Odsiadywał wyrok w Kamińsku, podczas którego nakłaniał do zabójstwa prokuratora i adwokata

2025-04-10 17:00:56(ost. akt: 2025-04-10 14:27:50)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: archiwum

Sąd Apelacyjny w Białymstoku oddalił apelacje obu stron i utrzymał wyrok ośmiu lat więzienia dla mężczyzny oskarżonego o nakłanianie innej osoby do zabójstwa prokuratora, adwokata i jego współpracownika. Wyrok jest prawomocny.

Oskarżony był już skazywany na wieloletnie wyroki za działalność w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym (pełnił też w niej funkcje kierownicze), która miała na koncie kilkadziesiąt przestępstw. m.in. zabójstwa i rozboje.

Według ustaleń śledztwa namawiać do zabójstwa trzech konkretnych osób miał w 2021 r. współwięźnia z celi podczas odbywania kary w więzieniu w Kamińsku.

Współwięzień miał być przez niego namawiany do skonstruowania ładunku wybuchowego, który miałby do dokonania takiej zbrodni posłużyć. Zarzuty dotyczyły też namawiania świadków do złożenia fałszywych zeznań, w tym z ofertą 50 tys. zł za takie zeznania, ale też gróźb pozbawienia życia innego ze współwięźniów, już w zakładzie karnym w Szczytnie.

W ubiegłym roku Sąd Okręgowy w Olsztynie nieprawomocnie skazał oskarżonego na karę łączną ośmiu lat więzienia. Apelacje od tego wyroku złożyły obie strony – obrona chciała uniewinnienia, ewentualnie kary łagodniejszej. Prokuratura – kary surowszej 13 lat więzienia.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku obie apelacje uznał za bezzasadne i utrzymał wyrok pierwszej instancji.

Odnosząc się do najpoważniejszego zarzutu podżegania do zabójstwa, sędzia Tomasz Uściłko mówił w uzasadnieniu wyroku, że zarzuty obrony (przede wszystkim kwestionowanie wiarygodności kluczowego świadka ze względu na jego osobowość i skazanie w innej sprawie za składanie fałszywych zeznań) były bezpodstawne.

Sędzia mówił, że w takiej sytuacji sąd okręgowy miał obowiązek, i to zrobił, podchodzić do zeznań ze szczególną ostrożnością i konfrontować je z innymi dowodami. Chodziło zwłaszcza o kluczową dla tego zarzutu rozmowę w celi sam na sam oskarżonego i potencjalnego wykonawcy zlecenia zabójstwa.

Ów zleceniobiorca miał skonstruować i podłożyć ładunek wybuchowy, gdy po odbyciu kary wyjdzie na wolność lub podczas przerwy w odbywaniu kary, a oskarżony miał to sfinansować, zapłacić za wykonanie i po wszystkim zapewnić schronienie.

Sędzia mówił, że ów potencjalny zleceniobiorca swoje umiejętności saperskie przedstawił w celi niejako na wyrost, ale jednak miał on na koncie wyrok związany z takimi umiejętnościami, bo dotyczący nielegalnego wytworzenia substancji pirotechnicznej i skonstruowania ładunku wybuchowego z zapalnikiem elektrycznym.

— To wskazuje, że tenże świadek wiedzę pirotechniczną posiadał w zdecydowanie większym zakresie niż przeciętny człowiek, a wśród osadzonych była to wiedza wyjątkowa — dodał sędzia Uściłko.

Zwrócił uwagę, że oskarżony tej osobie powiedział o sobie i swoich planach więcej niż innym osadzonym. Zaznaczył, że potencjalny zleceniobiorca nie miał zamiaru dokonać przestępstwa, do którego był namawiany.

Choć oskarżonemu nie dał jednoznacznej odmownej odpowiedzi, bojąc się jego reakcji, o wszystkim poinformował swego obrońcę, a ten list z opisem zlecenia przekazał organom ścigania, co zapoczątkowało śledztwo w tej sprawie.

Sąd apelacyjny uznał, że osiem lat więzienia będzie w tej sprawie karą odpowiednią. Zwrócił uwagę, że sąd okręgowy zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary za nakłanianie do zabójstwa (przyjął, że to przestępstwo niejako zakończyło się w fazie usiłowania).

Ale też z drugiej strony – jak mówił sędzia Uściłko – oskarżony "działał z niskich pobudek, z chęci odwetu, w warunkach recydywy, w trakcie postępowania nie wykazał żadnej skruchy, a wręcz przeciwnie – bagatelizował wszystkie swoje poczynania". Odwołując się do opinii biegłych psychiatrów dodał, że cechuje oskarżonego brak empatii, niskie poczucie winy i niewielka tolerancja czy szacunek dla odmiennych punktów widzenia.

(PAP) / red.