – więc go pożegnałem. Potrzebowałem oddechu od tej postaci. Po drugie – pomyślałem sobie, że ten wspaniały, mój ukochany Olsztyn nie jest aż tak demonicznym miastem, by co chwilę pojawiali się w nim jacyś seryjni mordercy. Nie chciałem też wpaść w pułapkę serialu „Ojciec Mateusz” i Sandomierza, gdzie ksiądz co chwilę rozwiązuje zagadki morderstw i niemal wszyscy mieszkańcy tego miasta mają coś wspólnego ze zbrodnią lub sami stali się jej ofiarą. Poza tym miałem już wtedy pomysł na książkę związaną z Warszawą, w której mieszkam od 20 lat. Dziś to miasto jest moim drugim domem i też je bardzo lubię. Wciąż jednak do tego Olsztyna wracam. Bohaterka kolejnej serii książek – prokurator Gabriela Seredyńska – pochodzi z Olsztyna.
— Nie, nie chodzi o to, że przestał być atrakcyjny. Było kilka powodów. Psycholog Zygmunt Rozłucki, czyli główny bohater mojej trylogii kryminalnej, był moim literackim alter ego. Otrzymał więc sporo moich cech. W literaturze wszystko jest zawsze o wiele barwniej przedstawione, więc wszystkie moje wady u niego były spotęgowane. Po pewnym czasie zaczął mnie bardzo denerwować – również przez to podobieństwo do mnie – więc go pożegnałem. Potrzebowałem oddechu od tej postaci. Po drugie – pomyślałem sobie, że ten wspaniały, mój ukochany Olsztyn nie jest aż tak demonicznym miastem, by co chwilę pojawiali się w nim jacyś seryjni mordercy. Nie chciałem też wpaść w pułapkę serialu „Ojciec Mateusz” i Sandomierza, gdzie ksiądz co chwilę rozwiązuje zagadki morderstw i niemal wszyscy mieszkańcy tego miasta mają coś wspólnego ze zbrodnią lub sami stali się jej ofiarą. Poza tym miałem już wtedy pomysł na książkę związaną z Warszawą, w której mieszkam od 20 lat. Dziś to miasto jest moim drugim domem i też je bardzo lubię. Wciąż jednak do tego Olsztyna wracam. Bohaterka kolejnej serii książek – prokurator Gabriela Seredyńska – pochodzi z Olsztyna.
— Podobno ta bohaterka ma z kolei więcej cech pana żony.
— Tak rzeczywiście było i chyba właśnie dlatego darzyłem ją taką sympatią. Coraz częściej wybieram dziś jednak drogę, w której każda powieść stanowi odrębną opowieść, a nie element większej serii.
— Tak rzeczywiście było i chyba właśnie dlatego darzyłem ją taką sympatią. Coraz częściej wybieram dziś jednak drogę, w której każda powieść stanowi odrębną opowieść, a nie element większej serii.
— Podobno tytuł ostatniej powieści – „Nie bierz nic z takich miejsc” – to słowa pana żony.
— Akcja tym razem opiera się na prawdziwych wydarzeniach. Prowadzimy z żoną kanał na YouTube pod nazwą Żona kryminalisty, gdzie oprócz materiałów związanych z tematyką kryminalną i kryminalistyczną można również obejrzeć filmy z naszych urbexowych wypraw, w czasie których odwiedzamy i eksplorujemy opuszczone budynki, zazwyczaj z niezwykłą historią w tle. Podczas jednej z takich wycieczek trafiliśmy do opuszczonego ośrodka w głębi lasu, niedaleko Warszawy. Te budynki – ośrodek opisany w książce, kaplica – istnieją naprawdę. W tej kaplicy rzeczywiście znalazłem na posadzce porzucony krzyż, niewielki, drewniany, i faktycznie chciałem go zabrać ze sobą. Nie z ciekawości, a bardziej z szacunku do symbolu religijnego. Wtedy moja żona powiedziała: „Nie bierz nic z takich miejsc”. Krzyża nie zabrałem, ale zdanie zainspirowało mnie do wymyślenia historii o tym, co by się stało, gdyby ktoś jednak go ze sobą zabrał. W części jest więc oparta na prawdziwych wydarzeniach.
— Akcja tym razem opiera się na prawdziwych wydarzeniach. Prowadzimy z żoną kanał na YouTube pod nazwą Żona kryminalisty, gdzie oprócz materiałów związanych z tematyką kryminalną i kryminalistyczną można również obejrzeć filmy z naszych urbexowych wypraw, w czasie których odwiedzamy i eksplorujemy opuszczone budynki, zazwyczaj z niezwykłą historią w tle. Podczas jednej z takich wycieczek trafiliśmy do opuszczonego ośrodka w głębi lasu, niedaleko Warszawy. Te budynki – ośrodek opisany w książce, kaplica – istnieją naprawdę. W tej kaplicy rzeczywiście znalazłem na posadzce porzucony krzyż, niewielki, drewniany, i faktycznie chciałem go zabrać ze sobą. Nie z ciekawości, a bardziej z szacunku do symbolu religijnego. Wtedy moja żona powiedziała: „Nie bierz nic z takich miejsc”. Krzyża nie zabrałem, ale zdanie zainspirowało mnie do wymyślenia historii o tym, co by się stało, gdyby ktoś jednak go ze sobą zabrał. W części jest więc oparta na prawdziwych wydarzeniach.
— W książce pojawia się temat religii, sekty, władzy duchowej. Ten wątek pojawił się też w „Niedobrym Pasterzu”.
— To tematyka, która od dawna szczególnie mnie intryguje. Religia towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów, a próba dotarcia do jej źródeł i zrozumienia, skąd się bierze, wydaje mi się niezwykle fascynująca. Myślę, że do tego wątku będę jeszcze powracał w swoich kolejnych książkach.
— To tematyka, która od dawna szczególnie mnie intryguje. Religia towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów, a próba dotarcia do jej źródeł i zrozumienia, skąd się bierze, wydaje mi się niezwykle fascynująca. Myślę, że do tego wątku będę jeszcze powracał w swoich kolejnych książkach.
— Jak udaje się panu pogodzić pracę nad powieściami z występami w Kabarecie Moralnego Niepokoju?
— To bardzo proste. Chociażby dlatego, że kabaret daje mi również czas na pisanie. Książki powstają na przykład w trakcie jazdy samochodem. Kiedy nie prowadzę, mogę zająć się pisaniem. Występy w Kabarecie Moralnego Niepokoju to głównie okolice weekendów, zawsze więc zostaje parę dni wolnych w tygodniu. Kiedy inni idą w tym czasie do pracy, ja mogę zająć się pisaniem, jeśli jest na to czas. Tak więc to wszystko bardzo dobrze się ze sobą łączy. Teksty w kabarecie tworzy Robert Górski, więc wszystkie swoje siły pisarskie mogę poświęcić literaturze.
— To bardzo proste. Chociażby dlatego, że kabaret daje mi również czas na pisanie. Książki powstają na przykład w trakcie jazdy samochodem. Kiedy nie prowadzę, mogę zająć się pisaniem. Występy w Kabarecie Moralnego Niepokoju to głównie okolice weekendów, zawsze więc zostaje parę dni wolnych w tygodniu. Kiedy inni idą w tym czasie do pracy, ja mogę zająć się pisaniem, jeśli jest na to czas. Tak więc to wszystko bardzo dobrze się ze sobą łączy. Teksty w kabarecie tworzy Robert Górski, więc wszystkie swoje siły pisarskie mogę poświęcić literaturze.
— Za nami spotkanie, które odbyło się w sali Gminnego Ośrodka Kultury w Dywitach. U nas mówi się, że jest pan „nasz”. Też lubi pan powroty na Warmię?
— Oczywiście, lubię je bardzo. Choć dziś mieszkam w Warszawie, mam ogromny sentyment do tych terenów. Tak, jestem „warmiński”. Moją ojczyzną jest Warmia i to się nie zmieni. Uwielbiam Jezioro Dywickie, odcinek rzeki Wadąg ciągnący się w wąwozie Lasu Miejskiego. Kiedy znajdę się tutaj, poczuję zapach lasu, wody – wiem, że jest to absolutnie moje miejsce na Ziemi.
— Oczywiście, lubię je bardzo. Choć dziś mieszkam w Warszawie, mam ogromny sentyment do tych terenów. Tak, jestem „warmiński”. Moją ojczyzną jest Warmia i to się nie zmieni. Uwielbiam Jezioro Dywickie, odcinek rzeki Wadąg ciągnący się w wąwozie Lasu Miejskiego. Kiedy znajdę się tutaj, poczuję zapach lasu, wody – wiem, że jest to absolutnie moje miejsce na Ziemi.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Przemysław Borkowski. Urodzony w 1973 roku w Olsztynie. Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1995 roku jest jednym z członków i współautorem tekstów Kabaretu Moralnego Niepokoju. Jego wiersze, opowiadania felietony publikowane były na łamach wielu gazet.
Po znakomicie przyjętej trylogii kryminalnej o psychologu Zygmuncie Rozłuckim (Zakładnik, Niedobry pasterz, Widowisko), popularnością cieszyła się również seria z prokurator Gabrielą Seredyńską. Autor jest także twórcą thrillerów grozy: „Noc poślubna” oraz „Nie bierz nic z takich miejsc” (Wydawnictwo Czwarta Strona).
Przemysław Borkowski. Urodzony w 1973 roku w Olsztynie. Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1995 roku jest jednym z członków i współautorem tekstów Kabaretu Moralnego Niepokoju. Jego wiersze, opowiadania felietony publikowane były na łamach wielu gazet.
Po znakomicie przyjętej trylogii kryminalnej o psychologu Zygmuncie Rozłuckim (Zakładnik, Niedobry pasterz, Widowisko), popularnością cieszyła się również seria z prokurator Gabrielą Seredyńską. Autor jest także twórcą thrillerów grozy: „Noc poślubna” oraz „Nie bierz nic z takich miejsc” (Wydawnictwo Czwarta Strona).
Ważne!!!
Fot: Latający Kowal
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez