15 lat po zaginięciu Iwony Wieczorek: wstrząsające hipotezy śledczego

2025-08-21 11:59:47(ost. akt: 2025-08-21 12:05:47)

Autor zdjęcia: Facebook/archiwum prywatne

Sprawa Iwony Wieczorek wciąż pełna zagadek: były naczelnik wydziału zabójstw ujawnia szokujące hipotezy i błędy w śledztwie, które mogły kosztować utratę kluczowych dowodów już w pierwszych 48 godzinach poszukiwań.
Do sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek odniósł się w programie Onetu "Kulisy spraw" insp. Marek Dyjasz, były naczelnik wydziału zabójstw.

Ocenił śledztwo w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek jako poważnie skomplikowane przez błędy na wczesnym etapie dochodzenia. W rozmowie z Onetem podkreślił, że przyjęcie przez sopocką policję wersji, iż 19-latka sama wróciła do domu, spowodowało utratę kluczowych dowodów w pierwszych dniach poszukiwań. „Pierwsze 48 godzin są decydujące – później wiele śladów jest już bezpowrotnie utraconych. Sprawca to wykorzystał i wykorzystuje do dziś” – stwierdził Dyjasz, dodając, że w większości przypadków sprawca zbrodni pojawia się w pierwszych 200 stronach akt śledztwa.

Były naczelnik Wydziału Zabójstw, insp. Marek Dyjasz, sugeruje, że Iwona Wieczorek znała swojego oprawcę i była to osoba z jej najbliższego otoczenia. Zdaniem eksperta, dziewczyna mogła czuć przewagę nad kimś dzięki posiadaniu kompromitujących materiałów lub wiedzy niewygodnej dla tej osoby. Zabójstwo najprawdopodobniej nie było zaplanowane i mogło wyniknąć z kłótni lub szarpaniny. Dyjasz zwrócił też uwagę na 20 tys. zł znalezione w pokoju 19-latki – jego zdaniem pieniądze mogły pochodzić z szantażu, a nie od matki, jak twierdziła, bo młoda, niepracująca dziewczyna nie miała innego źródła dochodu.

Ekspert insp. Marek Dyjasz uważa, że Iwona Wieczorek bardziej ufała babci niż matce i planowała z nią rozmowę, być może w poszukiwaniu porady lub wsparcia. Niestety, tajemnica, którą chciała omówić, pozostała z nią na zawsze. W sprawie Pawła P., któremu postawiono zarzuty zacierania śladów, Dyjasz stwierdził, że sam sobie narobił kłopotów, próbując usunąć wiadomości z komputera, choć nie jest pewien, czy miały one związek z późniejszymi wydarzeniami, czy chodziło mu głównie o ochronę własnej roli w śledztwie.

Były naczelnik wydziału zabójstw insp. Marek Dyjasz wykluczył teorie o zamurowaniu ciała przez Pawła P. czy o spalenie go w Parku Regana. Analiza logowań telefonu Wieczorek i zeznania świadków wskazują, że 19-latka przebywała niedaleko domu. Dyjasz zasugerował także, że mogła być w ciąży i szantażować swojego przyszłego oprawcę. Ekspert podkreślił, że odnalezienie zwłok znacząco przyspieszyłoby śledztwo – nawet o 70 proc.

Źródło: onet.pl/wprost.pl