Szkoły przyszpitalne na Warmii i Mazurach potrzebują wsparcia

2025-09-06 18:00:46(ost. akt: 2025-09-05 14:31:10)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Freepik

Jak wygląda organizacja zajęć lekcyjnych w szpitalu? Z jakimi wyzwaniami mierzą się ich nauczyciele? Dr Beata Adrjan z Wydziału Nauk Społecznych UWM jest współautorką badań, które stały się częścią raportu o funkcjonowaniu szkół przy placówkach medycznych.
Raport „Szkoły przyszpitalne w Polsce” objęty jest honorowym patronatem Konsultant Krajowej w Dziedzinie Psychiatrii Dzieci i Młodzieży dr. n. med. Aleksandry Lewandowskiej. Należała pani do zespołu naukowców, którzy przeprowadzili badania do tej publikacji.

Polskie dzieci i młodzież należą do najbardziej zagrożonych w Europie doświadczeniem sytuacji kryzysowych związanych z samobójstwami. Celem projektu Krople Uważności, w ramach którego było prowadzone badanie, jest wspieranie „w praktykowaniu uważności, pomagając wdrażać codzienne praktyki, które pozwalają się skoncentrować, ograniczyć stres i niepokój oraz zadbać o wewnętrzną równowagę” [cytat ze wstępu do raportu – przyp. red.]. Badaliśmy dzieci objęte opieką placówek leczniczych. Z rozpoznania fundacji wynikało, że jest bardzo dużo niezbadanych obszarów funkcjonowania szkół przyszpitalnych. Jednym z powodów okazało się funkcjonowanie pomiędzy systemem edukacji a systemem ochrony zdrowia. W raporcie sięgamy także do historii, która wskazuje, że w latach dziewięćdziesiątych wprowadzono ustawę, która, kwalifikując szkoły przyszpitalne do kategorii szkół specjalnych, spowodowała, że „rozpłynęły się” one w systemie, stały się oddziałami innych szkół i w niewielu przypadkach zachowały autonomię i kategorię „szkoła przyszpitalna”.

Czy istnieje rejestr takich placówek?

Nie ma żadnego jednolitego rejestru tych szkół, dlatego trudno nam je było badać. W spisie oficjalnym jest ok. 40, a dzięki naszemu rozpoznaniu wiemy, że to jest promil funkcjonujących w systemie placówek. Badania w projekcie składały się z dwóch komponentów – ilościowego, czyli badania ankietowego wśród osób pracujących w szkołach i zarządzających nimi, oraz jakościowego, czyli badań wśród nauczycieli, do których sami musieliśmy dotrzeć. Aż 1/3 populacji dzieci i młodzieży do 18. roku życia to dzieci sklasyfikowane jako przewlekle chore. Skala zjawiska jest więc imponująca.

Gdzie były prowadzone badania?

Badania były robione w Olsztynie i Warszawie. Badania jakościowe obejmowały ponad 40 placówek. W części badawczej prowadziliśmy wizyty studyjne w placówkach oraz badania fokusowe z nauczycielami. Badani pedagodzy mieli najczęściej staż pracy powyżej 20 lat i uczyli różnych przedmiotów. Pojedyncze osoby miały mniejszy staż pracy i były absolwentami np. pedagogiki korekcyjnej czy leczniczej, więc wybierając kierunek studiów, wiedziały, że chcą pracować w szpitalu.

Zapamiętała pani jakąś szczególną historię opowiedzianą przez nauczyciela?

Tak. Nauczycielka muzyki podzieliła się z nami poruszającą opowieścią. Leżący uczeń z niepełnosprawnością ruchową przebywał przez kilka lat w szkole przyszpitalnej. Pochodził z trudnego środowiska. Nauczycielka zainteresowała go muzyką i doprowadziła do tego, że dziecko koncertowało, trzymając pałeczkę w zębach. Pokonała jego początkową niechęć: „Nie nadaję się, nie umiem, nie znam nut” i zachęciła do spróbowania. Dla tego ucznia koncert w szkole, kiedy leżąc na łóżku, muzykował dla kolegów, i cała ścieżka muzycznego rozwoju, były największą życiową przygodą.

Jakie wyniki zgromadzili państwo dzięki badaniom?

Raport rozpoczyna część teoretyczna, w której kreślimy krajobraz systemu szkół przyszpitalnych. Pokazujemy w nim także dotychczasowe badania uczniów szkół przyszpitalnych, w których UWM także ma swoje zasługi (badania prof. Beaty Antoszewskiej z WNS). W części badawczej szczegółowo przedstawiamy organizację procesu nauczania – uczenia w szkołach, współpracę szkół przyszpitalnych ze szkołami macierzystymi, personelem medycznym, otoczeniem społecznym i sytuację zawodową nauczycieli i nauczycielek. Pierwsza obserwacja była taka, że nauczyciele są niezwykle zaangażowani w swoją pracę, charakteryzują się niesamowitym entuzjazmem, energią i niezwykłą siłą radzenia sobie w bardzo trudnych warunkach. Podczas wizyt studyjnych pokazywano nam, jak wygląda sposób pracy. Trzeba jednak pamiętać, że dotknęliśmy tego fascynującego tematu niejako przez lekko uchylone drzwi.

Jak wygląda organizacja procesu nauczania?

Zajęcia odbywają się w świetlicy albo przy łóżku dziecka. W świetlicy szpitalnej nauczycieli może być kilku jednocześnie w różnych częściach sali. W międzyczasie przychodzą mamy z dziećmi, które na przykład są dopiero zapisywane na oddział szpitalny. Prawo mówi o tym, że dziecko dopiero dziewiątego dnia pobytu w szpitalu podlega opiece szkoły. W praktyce rzadko się tyle czeka i dzieci od pierwszego momentu już są zaopiekowane. Z tego też powodu dyrekcje szkół mają duże problemy administracyjne, a prowadzenie ewidencji uczniów w Systemie Informacji Oświatowej jest pracochłonne i uciążliwe. Taka szkoła jest pełnoprawna, jeśli chodzi o egzaminowanie, wystawianie ocen, świadectwa. W szpitalu można zdać maturę czy egzamin ósmoklasisty. Dzieci chętnie uczestniczą w zajęciach, bo to jest takie odwrócenie uwagi od strachu z powodu choroby. Z naszych badań wynika, że wielu uczniów robi wszystko, żeby zostać w szkole przyszpitalnej i mówią, że gdyby ich szkoła tak wyglądała, to nie potrzebowaliby w ogóle przebywania np. na oddziale psychiatrycznym. W szpitalu podczas zajęć spotkają się z większą empatią, podejściem indywidualnym. Do tego dochodzi terapia. Czują, że ktoś się nimi interesuje.

A jak wyglądają doświadczenia nauczycieli?

Wyodrębniliśmy różne typy tożsamości nauczycieli, którzy w szkole przyszpitalnej są elastyczni i dostosowują się do potrzeb dziecka („czy moglibyśmy się cofnąć do innego tematu”, „po powrocie ze szpitala będę mieć sprawdzian, czy pani mogłaby mi w tym pomóc?”) i pracy personelu medycznego. Czują się oni animatorami czasu wolnego, organizują w szpitalu wydarzenia mające przenieść uwagę dzieci na bardziej przyjemne emocje. Nazwaliśmy tę tożsamość nauczyciela „doktor Klaun”, który czuje się zabawiaczem dzieci i rodziców. Czasami to nauczyciel jest jedyną osobą spoza personelu medycznego, która empatyzuje z rodzicem, widzi i słyszy jego samotność, trud. Nazwaliśmy tę tożsamość „nauczyciel ratownik”. Wyodrębniliśmy też np. „tożsamość misjonarza”, czyli osoby, która z jednej strony pełni misję, a z drugiej strony ma bardzo duże lęki, czy nie zostanie z niej wyrzucona. Projekt badawczy w szkole przyszpitalnej rodzi obawy wśród nauczycieli, że to nie będzie skutkowało kontrolą albo czy nie zostanie odebrane finansowanie. Pedagodzy w szpitalach są bardzo wrażliwi na słuchanie sygnałów, które wysyła dziecko. Dla mnie jako badaczki szkoły powszechnej niesamowite jest to, że w każdej wypowiedzi nauczyciela był taki kwantyfikator: „czy dziecko tego chce?”. W szkole powszechnej nie ma przestrzeni na takie pytania.

Czemu mogą służyć wyniki państwa badań?

Na podstawie konkluzji z badań fundacja przedstawiła rekomendacje, w których sugeruje rozwiązania prawne sprzyjające rozwojowi szkół przyszpitalnych, wydzielenie przestrzeni dla nich i uporządkowania sprawozdawczości, która jest administracyjną zmorą tych szkół. Rekomendacje zawierały także sugestie do lepszej współpracy z personelem medycznym szpitala i szkołami macierzystymi. Dodatkowo duża grupa rekomendacji dotyczyła wsparcia psychologicznego zarówno młodzieży, jak i nauczycieli. Mamy nadzieję, że wnioski z badań nie zostaną potraktowane powierzchownie, ale przyczynią się do systemowego wspierania rozwoju szkół przyszpitalnych, pozwalających na w miarę „normalne” życie dzieci, które są zarówno epizodycznie, jak i przewlekle chore.

źródło: UWM / Rozmawiała Anna Wysocka