Uznany artysta jazzowy pochodzi z Warmii i Mazur. Niedawno zdobył Fryderyka

2025-04-22 16:30:38(ost. akt: 2025-04-22 15:27:12)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Fryderyk Festiwal

Z małej wsi na muzyczne salony Europy – tak można streścić drogę Tomasza Dąbrowskiego, trębacza jazzowego pochodzącego z Rożentala pod Lubawą. Choć początki nie zapowiadały wielkiej kariery, dziś artysta mieszka w Malmö, koncertuje z uznanymi muzykami i właśnie odebrał dwa Fryderyki: za jazzowy album roku oraz jako artysta roku.
Tomasz Dąbrowski pochodzi z Rożentala – wsi położonej niedaleko Lubawy w powiecie iławskim. Gry na trąbce uczył się m.in. w Młodzieżowej Orkiestrze Dętej w Iławie pod opieką Bogdana Olkowskiego. Zwiedził z nią również kawałek świata. Po ukończeniu szkoły średniej przez rok studiował na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Później przeniósł się do Warszawy, a następnie… Danii. Dziś mieszka w szwedzkim Malmö. Przed miesiącem odebrał swoje pierwsze dwa Fryderyki – jako jazzowy artysta roku oraz autor płyty roku ("Better” – nagranej z grupą The Individual Beings).

Tomasz Dąbrowski to absolwent Syddansk Musikkonservatorium oraz Rhythmic Music Conservatory w Danii. Współpracował m.in. z Tomaszem Stańko i wieloma zagranicznym muzykami jazzowymi. Nagrał już kilkanaście albumów podpisanych własnym nazwiskiem. Od 2022 roku jest liderem grupy The Individual Beings, która swoją pierwszą płytę wydała rok później.

Zespół tworzą: Tomasz Dąbrowski (trąbka i elektronika), Fredrik Lundin (saksofon tenorowy), Irek Wojtczak (saksofon tenorowy i sopranowy), Grzegorz Tarwid (fortepian i syntezatory), Max Mucha (kontrabas), Knut Finsrud (perkusja akustyczna i elektroniczna) oraz Jan Emil Młynarski (perkusja akustyczna i elektroniczna). W kwietniu 2024 roku ukazał się ich drugi wspólny krążek – „Better”. To właśnie on został nagrodzony Fryderykiem jako jazzowy album roku. Zaś indywidualna nagroda (dla jazzowego artysty roku) trafiła do trębacza, który pochodzi z Rożentala – wsi położonej niedaleko Lubawy w powiecie iławskim.

— Rożental to mała wieś (chociaż zdania są podzielone). Moja rodzina nie ma nic wspólnego z muzyką. Więc… dziwne, że wszystko się tak potoczyło. Rodzice zauważyli już we wczesnych latach, że muzyka miała jakieś specjalne miejsce w mojej codzienności. Pojawiły się więc lekcje fortepianu (z myślą o tym, że… może uda się później z tego zarobić jakieś pieniądze). W dość późnym momencie pojawiła się też szkoła muzyczna. Miałem wtedy bodajże 13 lat. Bardzo chciałem grać na saksofonie, ale okazało się, że nie ma już miejsc. Wybrałem więc trąbkę i w ten sposób poznałem mojego nauczyciela – Bogdana Olkowskiego – który prowadził też Młodzieżową Orkiestrę Dętą w Iławie. Miała ona bardzo mocną pozycję. Dzięki muzyce miałem okazję już jako młody chłopak – bo w liceum – zwiedzenia całej Europy i nie tylko. Od tego momentu muzyka zaczęła mieć sens! Ważne było też spotkanie z nauczycielem w szkole, który zauważył chyba, że jestem podatny na rzeczy skupiające się bardziej na własnej ekspresji – czyli na muzyce jazzowej. Po zajęciach z muzyki klasycznej, puszczał nam jazz i patrzył jak ja z kolegami nastawialiśmy się do tego. I to się tak powoli sączyło. I z czasem ten jazz zajmował coraz ważniejszą pozycję. Warto też wspomnieć, że w moim przypadku tak muzyka nie miała być głównym zajęciem. Jednak zdecydowałem się podjąć taki krok. Stąd wyjazd do Warszawy, a później za granicę — wspomina Tomasz Dąbrowski. Zanim jednak opuścił Polskę, bezpośrednio po ukończeniu szkoły średniej trafił do Olsztyna. Przez rok studiował edukację artystyczną w zakresie sztuki muzycznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.

— Olsztyn był mi też bliski koncertowo. A to dlatego, że dużo grałem muzyki reggae! Miałem okazję być na przykład na juwenaliach i patrzeć na środowisko studenckie od tej strony. Pamiętam, że budynek mojego wydziału był bardzo blisko starego miasta. Zresztą w zeszłym roku latem byliśmy z rodziną w Olsztynie i przechodziłem tam. To była taka artystyczna oaza ludzi, którzy interesowali się w większości muzyka klasyczną. Było o czym rozmawiać!

A jak Tomasz Dąbrowski zareagował na przyznanie mu dwóch Fryderyków?

— Nie jest po drodze mi do nagród. Takie mam podejście. Więc kompletnie się nie spodziewałem, biorąc pod uwagę te wszystkie postacie, które były nominowane. Z drugiej strony – natura muzyki, którą ja tworzę jest tak skonstruowana, że jest to troszeczkę to spychane na obrzeża. Nawet w muzyce jazzowej, w której z założenia chodzi jednak o indywidualność. Więc na pewno było to duże zaskoczenie!

Źródło: Radio UWM FM