Portrety pamięci. Seniorzy i ich ukochane zakątki stolicy
2025-05-24 17:00:34(ost. akt: 2025-05-23 16:15:43)
Portrety, opowieści i sentyment do miejsc, których nie znajdziecie w przewodnikach. W Galerii pod Belką w Nidzicy zagościła wystawa „Warszawa da się lubić” — fotograficzny hołd złożony stolicy, ale też emocjonalna podróż przez ludzkie wspomnienia.
Galeria pod Belką w Nidzicy zamieniła się w wehikuł wspomnień dzięki seniorom, którzy stali się przewodnikami po Warszawie widzianej sercem. Ich portrety, osobiste opowieści i zdjęcia ukochanych zakątków stolicy złożyły się na wystawę „Warszawa da się lubić” autorstwa Justyny Radzymińskiej. Wernisaż, który odbył się 16 maja w murach nidzickiego zamku, był nie tylko wydarzeniem artystycznym — był celebracją pamięci, uważności i międzypokoleniowego dialogu.
Pomysł powstał ponad dekadę temu, gdy stolica ogłosiła konkurs na aktywizację mieszkańców Śródmieścia. Justyna Radzymińska, fotografka zajmująca się portretem, zaproponowała projekt, który miał zaangażować starsze osoby.
— Rozesłałam zaproszenia do udziału w castingu. Zgłaszały się pojedyncze osoby, każda z unikalną historią. Seniorzy dzielili się wspomnieniami z podwórek, parków, kin, a ja tworzyłam fotograficzne tryptyki: twarz, opowieść i miejsce — wspomina artystka.
Projekt zdobył uznanie mieszkańców i władz miasta. Dzięki wsparciu Domu Kultury „Śródmieście” oraz finansowaniu z budżetu partycypacyjnego powstała unikalna kolekcja 60 opowieści — każda inna, każda autentyczna. Wystawa rozwija się do dziś, niedawno była częścią obchodów urodzin warszawskiej Starówki.
— To coś więcej niż tylko wystawa — to żywe archiwum pamięci pokolenia, które pamięta czasy, gdy Warszawa dopiero się podnosiła z ruin — podkreśla kurator Galerii pod Belką Bogdan Żukowski. — Gościmy dziś nie tylko artystkę, ale i jej bohaterów — osoby, które przez swój udział dały temu projektowi sens i serce.
Dla samej Justyny Radzymińskiej powrót do Nidzicy miał również osobisty wymiar. To właśnie tu wiele lat temu zetknęła się po raz pierwszy z fotografią analogową. Teraz wraca z wystawą, która pokazuje, że Warszawa, choć niełatwa, da się lubić.
Tytuł projektu nawiązuje do znanej piosenki Adolfa Dymszy, ale sama wystawa wykracza daleko poza nostalgię. To także lekcja empatii i sztuki patrzenia — nie przez pryzmat architektury czy przewodnikowych must see, lecz przez wspomnienia i emocje.
Dla samej Justyny Radzymińskiej powrót do Nidzicy miał również osobisty wymiar. To właśnie tu wiele lat temu zetknęła się po raz pierwszy z fotografią analogową. Teraz wraca z wystawą, która pokazuje, że Warszawa, choć niełatwa, da się lubić.
Tytuł projektu nawiązuje do znanej piosenki Adolfa Dymszy, ale sama wystawa wykracza daleko poza nostalgię. To także lekcja empatii i sztuki patrzenia — nie przez pryzmat architektury czy przewodnikowych must see, lecz przez wspomnienia i emocje.
Ekspozycję można oglądać w Galerii pod Belką do 22 czerwca.
Zuzanna Leszczyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez