Tropem skradzionych ikon

2025-08-23 18:00:00(ost. akt: 2025-08-22 13:51:07)
Skradziona ikona wróciła do Muzeum Warmii i Mazur

Skradziona ikona wróciła do Muzeum Warmii i Mazur

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

To jedna z najgłośniejszych zagadek Warmii. Grudniową nocą 1990 roku z sali gotyckiej olsztyńskiego zamku zniknęło 29 ikon. Po latach wróciły: Archanioł, Trzy Marie i Mandylion. Tropy wiodą przez Düsseldorf, Berlin i Recklinghausen. Reszta ikon wciąż czeka na powrót.
Zabytki bywają milczącymi świadkami – w przypadku olsztyńskiego zamku stały się też sprzymierzeńcem szajki rabusiów. Nocny skok z początku grudnia 1990 r. do dziś spędza sen z powiek muzealnikom i śledczym. Okoliczności kradzieży oraz późniejsze poszukiwania przypominają sceny z powieści Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku.

Alpinistyczny wyczyn

Wyjątkowa kolekcja 100 drogocennych ikon była dumą Muzeum Warmii i Mazur. Każdego dnia, po zamknięciu placówki, gotycka sala, w której eksponowano 87 z nich, była zamykana na plombę, a ekspozycja "Ikona rosyjska – dawne rzemiosło artystyczne" czekała w ciszy na kolejnych zwiedzających.

Kiedy po weekendzie, 7 grudnia 1990 r., zdjęto zabezpieczenie, zamiast blasku z gablot zobaczono wybite okno – wysoko, około dziesięciu metrów nad dziedzińcem. Kradzież wymagała i kociej zwinności, i alpinistycznego sprzętu. Został rozchwiany parapet i puste miejsca po deskach.

Zniknęło dwadzieścia dziewięć obrazów pisanych na desce: Archanioł Michał, Trzy Marie u grobu, Mandylion, a także wiele rzadkich przedstawień świąt i świętych. Na posadzce leżały rekwizyty jak z podręcznika włamywacza – latarka, śrubokręt i pończocha użyta jako kominiarka. Wieść o kradzieży błyskawicznie obiegła region; do zamku ściągnięto policję i prokuraturę. Tuż po północy 5 grudnia świadek dostrzegł przy murach jasnego opla kadetta, do którego dwaj zamaskowani mężczyźni ładowali wielkie worki. Gdy zostali zauważeni, odjechali. Na tym ślad się urwał. Śledztwo umorzono rok później. W księdze strat zapisano kwotę, która brzmi dziś jak z innego świata – 912 milionów starych złotych.

Kolekcja, która kusiła

Los ikon był skomplikowany. Z zamku Czocha na Śląsku, trafiły do Muzeum Narodowego w Warszawie, a z niego, w dwóch partiach w 1980 i 1987 roku, przekazano je Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. To była ułożona z rozmysłem mozaika: szkoły moskiewska i nowogrodzka, wizerunki Chrystusa i Bogurodzicy, wielkie święta Kościoła, hagiografie świętych, deski z okładami ze srebra i emalii obok skromniejszych, z odkrytą fakturą drewna.

Na deskach widać było biografię przedmiotów – przemalówki, retusze, przyciemnione laki, czasem ślady ognia świec. Dla badacza to żywa opowieść o warsztatach i pobożności. Dla złodzieja – łup idealny. Poręczny, rozpoznawalny, łatwy do ukrycia i w latach dziewięćdziesiątych dość prosty do „wybielenia” na zachodnim rynku.

Ikony kusiły. I to do tego stopnia, że na Warmii i Mazurach kradzieże ikon stały się prawdziwą plagą. Nie tylko zamek w Olsztynie stracił ikony. Łupem złodziei padały też świątynie. W cerkwi w Olsztynie zniknęły deski z wizerunkami świętych, a ikonostas staroobrzędowców w Wojnowie okradano falami.
Modus operandi bywał podobny. Wybite okna, prowizoryczne drabiny, szybkie pakowanie do worków i ucieczka niepozornym autem. Dalsza droga prowadziła przez prywatne kolekcje i zachodnie aukcje. Tropy z Warmii zazwyczaj kończą się w katalogach z Düsseldorfu i Berlina, a czasem w muzeach – jak w Recklinghausen.

Tropy zza Odry

Era cyfrowa otworzyła nowe możliwości tropienia skarbów. W 2019 roku w internetowym katalogu Muzeum Ikon w Recklinghausen natrafiono na znajomą ikonę „Archanioła Michała”, pochodzącą z polskich zbiorów. Po weryfikacji okazało się, że to jedna ze skradzionych 29 ikon. W grudniu 2021 roku cenny obraz powrócił na olsztyński zamek. To pierwsze z dzieł odzyskanych po latach.
Wieść o sukcesie rozniosła się błyskawicznie. Gazety i portale podkreślały wyjątkowe znaczenie wydarzenia. Kilka miesięcy później pojawiła się kolejna nadzieja. W internetowym katalogu niemieckiej aukcji dostrzeżono ikonę „Trzy Marie przy grobie” – kolejny eksponat zaginiony z olsztyńskich zbiorów.
Po weryfikacji potwierdzono, że to jedna z 29 ikon skradzionych w 1990 roku. W symboliczny dla tematu ikony Wielki Piątek, 15 kwietnia 2022 roku, obraz w asyście kustoszy wrócił do muzeum w Olsztynie. Powrót ikony nazwano w mediach „wielkanocnym cudem”.

Wiosną 2025 nastąpił kolejny przełom. Na olsztyński zamek powrócił w końcu „Mandylion” – słynny „Nierukotworny wizerunek Chrystusa” na białym płótnie. Polscy restytutorzy odkryli go w katalogu aukcyjnym w Niemczech. Sprzedaż obiektu natychmiast wstrzymano. Wiceminister kultury przekazał ikonę kustoszom muzeum 17 kwietnia 2025.

Wciąż poszukiwane

Dodatkowo w 2022 roku muzealnicy odnotowali kolejny ślad. W berlińskim domu aukcyjnym pojawiła się ikona „Narodzenie Matki Boskiej”, którą eksperci szybko powiązali z kradzieżą z 1990 roku. Co ciekawe dokumentacja ikony wskazuje na i jej wcześniejszą obecność w Düsseldorfie. Trudno oprzeć się skojarzeniu, że miasto nad Renem stało się czymś w rodzaju przerzutowego hubu dla skradzionych ikon. Pytanie, czy pozostałe ze skradzionych ikon też przeszły przez ten "dworzec przesiadkowy", pozostaje otwarte.

Nie wszystkie zrabowane ikony wróciły do domu. Jedynie trzy. Trwa procedura odzyskiwania czwartej. Trop najcenniejszej z kolekcji – zwanej „Ikoną Pięciu Świętych Wojowników” – najprawdopodobniej prowadzi do Rosji. Jednak wojna na Ukrainie skutecznie zamknęła wszystkie drogi restytucji.

Jan Berdycki