Piłkarska kompromitacja w Poznaniu
2025-08-22 08:48:35(ost. akt: 2025-08-22 10:29:20)
PIŁKA NOŻNA\\\ Lech Poznań swoją przygodę z europejskimi pucharami zaczął od eliminacji Ligi Mistrzów, a teraz wszystko wskazuje na to, że Liga Europy to dla niego też zbyt wysokie progi, dlatego ostatecznie zagra w najmniej prestiżowej Lidze Konferencji.
* Lech Poznań - KRC Genk 1:5 (1:4)
0:1 - Patrik Hrosovsky (10), 1:1 - Filip Jagiełło (19), 1:2 - Patrik Hrosovsky (25), 1:3 - Bryan Heynen (34), 1:4 - Hyeon-gyu Oh (40), 1:5 - Michał Gurgul (48 samobójcza); sędzia: Donatas Rumsas (Litwa); widzów: 25 443
Lech: Bartosz Mrozek - Alex Douglas (46. Michał Gurgul), Mateusz Skrzypczak, Antonio Milic (26. Wojciech Mońka), Joao Moutinho – Leo Bengtsson (61. Bryan Fiabema), Antoni Kozubal, Gisli Thordarson (61. Timothy Ouma), Filip Jagiełło, Luis Palma - Mikael Ishak (79. Kornel Lisman)
Genk: Tobias Lawal – Zakaria El Ouhadi, Mujaid Sadick, Matte Smets, Joris Kayembe – Ibrahima Sory Bangoura (90+1. Nikolas Sattlberger), Bryan Heynen (78. Konstantinos Karetsas), Patrik Hrosovsky – Jarne Steuckers (70. Junya Ito), Hyeon-gyu Oh (78. Toluwalase Arkodare), Yira Sor (70. Noah Adedeji-Sternberg).
Przed meczem wydawało się, że mistrz Polski nie stoi na straconej pozycji w rywalizacji z belgijskim klubem. Niestety, czwartkowy wieczór w Poznaniu boleśnie obnażył wszystkie słabości gospodarzy, którzy szczególnie fatalnie zagrali w obronie. W efekcie wynik był rozstrzygnięty już do przerw, bo Lech przegrywał 1:4. A mogło być jeszcze gorzej, bowiem w 38. minucie - przy stanie 1:3 - Bartosz Mrozek obronił rzut karny wykonywany przez Hyeon-gyu Oh.
W sumie Lech nie może narzekać, bo Genk mógł wygrać nawet 7:1.
Trener Lecha Niels Frederiksen po porażce nie krył rozczarowania. - Zagraliśmy przeciwko drużynie, która jest znacznie mocniejsza od nas. Różnica była ogromna. Po przerwie chcieliśmy jak najmniej się wykrwawić. Gdybyśmy kontynuowali naszą grę z pierwszej połowy, to mogłoby się skończyć katastrofą. Być może powinniśmy bronić się nieco niżej, bliżej własnej bramki. Z drugiej strony nie to było przyczyną tego, że przegraliśmy tak wysoko. To był efekt wysokiej jakości rywala i jednocześnie naszych błędów. Jeśli grasz z tak jakościową drużyną, musisz też wejść na jak najwyższy poziom.
Frederiksen wierzy, że jego podopieczni podniosą się i za tydzień w rewanżu zagrają na swoim poziomie. - Chcemy wygrać w Belgii i bronić dobrego imienia klubu. Natomiast będziemy potrzebować cudu, żeby awansować – skomentował.
W sumie Lech nie może narzekać, bo Genk mógł wygrać nawet 7:1.
Trener Lecha Niels Frederiksen po porażce nie krył rozczarowania. - Zagraliśmy przeciwko drużynie, która jest znacznie mocniejsza od nas. Różnica była ogromna. Po przerwie chcieliśmy jak najmniej się wykrwawić. Gdybyśmy kontynuowali naszą grę z pierwszej połowy, to mogłoby się skończyć katastrofą. Być może powinniśmy bronić się nieco niżej, bliżej własnej bramki. Z drugiej strony nie to było przyczyną tego, że przegraliśmy tak wysoko. To był efekt wysokiej jakości rywala i jednocześnie naszych błędów. Jeśli grasz z tak jakościową drużyną, musisz też wejść na jak najwyższy poziom.
Frederiksen wierzy, że jego podopieczni podniosą się i za tydzień w rewanżu zagrają na swoim poziomie. - Chcemy wygrać w Belgii i bronić dobrego imienia klubu. Natomiast będziemy potrzebować cudu, żeby awansować – skomentował.
Poznaniacy mają tydzień na przygotowanie się do rewanżu, który będzie jednak tylko formalnością. Zespół Nielsa Frederiksena może myśleć już o losowanie fazy ligowej Ligi Konferencji.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez