Idziesz do lasu? Myśl zawczasu!
2025-04-12 17:00:00(ost. akt: 2025-04-11 15:24:30)
Jest to opowieść o kleszczach. O lesie. I o ludziach. Pierwszy raz w tym roku poważnie pomyślałem o kleszczach, gdy znajomy powiedział mi, że po zwykłym spacerze z synem w parku dziecko trafiło na oddział neurologii dziecięcej. Tam rozpoznano u niego boreliozę. Właściwie idąc do przychodni, wiedzieli, co będzie. Syn miał wykrzywione usta. Sam, posiłkując się Internetem, przyporządkował objawy do skutków ukąszenia kleszcza. Zaczęło się leczenie. Synek jest niezwykle dzielny. Cierpi. Przyjmuje leki. Wymiotuje. Boli go głowa. Nie skarży się. Nie panikuje. Za to rodzice są w stresie. Ojciec ma potworne poczucie winy. Twierdzi, że to jego wina. A przecież nic złego nie zrobił. Las kusił spokojem. Świeże powietrze, śpiew ptaków, początek zieleni, pierwsze wiosenne kwiaty, które koją oczy i przynoszą spokój duszy. A tutaj naraz takie nieszczęście. Ta historia mogła wydarzyć się każdemu z nas. Jest wiosna. Coraz więcej z nas odkrywa uroki spacerów po lesie. Wielu biega wśród drzew, urządza pikniki na łonie natury. Zaraz będzie maj!
Kleszcz jak zło
Jednak wraz z powrotem do przyrody wraca też jej mniej przyjazna strona. Mała, niemal niewidoczna, ale potrafi napsuć krwi — dosłownie. Mowa oczywiście o kleszczu. Kleszcz to niepozorny pajęczak, który potrafi narobić sporych problemów, jeśli chodzi o zdrowie. Borelioza i odkleszczowe zapalenie mózgu to tylko dwie z wielu chorób, które może wywołać. Brzmi groźnie? Bo takie jest. Kleszcz nie zna granic — nie musi czekać na nas głęboko w puszczy. Często spotkać go można także w miejskim parku, na trawniku przy bloku czy na działce. Skutki jego ukąszenia mogą być bardzo poważne. Dlatego konieczna jest ostrożność. Nie paranoja, ale zdrowy rozsądek. Jednak o tej porze zaczyna się w Polsce histeria. I tak jest co roku. Zaczynamy się panicznie bać kleszczy. Stają się one jakimś złem samym w sobie. Niektórzy z nas zaczynają się bać lasu, zarośli, traw. Wszędzie widzą ukryte zło w postaci kleszczy. Czasem pojawią się alarmujące o tym tytuły na okładkach gazet z powiększonym zdjęciem kleszcza.
Jednak wraz z powrotem do przyrody wraca też jej mniej przyjazna strona. Mała, niemal niewidoczna, ale potrafi napsuć krwi — dosłownie. Mowa oczywiście o kleszczu. Kleszcz to niepozorny pajęczak, który potrafi narobić sporych problemów, jeśli chodzi o zdrowie. Borelioza i odkleszczowe zapalenie mózgu to tylko dwie z wielu chorób, które może wywołać. Brzmi groźnie? Bo takie jest. Kleszcz nie zna granic — nie musi czekać na nas głęboko w puszczy. Często spotkać go można także w miejskim parku, na trawniku przy bloku czy na działce. Skutki jego ukąszenia mogą być bardzo poważne. Dlatego konieczna jest ostrożność. Nie paranoja, ale zdrowy rozsądek. Jednak o tej porze zaczyna się w Polsce histeria. I tak jest co roku. Zaczynamy się panicznie bać kleszczy. Stają się one jakimś złem samym w sobie. Niektórzy z nas zaczynają się bać lasu, zarośli, traw. Wszędzie widzą ukryte zło w postaci kleszczy. Czasem pojawią się alarmujące o tym tytuły na okładkach gazet z powiększonym zdjęciem kleszcza.
Przyroda jest racjonalna
Jednak natura jest racjonalna. Nie jest zła. Kieruje się własną racjonalnością. Należy to respektować. Musimy się do niej dostosować. Nie odwrotnie. I tak jest w przypadku kleszczy. Choć kleszcze budzą w nas raczej niechęć i kojarzą się głównie z zagrożeniem dla zdrowia, pełnią one pewną rolę w ekosystemie — jak każde ogniwo w łańcuchu życia. Kleszcze są pokarmem dla innych zwierząt. Zjadają je m.in. ptaki (np. kuropatwy, bażanty, drozdy), niektóre gatunki mrówek i pająków, płazy i gady, a także drobne ssaki. Kleszcze też walczą o przetrwanie. Dzięki temu, że kleszcze są dostępne praktycznie wszędzie tam, gdzie żyją ich żywiciele (np. jelenie, myszy, ptaki), stanowią stabilne źródło pokarmu dla niektórych drapieżników. Ponieważ przenoszą choroby, wpływają pośrednio na liczebność populacji dzikich zwierząt, np. gryzoni czy jeleni. Choć brzmi to brutalnie, w naturze choroby pasożytnicze są jednym z mechanizmów utrzymujących równowagę ekologiczną. Gdy populacja jakiegoś gatunku rośnie zbyt gwałtownie, pasożyty i choroby mogą to spowolnić. Kleszcze są również ważne dla naukowców. W Niemczech badana jest ich zdolność do przenoszenia patogenów, sposób, w jaki wbijają się w skórę i manipulują układem odpornościowym żywiciela. Pomaga to w badaniach nad licznymi chorobami, odpornością i pasożytnictwem. Choć z ludzkiego punktu widzenia kleszcze wydają się „tylko szkodnikami”, w przyrodzie nie istnieją przypadkowe stworzenia. Każdy gatunek ma swoje miejsce — także te małe, które bywają nieprzyjemne. Dlatego nie chodzi o to, żeby wytępić kleszcze, tylko o to, żeby nauczyć się z nimi współistnieć i odpowiednio chronić siebie. Bo to my wkraczamy w ich ekosystem! Na przykład nagminnie wypuszczamy psy bez smyczy w lesie. A potem musimy je leczyć z powodu ukąszeń kleszczy. Niektóre z naszych pupili umierają z tego powodu!
Jednak natura jest racjonalna. Nie jest zła. Kieruje się własną racjonalnością. Należy to respektować. Musimy się do niej dostosować. Nie odwrotnie. I tak jest w przypadku kleszczy. Choć kleszcze budzą w nas raczej niechęć i kojarzą się głównie z zagrożeniem dla zdrowia, pełnią one pewną rolę w ekosystemie — jak każde ogniwo w łańcuchu życia. Kleszcze są pokarmem dla innych zwierząt. Zjadają je m.in. ptaki (np. kuropatwy, bażanty, drozdy), niektóre gatunki mrówek i pająków, płazy i gady, a także drobne ssaki. Kleszcze też walczą o przetrwanie. Dzięki temu, że kleszcze są dostępne praktycznie wszędzie tam, gdzie żyją ich żywiciele (np. jelenie, myszy, ptaki), stanowią stabilne źródło pokarmu dla niektórych drapieżników. Ponieważ przenoszą choroby, wpływają pośrednio na liczebność populacji dzikich zwierząt, np. gryzoni czy jeleni. Choć brzmi to brutalnie, w naturze choroby pasożytnicze są jednym z mechanizmów utrzymujących równowagę ekologiczną. Gdy populacja jakiegoś gatunku rośnie zbyt gwałtownie, pasożyty i choroby mogą to spowolnić. Kleszcze są również ważne dla naukowców. W Niemczech badana jest ich zdolność do przenoszenia patogenów, sposób, w jaki wbijają się w skórę i manipulują układem odpornościowym żywiciela. Pomaga to w badaniach nad licznymi chorobami, odpornością i pasożytnictwem. Choć z ludzkiego punktu widzenia kleszcze wydają się „tylko szkodnikami”, w przyrodzie nie istnieją przypadkowe stworzenia. Każdy gatunek ma swoje miejsce — także te małe, które bywają nieprzyjemne. Dlatego nie chodzi o to, żeby wytępić kleszcze, tylko o to, żeby nauczyć się z nimi współistnieć i odpowiednio chronić siebie. Bo to my wkraczamy w ich ekosystem! Na przykład nagminnie wypuszczamy psy bez smyczy w lesie. A potem musimy je leczyć z powodu ukąszeń kleszczy. Niektóre z naszych pupili umierają z tego powodu!
