Antypolskie kłamstwa Łukaszenki

2025-05-27 12:00:00(ost. akt: 2025-05-27 11:43:57)   Artykuł sponsorowany

Autor zdjęcia: PAP/EPA

Ta konferencja prasowa może przejść do historii. Odbyła się w Mińsku 26 stycznia, w trakcie wyborów prezydenckich na Białorusi, które, jak wszyscy wiedzieli już wcześniej, wygrał Łukaszenka. W jej trakcie padło szereg strasznych, kłamliwych oskarżeń wobec Polski i Polaków. Ich lista zawiera wszystko, co stanowi kanon wszelkiego rodzaju antypolskich dezinformacji płynących z Mińska czy z Moskwy. Dlatego warto się temu dokładnie po kolei przyjrzeć.
Łukaszenka głosuje
Łukaszenka, zanim spotkał się dziennikarzami, oddał swój głos w lokalu wyborczym. Nikomu nie przeszkadzało, że łamana jest w ten sposób cisza wyborcza. Najwidoczniej w tej dyktaturze po oddaniu głosu przez Łukaszenkę wybory się skończyły. I mógł zacząć konferencję prasową. Sam akt głosowania Łukaszenki przypominał jakąś religijno-państwową uroczystość. Dyktator wkroczył do lokalu wyborczego rozanielony, szczęśliwy. Ręce miał złożone, jakby szedł do komunii. Powoli, dostojnie kroczył w otoczeniu najbliższych współpracowników. Rozglądał się na boki. Jakby błogosławił dobrym wzorkiem i łagodnym uśmiechem wszystkich zgromadzonych. Zaraz potem był uroczyście witany przez komisję wyborczą. Wszyscy z nabożeństwem patrzyli, jak Łukaszenka wrzuca swój głos do urny. Potem w sali zapanowało szczęście. Wszyscy już wiedzieli, że to był najważniejszy akt całych wyborów. Naród białoruski już właściwie nie musiał niczego robić. Wszystko jednak – jak to bywa w takich sytuacjach – popsuł jeden szczególik: piesek Łukaszenki. On po prostu idąc w uroczystym orszaku, obok swego pana, równie spokojnie osikał ścianę w lokalu wyborczym. Nikt mu w tym nie przeszkodził. Piesek potraktował marmurową salę jak miejski szalet. I w tym momencie objawiła się cała prawda o wyborach na Białorusi. Piesek pokazał w imieniu swego właściciela, jaki jest prawdziwy stosunek do demokratycznych procedur wyborczych. Zostały on olane – zabrudzone psim moczem.

Konferencja prasowa
Konferencja trwała pond trzy godziny. Nadano jej uroczysty charakter. Co ciekawe, przybyli na nią wierni akolici Łukaszenki, którzy towarzyszyli mu przy urnie. Był też najmłodszy syn. Tyko pieska brakowało. Pewnie z wiadomych powodów. W sali, gdzie odbywała się konferencja prasowa, było sporo dziennikarzy z Europy i Azji. Prawdopodobnie była to największa od lat międzynarodowa konferencja prasowa w Mińsku.

Marek Sygacz, polski dziennikarz, korespondent stacji telewizyjnej Polsat na Białorusi, zapytał Aleksandra Łukaszenkę o sytuację na granicy polsko-białoruskiej, która doprowadziła do śmierci polskiego żołnierza. Zapytał, co Łukaszenka w związku z tymi problemami jako głowa państwa zamierza zrobić. Co Łukaszenka odpowiedział na zdawałoby się proste pytanie? Ta odpowiedź przejdzie do historii białoruskiej dyktatury jako szczególny przejaw utraty kontaktu z rzeczywistością jej przywódcy lub jako przykład pychy, która poprzedza niechybny upadek. Łukaszenka odpowiadał prawie pół godziny! Non stop. Trudno to sproblematyzować. Zamiast odpowiedzieć na proste pytanie, satrapa wylał z siebie potok niekontrolowanych kłamstw. Wszystko, co powiedział, było dezinformacją. On jakby czekał przyczajony na pytanie polskiego dziennikarza, by korzystając z okazji, upokorzyć Polskę. Była to jedynie okazja do tego, aby przed kamerami poniżyć państwo polskie. Łukaszenka zaskoczył też formą wypowiedzi. Chaotyczną, nieuporządkowaną, pełną gróźb. Dziennikarz był obiektem nieukrywanej wrogości. Był jak worek treningowy. Żaden z zagranicznych dziennikarzy nie był tak potraktowany.

 Władimir Putin i Aleksander Łukaszenka
Fot. PAP/EPA
Władimir Putin i Aleksander Łukaszenka

Oto, co odpowiedział „Ojczulek”:
„Marek, nie wydaje mi się, żebyście nie znali mojego stanowiska. Polska prowadzi przeciwko Białorusi szczególnie agresywną, złą politykę. Szczególnie. Ja niczego nie wymyślam. Ja nie chcę tego. Wy jesteście naszymi sąsiadami. My wiele lat żyliśmy – mówię wam to jako historyk – w jednym państwie. Źle, dobrze, pomagaliśmy sobie. Potem coś było u nas. Nieważne. Wy teraz pretendujecie do zachodniej Białorusi, do Mińska. Pretensje te wysuwają nie tylko dziennikarze. I zaczęliście mówić o zachodniej Ukrainie. I tak dalej. Pierwsze pytanie: po co wam ten imperializm. Czy wy rozumiecie, że wy u nas nie uzyskacie nawet metra terytorium. To nasze terytorium. Wy mówicie: tam Polacy mieszkają i inni. Ja już wam odpowiedziałem. Uspokójcie się. Marek, uspokójcie się. U nas żyją Polacy. To są moi Polacy. (…) Marek, nie róbcie tego. My chcemy żyć. Żyć z wami normalnie. Czy nasi Polacy rwą się do was? Nie. Czy Rosjanie i Żydzi? Nie. Oni chcą żyć na tym terytorium. Kupiliście u Koreańczyków czołgi. I Bóg z wami. Nie krzyczcie, że to przeciwko Rosji. Wy graniczycie nie z Rosją. Wy graniczycie z Białorusią. Z Kaliningradem chcą się rozprawić. Nie radzę wam. I wy rozumiecie, że to niemożliwe. I dlatego u was w tej sprawie jakaś nienormalna polityka. (…) My dla was zawsze byliśmy przyjaciółmi i chcemy z wami pokoju. No co zrobiliście wy według rozkazu UE i Amerykanów? Wy wprowadziliście przeciwko nam sankcje. Z jakiej przyczyny? Dziesiątki, a nawet tysiące polskich biznesmenów otworzyły u nas swoje przedsiębiorstwa. Oni liczyli nie tylko na białoruski rynek. Odkrywając biznes na Białorusi, oni handlowali z ogromną Eurazją (…). Wy mogliście sprzedawać tę produkcję w Chinach. Po co zamknęliście tę produkcję? Z jakiej przyczyny? Wprowadziliście przeciwko nam sankcje. Co takiego, sankcje? To duszenie mojego narodu i mnie. To pętla na szyję. Wy narzuciliście pętlę na szyję. I co, chcecie, abym was bronił? Trzeba było politycznie zamilczeć.(…) Chłopaki. Ja was nie będę bronił. Bo wy dusicie mój naród. Sankcje to przede wszystkim przeciwko narodowi. Nie tylko przeciwko mnie. Czy zmieniliście życie prezydenta? Wy chcecie zmienić życie ludzi, żeby było złe. W 2020 roku te wszystkie protesty, ten Blitzkrieg kierowany był skąd? Z Polski. (…) To nie było wtrącanie się w proces wyborczy? Chcieliście rozbić państwo. Chcieliście skierować białoruskich Polaków przeciwko mnie, przeciwko władzy (…). A oni dzisiaj będą głosować na mnie. (…) Zbudowaliście ścianę. To pełna korupcja. Dziesięć minut podkop, piętnaście przejście. Wystarczy. Pięćset mln dolarów ukradła firma, która je budowała. Wykryli to dziennikarze. Zuchy. Wy zabijacie emigrantów i zakopujecie w lesie. (…) Białorusini kochają Polaków. Oni odnoszą się do Polaków po ludzku. Białoruś to tolerancyjny, przepiękny kraj. My nie chcemy nas was napadać. Wy nas nie zwyciężycie. Nigdy (…). To nasza ziemia. Dlaczego patrzycie na nas przez celowniki automatów i armat? Czemu? My nie szykujemy się na was napadać. My nie możemy was zwyciężyć. Wy musicie wiedzieć, że wy nas nie zwyciężycie. Nigdy. To bardzo trudne. (…) To nasza ziemia. Wiecie, czemu Rosjanom trudno w Ukrainie? Bo oni wojują na własnej ziemi. Oni znają każdy jej metr. Każdą cząstkę. To, czego nie widzą wojskowe siły Rosji. Wierzcie mi, nie będzie już na Białorusi drugiego prezydenta, który tak bardzo by chciał dobrych stosunków z Polakami. (…) Mamy dość własnej ziemi. Nie musimy was atakować ani prowadzić przeciwko wam wojny. Przestańcie kupować czołgi. Kupujcie traktory. Wasi rolnicy już, przepraszam, rzucają gó…m i nawozem pod wasze biura, a jutro nie będą mieli czym orać i uprawiać ziemi”.

Potem Łukaszenka skrytykował też szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego za jego wpis w Internecie: „Dziś »wybory« na Białorusi. Oczekiwanie, kto zostanie ogłoszony zwycięzcą, jest nie do zniesienia. Przy okazji proszę media o nienazywanie Aleksandra Łukaszenki ostatnim dyktatorem Europy, bo to nie fair. W złodziejstwie, represjach i agresji międzynarodowej Władimir Putin go dogonił i przegonił”.

Łukaszenka, jakby zdenerwowany tymi słowami, mówił podniesionym głosem: „Dlaczego zaczepiacie Rosję? Dlaczego zaczepiacie Putina? Nie macie dość problemów? Sikorski jest osobą doświadczoną. Spotkaliśmy się z nim, porozmawialiśmy. (…) Niech pomyśli, co się jutro stanie. Dziś nawóz wywalili polscy chłopi pod polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. A jutro?”.
Co więcej, Łukaszenka oskarżał ponadto Polskę o rzekome roszczenia terytorialne wobec Ukrainy i Białorusi. „Jeśli wejdziecie na Ukrainę, będziecie musieli mieć do czynienia z Rosją i Białorusią”.

Po wypowiedzi Łukaszenki głos ponownie zabrał Marek Sygacz. Spokojnym tonem stwierdził, że Polska nie planuje żadnych działań militarnych wobec Białorusi czy Ukrainy. Łukaszenka na to: „Marek, daj Boże. Ale po co wam czołgi?”.

Bezkarne kłamstwa
To, co uderza w tym potoku słów, to bezkarne kłamstwa. Łukaszenka nie bierze żadnej odpowiedzialności za to, co mówi. A może mówi wszystko, co chce. I jak chce. Jest jakimś niespełnionym aktorem. Pokazuje siebie jako osobę rozbitą. Jest wewnętrznie rozdarty na wiele części. Z jednej strony chce być dobrym gospodarzem wielkiego kołchozu – Białorusi, a z drugiej musi być wiernym sługą Putina. Kocha Polaków. Szczególnie tych „swoich”, jak każdy Białorusin. Ale i oskarża Polaków o mordowanie emigrantów na granicy. Jest Białorusinem i Rosjaninem. Jest ateistą, ale i prawosławnym. Jest bandytą, kłamcą, ale i troskliwym „Ojczulkiem” całego narodu. Jest brutalny i łaskawy. Jak to można połączyć? Wydaje się, że akurat w tym przypadku Łukaszenka pogubił się w swej sztuce dezinformacji. Poczuł się zbyt pewnie. A może lata i stres miały na to wpływ? Wcześniej lepiej dbał o logiczną spójność prezentowanych kłamstw. Wydawały się być poparte gruntowną wiedzą historyczną. Jego kłamstwa układały się w opowieści wykraczające poza doraźne interesy. W jego antypolskiej dezinformacji mieliśmy do czynienia ze ścisłym i przemyślanym powiązaniem kłamstw i prawd, tego, co realne i fikcyjne. Prawdziwe intencje tych manipulacji były często dobrze maskowane, a przez to sprawiały wrażenie czegoś autentycznego i neutralnego.

Orędownik pokoju
Jak widać, białoruski dyktator kreował się na orędownika pokoju i obrońcę suwerenności Białorusi przed wojną przygotowywaną przez tzw. kolektywny Zachód. Ale dyktator obawia się aneksji Białorusi przez Rosję. Proces ten zaczął sam Łukaszenka i trwa już on od lat. Ale to, co było dla Łukaszenki dziełem taktycznym i krótkoterminowym, Kreml wykorzystał strategicznie i chce tak ukształtować stosunki z Białorusią, by wciągnąć to państwo w struktury administracyjne Rosji. Łukaszenka chce utrzymać swoją pozycję i dotychczasowy model relacji z Rosją. A to jeszcze nie nastąpiło. Dlatego wspominał o walce Ukrainy z Rosją. Zdawał się sugerować, że Rosja nie zajmie Białorusi bez walki. Sugerował, że to, co dzieje się na Ukrainie, może się powtórzyć na Białorusi. Temu nadrzędnemu celowi służyły wszystkie kłamstwa o Polsce i Polakach.

Straszenie
Jedno, co było u niego stałe i co warto zauważyć, to to, że przez cały czas straszył. Wielokrotnie używał retoryki mającej na celu zastraszenie Białorusinów, Polaków czy Ukraińców. Ta umiejętność mu pozostała na stałe. Ma ona na celu wywołanie napięć między krajami regionu, szczególnie między Polską a Ukrainą. Twierdzenie, że Polacy chcą zająć zachodnią część Ukrainy oraz zachodnią Białoruś, to przykład tego, jak dyktator z Mińska wzmacnia swoją wewnętrzną pozycję i jak kreuje swój wizerunek w oczach Rosji. Łukaszenka straszy Polską i chce bronić Ukrainy! Prezentuje się jako przywódca Białorusi jako państwa, które odgrywa kluczową rolę w ochronie stabilności regionu przed domniemanymi zakusami sąsiadów. Tego rodzaju wypowiedzi budują atmosferę zagrożenia, ale i wzmacniają reżim Łukaszenki. Wprowadzenie podziałów między Polską, Ukrainą i Białorusią to część szerszej narracji dezinformacyjnej, której celem jest rozprzestrzenianie nieufności i lęku między narodami regionu, a także mobilizacja Białorusinów przeciwko zewnętrznemu wrogowi.

Świetlana przyszłość
Łukaszenka zaprezentował 26 stycznia br. również wizję świetlanej przyszłość relacji polsko-białoruskich. Co nią ma być? Robienie wspólnych interesów. Warto to zauważyć. On proponuje oddzielenie moralności, demokracji, praw człowieka od robienia biznesu. Moralność i ekonomika to dwie oddzielne domeny. Najlepiej byłoby, żeby nie miały one ze sobą nic wspólnego. On kusi Polaków zwróceniem się na Wschód. Tam ma być wielka przestrzeń do zarabiania pieniędzy i osiągnięcia dobrobytu. Mieli tego już doświadczyć polscy biznesmeni z Białorusi przed zamknięciem granic.

Białoruski znaczek pocztowy z wizerunkiem Aleksandra Łukaszenki
Fot. Wikipedia
Białoruski znaczek pocztowy z wizerunkiem Aleksandra Łukaszenki

Czy Polacy w Białorusi popierają Łukaszenkę?
Wbrew temu, co mówił Łukaszenka, Polacy na Białorusi nie stoją za nim murem. Polska mniejszość, podobnie jak inne grupy społeczne w tym kraju, ma zróżnicowane poglądy na temat Aleksandra Łukaszenki i jego rządów. Generalnie nie można stwierdzić, tak jak czynił to kłamliwie Łukaszenka, że Polacy jako grupa w zdecydowany sposób popierają jego reżim. Istnieje kilka czynników, które wpływają na ich postawy. Wpływ na to mają represje wobec Polaków na Białorusi. Władze Białorusi od lat prowadzą politykę ograniczania praw mniejszości polskiej, w tym zamykania polskich szkół, prześladowania liderów polskiej społeczności oraz tłumienia działalności Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Te działania sprawiają, że część Polaków na Białorusi odnosi się do reżimu Łukaszenki z niechęcią. Związek Polaków na Białorusi jest podzielony na dwie frakcje: jedną uznawaną przez władze Białorusi i drugą wspieraną przez Polskę. Frakcja uznawana przez reżim może być bardziej przychylna Łukaszence, ale niekoniecznie oznacza to, że reprezentuje poglądy większości Polaków na Białorusi. Niektórzy Polacy mogą deklarować poparcie dla Łukaszenki z obawy przed represjami lub z chęci utrzymania stabilności w życiu codziennym. Decyduje o tym strach i pragmatyzm. W autorytarnym systemie politycznym wiele osób unika otwartej krytyki władzy, nawet jeśli prywatnie jej nie popiera. Część Polaków na Białorusi, zwłaszcza starsze pokolenie, może podzielać niektóre tradycyjne wartości z czasów ZSRR promowane przez reżim Łukaszenki. Jednak nie oznacza to automatycznego poparcia dla jego polityki. Ogólnie rzecz biorąc, trudno jest mówić o jednoznacznie pozytywnym i przy tym jednolitym stanowisku Polaków na Białorusi wobec Łukaszenki. Jemu udało się rozbić jedność Polaków. Łukaszenka wykorzystuje mniejszość polską jako narzędzie presji na Warszawę. Zamyka polskie szkoły, więzi liderów Związku Polaków na Białorusi (np. Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta) i ogranicza prawa mniejszości polskiej, by pokazać, że może uderzyć w polskie interesy. Lecz postawy Polaków wobec dyktatora są zróżnicowane. Zależą od wielu czynników, w tym od wieku, sytuacji życiowej, poziomu zaangażowania w sprawy polskiej społeczności oraz osobistych doświadczeń z reżimem.


Ciągle to samo
Zatem wydaje się, że Łukaszenka 26 stycznia swą antypolską tyradą odsłonił swą wewnętrzną prawdę o człowieku totalnie zakłamanym. A przy tym nie mającego niczego nowego do powiedzenia. Wszystko, co powiedział o Polakach i Polsce, to zgrana już dawno płyta. Jest to propaganda i retoryka o rzekomym zagrożeniu militarnym ze strony Polski. Są to stare oskarżenia o ingerencję w wewnętrzne sprawy Białorusi. Łukaszenka wielokrotnie twierdził, i dalej to robi, że Polska wspiera destabilizację Białorusi, w tym organizowanie protestów przeciwko jego reżimowi, szczególnie po wyborach w 2020 roku. Niczym nowym była jego narracja o rzekomych plany odbudowy „historycznych Kresów Wschodnich” kosztem Białorusi, co jest całkowicie bezpodstawne, ale ma na celu wzbudzanie w Białorusinach lęku przed Polską. Równie wyświechtane jest mówienie o wspieraniu opozycjonistów przeciwko Białorusi jako o czymś złym. Widać, dyktator starzeje się.
Szkoda tylko Białorusinów, którzy muszą żyć w takim świecie. Jakie będą tego konsekwencje?

Fot. PAP/EPA
Marek Melnyk

Prof. dr hab. Marek Melnyk - specjalista w zakresie historii Europy Środkowo-Wschodniej, kultury oraz stosunków polsko-ukraińskich. Związany z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.







Wydawca „Gazety Olsztyńskiej” Grupa WM dzięki Polskiej Fundacji Narodowej realizuje projekt, którego celem jest przeciwdziałanie dezinformacji, która przez lata utrwalała zniekształcony wizerunek Polski poprzez rozpowszechnianie zmanipulowanych lub nieprawdziwych faktów historycznych, negatywnie wpływających na dobre imię Polski i Polaków na świecie. W najbliższym czasie będziemy prezentować artykuły, ale także audycje, w których poruszymy ważne kwestie dotyczące tuszowania i fałszowania prawdy historycznej. Zapraszamy do lektury, ale też do czynnego udziału w naszej akcji! Na zgłoszenia od wolontariuszy czekamy pod adresem: kontakt@wm.pl.