Zawalczył o siebie i rodzinę
2025-07-26 20:00:00(ost. akt: 2025-07-25 14:18:32)
Przebiegł wiele półmaratonów oraz maratonów. Choć młodzieńcze lata ma za sobą, wciąż planuje kolejne biegi. A wszystko po to, by zapomnieć o nałogach, by zmienić swoje życie. — Po alkohol i inne używki nie sięgnę, bo za dużo mam do stracenia. Rodzina jest moją motywacją, by wytrwać. Odkryłem w sobie pasję i ona też dodaje mi sił — mówi.
—- W życiu bywa różnie, raz lepiej raz gorzej. Najgorzej jednak, jak człowiek zapomnienia szuka w alkoholu lub w narkotykach i dopalaczach— mówi Adam. — Ja sięgnąłem dna... Straciłem rodzinę, dom, pracę i szacunek do samego siebie. Bo jak mam sobie wybaczyć, że przez swoją głupotę moje dzieci bały się mnie. Rozumiem to, bo sam do siebie mam żal, czuję wręcz obrzydzenie, że tak postąpiłem i zniszczyłem to, co miałem najcenniejszego - swoją rodzinę. Dlatego chciałem wam opowiedzieć swoją historię, żeby przestrzec ludzi przed rozwiązywaniem problemów alkoholem i używkami. Zanim się człowiek obejrzy, staje się "nikim".
Miał cudowną rodzinę
Miał wszystko, co w życiu najważniejsze: cudowną żonę, dwójkę fantastycznych dzieci, dom, pracę i zdrowie. Szczęście gościło w ich domu. Jeździli wspólnie na wakacje, urządzali wycieczki rowerowe, pikniki. Adam miał 27 lat, gdy poznał Kasię. Po roku spotykania się, postanowili się pobrać. Rodzice w prezencie ślubnym podarowali im mieszkanie, więc młodzi "poszli na swoje". Adam pracował w warsztacie samochodowym, Kasia w sklepie. Kilka miesięcy po ślubie na świecie pojawiła się córka, dwa lata później synek.
Miał wszystko, co w życiu najważniejsze: cudowną żonę, dwójkę fantastycznych dzieci, dom, pracę i zdrowie. Szczęście gościło w ich domu. Jeździli wspólnie na wakacje, urządzali wycieczki rowerowe, pikniki. Adam miał 27 lat, gdy poznał Kasię. Po roku spotykania się, postanowili się pobrać. Rodzice w prezencie ślubnym podarowali im mieszkanie, więc młodzi "poszli na swoje". Adam pracował w warsztacie samochodowym, Kasia w sklepie. Kilka miesięcy po ślubie na świecie pojawiła się córka, dwa lata później synek.
—- Byłem szczęśliwy i dumny z moich dzieci i żony. Pamiętam, że po narodzinach Kuby pojechaliśmy na wspólną sesję zdjęciową. Nie mogłem się napatrzyć na zdjęcia, z których patrzyły na mnie uśmiechnięte buzie, a w oczach widziałem ogrom szczęścia i miłości — wspomina. — Nie wiem jak to się stało, że coraz częściej zacząłem sięgać po alkohol. Już nie tylko na spotkaniach ze znajomymi czy rodzinnych imprezach. Wracając z pracy, zachodziłem do spożywczaka i kupowałem kilka piw "na wieczór". Żona upominała mnie wielokrotnie, jednak ja uważałem, że nie robię nic złego. Wszystko zaczęło się psuć, jednak ja starałem się tego nie widzieć. Zasypiałem często w salonie przed telewizorem. Tak przeżyliśmy kilkanaście lat, dzieci poszły już do szkoły, Kasia pracowała, a rodzice pomagali jej z opieką nad dziećmi.
Popadł w nałóg
Pan Adam przestał panować nad swoim nałogiem, pewnego dnia ktoś poczęstował go "skrętem", potem były narkotyki, a jak pieniędzy brakowało, kupował dopalacze. Bywało, że po kilka dni nie przychodził do domu, nie mył się, nocował po melinach. W pracy kilka razy szef przyłapał go na kacu i w końcu zwolnił. W domu cały czas kłócił się z żoną, która zauważyła, że wynosi z domu sprzęty i drobne przedmioty na sprzedaż.
Pan Adam przestał panować nad swoim nałogiem, pewnego dnia ktoś poczęstował go "skrętem", potem były narkotyki, a jak pieniędzy brakowało, kupował dopalacze. Bywało, że po kilka dni nie przychodził do domu, nie mył się, nocował po melinach. W pracy kilka razy szef przyłapał go na kacu i w końcu zwolnił. W domu cały czas kłócił się z żoną, która zauważyła, że wynosi z domu sprzęty i drobne przedmioty na sprzedaż.
— Pamiętam jak zabrałem córce aparat, który dostała na komunię. Zastawiłem go w komisie, bo byłem na głodzie. Po jakimś czasie żona zauważyła jego brak i spakowała mi rzeczy — opowiada. — Dzieci stały w kuchni, patrząc, jak się kłócimy... Nie chciałem tego słuchać i wtedy po raz pierwszy uderzyłem Kaśkę. Zaskoczona przewróciła się, a przerażone dzieci tuliły się do niej. Wyszedłem bez niczego, musiałem się napić. Przez kilka dni siedziałem u znajomego, wróciłem jednak do domu i awantury stały się codziennością. Zdarzało mi się podnieść rękę i na dzieci, które broniły matki. Nie pomagały prośby i groźby... Nic nie czułem, byłem jak w amoku.
Stracił rodzinę
Kilkanaście lat trwał koszmar rodziny pana Adama. Mężczyzna nie chciał pomocy swoich najbliższych. Nie pomagały wizyty rodziców ani płacz żony i dzieci. Ważniejsi stali się koledzy i alkohol. Pewnego dnia Adama obudziła cisza w domu. Były wakacje, więc wiedział, że dzieci powinny być w domu. Zaczął wołać, szukać... okazało się, że szafki są puste, brakuje ubrań dzieci i żony.
Kilkanaście lat trwał koszmar rodziny pana Adama. Mężczyzna nie chciał pomocy swoich najbliższych. Nie pomagały wizyty rodziców ani płacz żony i dzieci. Ważniejsi stali się koledzy i alkohol. Pewnego dnia Adama obudziła cisza w domu. Były wakacje, więc wiedział, że dzieci powinny być w domu. Zaczął wołać, szukać... okazało się, że szafki są puste, brakuje ubrań dzieci i żony.
— Myślałem, że Kasia jest w pracy, a dzieci poszły gdzieś na miasto. Jednak jak odkryłem, że brakuje ich rzeczy to zrozumiałem, że uciekli ode mnie — mówi. — Przez kilka pierwszych dni nawet cieszyłem się, że nikt na mnie się nie drze i nie wtrąca się. Jednak zapasy jedzenia topniały, a ja wraz z nimi zrozumiałem, że coraz częściej myślę o tym, co robi Kasia i dzieci, gdzie są. Poszedłem do rodziców, ale nie chcieli mi powiedzieć, gdzie się wyprowadzili. Zamknęli mi drzwi przed nosem i powiedzieli, że dopóki nie zacznę się leczyć, nie chcą mnie znać. Dopiero zobaczyłem jak bardzo się postarzeli, mama płakała i nie mogła powiedzieć słowa. Tylko jej smutne oczy patrzyły na mnie z wyrzutem. Dopiero jak wróciłem do domu i usiadłem, to się rozpłakałem, zobaczyłem zabawki dzieciaków, zdjęcia na ścianie. Dotarło do mnie, że przez 10 lat nie było mnie w życiu mojej rodziny. Nie pamiętam, kiedy rozmawiałem ostatni raz z dziećmi, przytuliłem żonę czy nawet kiedy zjedliśmy wspólny obiad. Nie pamiętam, kiedy pytałem swoich rodziców jak się czują, czy poszedłem na dzień Matki z kwiatami... Zostałem sam i to na własne życzenie.
Zawalczył o siebie i rodzinę
Dopiero ucieczka rodziny z domu uzmysłowiła panu Adamowi, że sięgnął dna i stracił to, co w życiu najważniejsze. Mężczyzna postanowił się leczyć. Najpierw poszedł na 6-miesięczny pobytu w ośrodku leczenia uzależnień. Podjął terapię, pracę i odnowił kontakt z najbliższymi.
Dopiero ucieczka rodziny z domu uzmysłowiła panu Adamowi, że sięgnął dna i stracił to, co w życiu najważniejsze. Mężczyzna postanowił się leczyć. Najpierw poszedł na 6-miesięczny pobytu w ośrodku leczenia uzależnień. Podjął terapię, pracę i odnowił kontakt z najbliższymi.
— To straszne, że moje dzieci się mnie bały. Żona pozwoliła mi je odwiedzać. Przeprosiłem je i prosiłem o kolejną szansę bycia dobrym ojcem i przyjacielem— mówi ze łzami w oczach.— Wiem, że zgotowałem im piekło, czasu nie cofnę, ale robię wszystko, żeby zasłużyć na słowo "tata". Jest ciężko, bo z takich nałogów nie wychodzi się bez szwanku, jednak mam dla kogo walczyć.
Adam ma 56 lat i bagaż doświadczeń. Rodzina mu wybaczyła, dała szansę na "nowe życie - trzeźwe".
Adam ma 56 lat i bagaż doświadczeń. Rodzina mu wybaczyła, dała szansę na "nowe życie - trzeźwe".
— Nie cofnę czasu, ale ten, który przed nami chcę dobrze wykorzystać — zapewnia. — Wiem, że po alkohol i inne używki nie sięgnę, bo za dużo mam do stracenia. Rodzina jest moją motywacją, by wytrwać. Odkryłem w sobie pasję i ona też dodaje mi sił.
Aktywność daje mu siłę
Bieganie stało się jego prawdziwą pasją i niepostrzeżenie ważnym elementem życia. Wszystko to, by walczyć z nałogiem i nadwagą. W codziennym życiu zabrakło mu aktywności fizycznej, i pewnego dnia wskazówka wagi zatrzymała się na 123 kilogramach. Postanowił „zrobić coś z sobą”. Na początku biegał po kilka kilometrów, bez jakiejkolwiek motywacji. Kiedy zauważył poprawę kondycji fizycznej, zaczął pokonywać dystanse nieco dłuższe, do 10 km.
Bieganie stało się jego prawdziwą pasją i niepostrzeżenie ważnym elementem życia. Wszystko to, by walczyć z nałogiem i nadwagą. W codziennym życiu zabrakło mu aktywności fizycznej, i pewnego dnia wskazówka wagi zatrzymała się na 123 kilogramach. Postanowił „zrobić coś z sobą”. Na początku biegał po kilka kilometrów, bez jakiejkolwiek motywacji. Kiedy zauważył poprawę kondycji fizycznej, zaczął pokonywać dystanse nieco dłuższe, do 10 km.
— Zrozumiałem, że bieganie jest zdrowe, poprawia moją samoocenę, pomaga poukładać myśli i odstresować się. Biegając miałem czas na przemyślenie wielu spraw i przy okazji poprawiła się moja kondycja — zapewnia Adam. — Początkowo ukończenie kilkukilometrowego biegu z dobrym wynikiem było źródłem ogromnej satysfakcji. Później pojawiła się chęć spróbowania swoich sił w biegu na 15 km. Osiągnięcie zakładanego wyniku sprawiło, że postanowiłem pobiec półmaraton. Dystans ponad 21 km może budzić pewne obawy, jednak po pokonaniu w ciągu jednego sezonu kilku półmaratonów pojawił się pomysł, aby zmierzyć się z dystansem maratońskim. I tak za mną już 46 półmaratonów i 26 pełnych maratonów — dodaje.
Dziś Adam jest ponad 30 kilo lżejszy i pełen pozytywnej energii. Oprócz biegania wraz z grupą znajomych jeżdżą na rowerach. I nie są to kilkukilometrowe trasy. Zdarza się im pokonywać dziennie nawet 50 km. Jednak, jak przyznaje nasz rozmówca, to bieganie wyzwala w nim to, co najlepsze.
— Widok mety jest dla każdego biegacza upragnionym i długo wyczekiwanym momentem, podczas którego satysfakcja oraz pojawiający się na zmęczonej twarzy uśmiech jest czymś wyjątkowym. Bieganie jest uzależniające — mówi Adam. — Lubię jeździć na zawody, a szczególnie, gdy się staje na podium, albo gdy rodzina jest ze mną. To motywacja, by nie przestawać — zapewnia.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez