Chaos w Warszawie. Patrioci przeciw migracji zaatakowani przez kontrmanifestację

2025-07-19 15:32:24(ost. akt: 2025-07-19 15:45:46)
Marsz przeciwko nielegalnej imigracji.

Marsz przeciwko nielegalnej imigracji.

Autor zdjęcia: PAP

W sobotnie popołudnie w Warszawie doszło do konfrontacji dwóch zgromadzeń publicznych o skrajnie odmiennych postulatach – antyimigracyjnej manifestacji zorganizowanej przez środowiska patriotyczne i kibicowskie oraz kontrmanifestacji środowisk lewicowych, w tym tzw. Koalicji Antyfaszystowskiej.
Manifestacje odbyły się w podobnym czasie i w zbliżonej lokalizacji – w rejonie Pasażu Wisławy Szymborskiej. Zgodnie z relacjami uczestników i obserwatorów, ich trasy przecinały się, co doprowadziło do napięć i interwencji policji.

Zamieszanie i incydenty

Na miejscu obecni byli funkcjonariusze z Zespołu Antykonfliktowego, którzy starali się zapobiec eskalacji agresji i oddzielić od siebie uczestników obu zgromadzeń. Policja utworzyła kordon i próbowała utrzymać porządek publiczny. Wśród dziennikarzy relacjonujących wydarzenia był Piotr Pawelec z Telewizji wPolsce24, który został oblany nieznaną cieczą – jak sam opisał, najprawdopodobniej był to napój gazowany.

W trakcie interwencji policji zatrzymano wyjątkowo agresywną Katarzynę Augustynek tzw. "Babcię Kasię", znaną z licznych udziałów w kontrmanifestacjach. Według informacji przekazanych przez funkcjonariuszy, została ona wyprowadzona z trasy marszu, który próbowała zakłócić.

Zarzuty o prowokację i wybór trasy

Zarówno uczestnicy marszu „Stop Migracji”, jak i część dziennikarzy relacjonujących wydarzenie, wyrazili wątpliwości co do decyzji władz miasta o zezwoleniu na organizację dwóch przeciwstawnych zgromadzeń w tak bliskiej odległości i czasie. Ich zdaniem doprowadziło to do bezpośredniego kontaktu między grupami i wzrostu napięcia. – "To było celowe. Nam rozwiązano marsz, a oni mogli zostać. Policja wkroczyła od razu, ale tylko do nas" – mówiła jedna z uczestniczek manifestacji prawicowej.

Polityczny kontekst

W czasie zgromadzenia głos zabrał m.in. poseł Konfederacji Przemysław Wipler, który podkreślał, że protest miał na celu wyrażenie sprzeciwu wobec nielegalnej migracji i polityki Unii Europejskiej. W mediach społecznościowych dziękował uczestnikom za obecność i określił marsz jako „jasny sygnał sprzeciwu wobec zagrożeń dla bezpieczeństwa i suwerenności państwa”.

Relacje medialne i bezpieczeństwo dziennikarzy

Dziennikarze relacjonujący wydarzenia – zwłaszcza z redakcji Telewizji wPolsce24 – opisywali napiętą atmosferę i przypadki agresji ze strony niektórych uczestników kontrmanifestacji. Operator kamery miał usłyszeć groźby, a ekipa filmowa była popychana i szarpana przez nieznane osoby, które – jak sugerują dziennikarze – sprzeciwiały się obecności kamer.

Sytuacja opanowana, ale niesmak pozostał

Pomimo początkowych napięć, sytuacja została opanowana przez policję. Zgromadzenia zakończyły się bez poważniejszych incydentów, jednak pojawiły się pytania o decyzje organizacyjne oraz ocenę działań władz miejskich, które dopuściły do przecięcia się tras dwóch ideologicznie sprzecznych manifestacji.


red./wPolityce.pl