S2: Zginęli handlarze jadący po towar. Prokuratura mówi o katastrofie

2025-05-16 05:20:41(ost. akt: 2025-05-16 05:01:39)

Autor zdjęcia: PAP

Wstępna kwalifikacja, jaka jest brana pod uwagę w przypadku dzisiejszego wypadku na S2, to kwestia spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, która skutkowała śmiercią wielu osób - powiedział w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Piotr Antoni Skiba.
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek nad ranem na drodze krajowej S2 w pobliżu Konotopy w woj. mazowieckim. W zderzeniu busa z TIR-em zginęło pięć osób, a trzy zostały ranne.

Prok. Skiba na czwartkowej konferencji przekazał, że do pruszkowskiej prokuratury rejonowej nie wpłynęły jeszcze dokumenty dotyczące tego wypadku. Dodał, że cały czas trwa dokumentowanie istotnych okoliczności związanych z tym wypadkiem.

"Wstępna kwalifikacja jaka jest brana pod uwagę, to kwestia spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, która skutkowała śmiercią wielu osób. Czyn ten zagrożony jest karą od 2 do 12 lat więzienia" - powiedział prokurator.

Potwierdził, że w wypadku zginęło pięć osób: trzy kobiety i dwóch mężczyzn. Wszystkie osoby poza kierowcą to obywatele Polski. Trzy osoby zostały ranne - kierowca, obywatel Litwy i dwie kobiety.

Śledczy ustalili, że osoby te podróżowały z Pomorza z okolic Gdyni i Gdańska w kierunku Tuszyna. "Byli to właściciele stoisk handlowych i jechali po towar" - wyjaśnił rzecznik prokuratury.

Zaznaczył, że jeszcze nie potwierdzono tożsamości dwóch ofiar śmiertelnych - kobiety i mężczyzny. Natomiast ranne osoby trafiły do warszawskich szpitali.

Prok. Skiba przekazał też, że badania krwi kierowcy wykazały, że był on trzeźwy. Zaznaczył, że w oględzinach miejsca wypadku brał udział biegły z zakresu ruchu drogowego.

"Wstępne ustalenia wskazują na to, że doszło do najechania busa na tył stojącej ciężarówki z naczepą. W ostatniej chwili kierowca buza, chcąc ratować sytuację odbił kierownicą, co spowodowało, że nie doszło do czołowego zderzenia. Ale została ścięta prawa część pojazdu, w której siedzieli pasażerowie" - powiedział.

Potwierdził też, że zginęły osoby siedzące po prawej stronie busa. "Wiemy, że ten pojazd był przystosowany do przewozu osób. Na tym etapie nie jestem w stanie potwierdzić, czy wszystkie osoby miały pasy i czy były nim przypięte" - zaznaczył.

Rzecznik prokuratury przekazał, że prawdopodobnie kierowca zasnął i w ostatniej chwili, przed czołowym zderzeniem, ocknął się i "wykonał manewr obronny chroniący kierowcę i osoby siedzące po jego stronie".

Śledczy ustalili, że wedle zapewnień kierowcy stojącej ciężarówki, był wystawiony trójkąt i włączone światła awaryjne. Kierowca zatrzymał się, bo myślał, że coś oderwało się z samochodu albo coś zepsuło się w aucie.

W tej chwili nadal przesłuchiwani są świadkowie, a jak zaznaczył prok. Skiba czynności procesowe z kierowcą zostaną przeprowadzone w piątek. "W dniu dzisiejszym nie było to możliwe, gdyż jest on ranny m.in. w głowę i jest pod silnym działaniem środków przeciwbólowych. Jest duże prawdopodobieństwo, że prokurator podejmie decyzję o postawieniu zarzutów, natomiast trudno teraz mówić jakich" - dodał.

Sekcje zwłok ofiar wypadku będą przeprowadzone w przyszłym tygodniu. "Liczymy też na szybką możliwość przesłuchania pozostałych rannych" - zaznaczył.

Bus, który uderzył w stojącą na poboczu ciężarówkę, oklejony był naklejkami firmy kurierskiej InPost. Firma wydała oświadczenie w tej sprawie.

"Składamy kondolencje i wyrazy współczucia rodzinom ofiar dzisiejszego wypadku. Samochód, który uczestniczył, w pobliżu miejscowości Konotopa pod Warszawą w wypadku komunikacyjnym, nie jest w żaden sposób związany z InPost. Pilnie pracujemy nad ustaleniem, dlaczego - mimo obowiązujących umów - okleina nie została zdjęta z samochodu w momencie zakończenia współpracy w roku 2022" - przekazał rzecznik prasowy InPost Wojciech Kądziołka.


red./PAP