Kanał Elbląski jest niszczony przez skutery. Zarządcy: jesteśmy bezradni

2025-07-23 14:20:08(ost. akt: 2025-07-23 16:19:33)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay

Unikatowy w skali świata Kanał Elbląski jest niszczony przez kierujących skuterami. Niestety zarządcy tej drogi wodnej są wobec skuterów bezradni. - Zdarza się, że już płacąc mandaty mówią, że dalej będą na skuterze szaleć - powiedział dyrektor Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Gdańsku Marian Kidaj.
Kanał Elbląski to droga wodna, która łączy Elbląg z Ostródą, a potem rozgałęzia się do Iławy i Starych Jabłonek. Kanał jest unikatowym zabytkiem hydrotechniki z połowy XIX wieku, ponieważ różnicę wysokości jednostki pływające pokonują nie tylko na śluzach ale i na na pochylniach. Stąd potocznie mówi się, że statki "pływają tam po trawie".

Coraz częściej oprócz jednostek pływających na Kanale Elbląskim pojawiają się skutery. Nie jest to zabronione. Skutery, tak łódki, katamarany czy kajaki mogą przeprawiać się przez pochylnie. - Problem polega jednak na tym, że pływający skuterami nie przestrzegają żadnych zasad - tam, gdzie można płynąć 6 km na godz. oni płynął z prędkością 60 km na godz. Robią fale, które potrafią mocno zabujać statkami rejsowymi - powiedział PAP kapitan jednego ze statków regularnie pływających po kanale elbląskim. Reporterka PAP także widziała, jak grupa siedmiu mężczyzn na skuterach w pobliżu pochylni Jelenie pływała z dużą prędkością nie bacząc na to, że opryskują wodą pasażerów statku, w tym dzieci.

— Wiemy o tym problemie. Strasznie nas to boli. Zwłaszcza, że pływający skuterami niszczą kanałową infrastrukturę, uszkadzają umocnione brzegi — powiedział rzecznik prasowy Wód Polskich w Gdańsku Bogusław Pinkiewicz.

Przyznał, że problem ze skuterami szarżującymi po kanale pojawiał się i w poprzednich latach.

— Dawaliśmy nawet mandaty ale to nie dawało żadnych efektów — powiedział Pinkiewicz.

Na Kanale Elbląskim nie ma stałych patroli policji. Czasami pojawia się na nim łódź z pracownikami Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Gdańsku, którzy mają prawo i kontrolować jednostki pływające i wystawiać mandaty. - Z roku na rok ze skuterami problem narasta. Jeśli poradzimy sobie z nimi na jednej rzece, czy jeziorze, pojawiają się na innej - przyznał PAP dyrektor Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Gdańsku Marian Kidaj. Urząd ten prowadzi kontrole jednostek pływających w całym woj. pomorskim i czterech powiatach warmińsko-mazurskiego. A ma do dyspozycji dwie łodzie.

— To skutery pilnują nas, a nie my ich. Choć zdarza się, że gdy podpływamy do jakiejś bogatej, mocno wyposażonej jednostki, by ją skontrolować, to słyszmy, że pływający na niej człowiek uważa, że psujemy mu wakacje i zabieramy mu jego wakacyjny czas. Ton i sposób wypowiedzi często jest arogancki, agresywny. Zdarzył mi się pan, który dostał mandat za szaleństwa na skuterze i płacąc go oświadczył, że nadal będzie to robić, bo ma w sobie dużo adrenaliny — powiedział Kidaj.

Inspektorzy UŻŚ odnotowali przypadek kierowania skuterem o mocy 250 koni mechanicznych przez siedmioletnią dziewczynkę. - Jej opiekun siedział z tyłu i nie widział nic nagannego w tym, że dziecko prowadzi tak szybką maszynę - przyznał Kidaj.

Kidaj zaapelował, by świadkowie, którzy widzą szarżę na skuterach wodnych nagrywali filmy i wysyłali do kierowanego przez niego urzędu.

— Wtedy będziemy ustalać, do kogo należy skuter i kto nim pływał — przyznał.

Dodał, że prosi też pracowników pochylni, by informowali na bieżąco o przypadkach łamania przepisów przez skutery.

— Musimy się wspierać w tych działaniach, bo sytuacja jest naprawdę poważna — przyznał.

Problem ludzi szarżujących na skuterach wodnych występuje nie tylko na Kanale Elbląskim, ale i na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Na początku lipca na Przeczce, czyli miejscu, gdzie się łączą jeziora Śniardwy, Bełdany i Mikołajskie doszło do zderzenia dwóch skuterów. Ich kierujący nie odnieśli poważniejszych urazów.

(PAP) / red.