Ochrona przed kleszczami
I właśnie dlatego warto pomyśleć zawczasu, zanim ruszymy na leśną ścieżkę w sandałach i krótkich spodenkach. Ochrona przed kleszczami nie jest trudna, ale wymaga świadomości i odrobiny przygotowania. Długie spodnie, zakryte buty, bluzki z długim rękawem — to pierwsza linia obrony. Drugą są preparaty odstraszające kleszcze — dostępne w każdej aptece czy drogerii. Trzecia to dokładne sprawdzenie ciała po powrocie do domu, zwłaszcza za uszami, na karku, pod pachami i w zgięciach nóg. Nie chodzi o to, żeby panikować, tylko o to, żeby być mądrzejszym. I zawsze, ale to zawsze, po powrocie należy oglądać się w lustrze jak detektyw na miejscu zbrodni. Niech ktoś nas obejrzy! Gdy jesteśmy sami, niedostępne miejsce, np. na karku, można sfotografować komórką i sprawdzić, czy to, co nas niepokoi, to ukąszenie komara czy kleszcz pod skórą.
I właśnie dlatego warto pomyśleć zawczasu, zanim ruszymy na leśną ścieżkę w sandałach i krótkich spodenkach. Ochrona przed kleszczami nie jest trudna, ale wymaga świadomości i odrobiny przygotowania. Długie spodnie, zakryte buty, bluzki z długim rękawem — to pierwsza linia obrony. Drugą są preparaty odstraszające kleszcze — dostępne w każdej aptece czy drogerii. Trzecia to dokładne sprawdzenie ciała po powrocie do domu, zwłaszcza za uszami, na karku, pod pachami i w zgięciach nóg. Nie chodzi o to, żeby panikować, tylko o to, żeby być mądrzejszym. I zawsze, ale to zawsze, po powrocie należy oglądać się w lustrze jak detektyw na miejscu zbrodni. Niech ktoś nas obejrzy! Gdy jesteśmy sami, niedostępne miejsce, np. na karku, można sfotografować komórką i sprawdzić, czy to, co nas niepokoi, to ukąszenie komara czy kleszcz pod skórą.
Zakończenie
Kontakt z przyrodą to prawdziwa przyjemność. Nie rezygnujmy z niej, ale podchodźmy do tego z głową. Bo kto myśli zawczasu, ten nie tylko nie da się kleszczowi, ale i zachowa wspomnienia z lasu bez przykrych niespodzianek. W tych najpiękniejszych chwilach natura potrafi przypomnieć, że ma też swoje zasady. I że warto ich przestrzegać. Nie rezygnujmy z kontaktu z przyrodą. Wręcz przeciwnie — cieszmy się nią. Las daje dużo, ale wymaga szacunku. A myślenie zawczasu naprawdę się opłaca. Idziesz do lasu? Myśl zawczasu!
Kontakt z przyrodą to prawdziwa przyjemność. Nie rezygnujmy z niej, ale podchodźmy do tego z głową. Bo kto myśli zawczasu, ten nie tylko nie da się kleszczowi, ale i zachowa wspomnienia z lasu bez przykrych niespodzianek. W tych najpiękniejszych chwilach natura potrafi przypomnieć, że ma też swoje zasady. I że warto ich przestrzegać. Nie rezygnujmy z kontaktu z przyrodą. Wręcz przeciwnie — cieszmy się nią. Las daje dużo, ale wymaga szacunku. A myślenie zawczasu naprawdę się opłaca. Idziesz do lasu? Myśl zawczasu!
Marek Melnyk
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez