Z Katynia już nie wrócili
2025-04-10 09:00:00(ost. akt: 2025-04-10 08:58:21)
Dokładnie 15 lat temu, w sobotni poranek, 10 kwietnia 2010 roku, całą Polską — ale i światem — wstrząsnęła budząca niedowierzanie wiadomość. Samolot Tu-154M, w którym był prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką oraz ostatni prezydent RP w rządzie emigracyjnym, a także kwiat polskiej generalicji, rozbił się w Smoleńsku. Wśród 96 ofiar były także osobistości związane z Warmią i Mazurami.
10 kwietnia 2010 roku zapowiadał się jako spokojna, wiosenna sobota. Wielu Polaków rozpoczynało dzień od porannej kawy, planując weekend. W telewizyjnych serwisach informacyjnych emitowano wiadomości o planowanych uroczystościach w Katyniu, gdzie polska delegacja miała oddać hołd ofiarom zbrodni katyńskiej z 1940 roku. Nikt nie przypuszczał, że ten dzień zapisze się na kartach historii jako jedna z największych tragedii w powojennej Polsce.
7:27 czasu polskiego
O godzinie 7:27 z warszawskiego lotniska Okęcie wystartował samolot Tu-154M, na którego pokładzie znajdowało się 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią. Celem podróży były uroczystości upamiętniające 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Planowano, że delegacja wyląduje na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj, skąd uda się do oddalonego o kilkanaście kilometrów Katynia.
O godzinie 8:41 czasu polskiego doszło do katastrofy. Samolot, podchodząc do lądowania w gęstej mgle, rozbił się w pobliżu lotniska. Wszyscy pasażerowie oraz członkowie załogi zginęli. Informacja o tragedii wstrząsnęła nie tylko Polską, ale i całym światem. Programy telewizyjne zostały przerwane, a media na bieżąco relacjonowały rozwój wydarzeń. Polacy zjednoczyli się w żałobie, gromadząc się przed Pałacem Prezydenckim, składając kwiaty i zapalając znicze.
O godzinie 7:27 z warszawskiego lotniska Okęcie wystartował samolot Tu-154M, na którego pokładzie znajdowało się 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią. Celem podróży były uroczystości upamiętniające 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Planowano, że delegacja wyląduje na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj, skąd uda się do oddalonego o kilkanaście kilometrów Katynia.
O godzinie 8:41 czasu polskiego doszło do katastrofy. Samolot, podchodząc do lądowania w gęstej mgle, rozbił się w pobliżu lotniska. Wszyscy pasażerowie oraz członkowie załogi zginęli. Informacja o tragedii wstrząsnęła nie tylko Polską, ale i całym światem. Programy telewizyjne zostały przerwane, a media na bieżąco relacjonowały rozwój wydarzeń. Polacy zjednoczyli się w żałobie, gromadząc się przed Pałacem Prezydenckim, składając kwiaty i zapalając znicze.
Czekali w Katyniu
Wczesny poranek w Lesie Katyńskim. Polska delegacja oczekuje na przybycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu przedstawicieli najwyższych władz państwowych. Wśród oczekujących jest olsztyńska posłanka Iwona Arent.
Posłanka Arent nie znajdowała się na pokładzie samolotu Tu-154M, ponieważ była członkiem innej delegacji parlamentarnej. Na miejsce dotarła drogą lądową, podobnie jak bliski współpracownik prezydenta Lecha Kaczyńskiego — poseł Antoni Macierewicz.
Wczesny poranek w Lesie Katyńskim. Polska delegacja oczekuje na przybycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu przedstawicieli najwyższych władz państwowych. Wśród oczekujących jest olsztyńska posłanka Iwona Arent.
Posłanka Arent nie znajdowała się na pokładzie samolotu Tu-154M, ponieważ była członkiem innej delegacji parlamentarnej. Na miejsce dotarła drogą lądową, podobnie jak bliski współpracownik prezydenta Lecha Kaczyńskiego — poseł Antoni Macierewicz.
W tym samym czasie w Katyniu ks. infułat Julian Żołnierkiewicz, proboszcz olsztyńskiej parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, odprawia Mszę Świętą w intencji ofiar zbrodni katyńskiej. Nagle docierają do niego niepokojące informacje o problemach z lądowaniem prezydenckiego samolotu. Atmosfera uroczystości zmienia się diametralnie.
8:41 czasu polskiego
O godzinie 8:41 czasu polskiego (w Rosji była 10:41) samolot Tu-154M rozbija się w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj. Wszyscy pasażerowie oraz członkowie załogi giną na miejscu. Wiadomość o katastrofie błyskawicznie obiega świat, pogrążając Polskę w żałobie.
O godzinie 8:41 czasu polskiego (w Rosji była 10:41) samolot Tu-154M rozbija się w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj. Wszyscy pasażerowie oraz członkowie załogi giną na miejscu. Wiadomość o katastrofie błyskawicznie obiega świat, pogrążając Polskę w żałobie.
Podczas tej Mszy Świętej, w momencie Przeistoczenia, uczestnicy otrzymali informację o katastrofie samolotu prezydenckiego. — Rozpacz otaczających ołtarz. To bolesne wspomnienie towarzyszy mi i będzie towarzyszyć do końca życia — wspominał po katastrofie, już nieżyjący ks. infułat.
— Każdego roku 10 kwietnia wracają do mnie te wspomnienia. To był szok, niedowierzanie. To była rozpacz. Tym bardziej że my, będąc tam na miejscu, nie wiedzieliśmy tak naprawdę, co się wydarzyło — mówi parlamentarzystka, która czekała na polską delegację w Katyniu.
Niewygłoszone słowa
Zbrodnia katyńska z 1940 roku, dokonana przez sowieckie NKWD na rozkaz najwyższych władz Związku Radzieckiego, to jedna z najboleśniejszych ran w polskiej historii. W tajemnicy i z premedytacją zamordowano 22 tysiące polskich oficerów – lekarzy, prawników, nauczycieli, inżynierów, intelektualistów, którzy po agresji ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku trafili do sowieckiej niewoli.
Obchody 70. rocznicy tej straszliwej zbrodni miały stanowić ważny element w procesie polsko-rosyjskiego pojednania. Tragiczne wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku na zawsze zmieniły bieg tych wysiłków, wpisując się w historię jako nowa, bolesna cezura.
Zbrodnia katyńska z 1940 roku, dokonana przez sowieckie NKWD na rozkaz najwyższych władz Związku Radzieckiego, to jedna z najboleśniejszych ran w polskiej historii. W tajemnicy i z premedytacją zamordowano 22 tysiące polskich oficerów – lekarzy, prawników, nauczycieli, inżynierów, intelektualistów, którzy po agresji ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku trafili do sowieckiej niewoli.
Obchody 70. rocznicy tej straszliwej zbrodni miały stanowić ważny element w procesie polsko-rosyjskiego pojednania. Tragiczne wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku na zawsze zmieniły bieg tych wysiłków, wpisując się w historię jako nowa, bolesna cezura.
Prezydent Lech Kaczyński przygotował przemówienie, które miał wygłosić podczas uroczystości w Katyniu. Jego słowa, choć nigdy nie zostały wypowiedziane w tamtym miejscu, stanowią testament pamięci i przypomnienie o znaczeniu prawdy historycznej.
— Stajemy tu, bo pamięć ma obowiązek. Pamięć o tamtej zbrodni, pamięć o ofiarach, pamięć o bólu ich rodzin. Ale także pamięć o kłamstwie, które przez dziesięciolecia tę zbrodnię okrywało. Pamięć jest fundamentem tożsamości narodu. Bez niej nie ma przyszłości, nie ma szacunku dla samego siebie i dla innych — te poruszające słowa, odnalezione po katastrofie, jakże i dziś brzmią symbolicznie.
Obrazy, które pamięta cała Polska
Telewizje informacyjne rozpoczęły dzień od standardowych tematów weekendowych. W studiach panowała spokojna atmosfera, prowadzący przeglądali prasę, omawiali bieżące wydarzenia. Nagle, około godziny 8:53, nadeszły pierwsze niepokojące sygnały. Reporterzy z Rosji przekazali informacje o problemach z lądowaniem prezydenckiego samolotu. Początkowo doniesienia były chaotyczne i sprzeczne.
Telewizje informacyjne rozpoczęły dzień od standardowych tematów weekendowych. W studiach panowała spokojna atmosfera, prowadzący przeglądali prasę, omawiali bieżące wydarzenia. Nagle, około godziny 8:53, nadeszły pierwsze niepokojące sygnały. Reporterzy z Rosji przekazali informacje o problemach z lądowaniem prezydenckiego samolotu. Początkowo doniesienia były chaotyczne i sprzeczne.
W studiach zapanowała konsternacja. Prowadzący próbowali zweryfikować informacje, łącząc się z korespondentami na miejscu. Chwilę później na ekranach pojawiły się pierwsze zdjęcia z miejsca katastrofy: gęsty dym unoszący się nad lasem, fragmenty rozbitego samolotu rozrzucone pośród drzew, strażacy i ratownicy przedzierający się przez zarośla w poszukiwaniu ocalałych. Te obrazy pamięta cała Polska.
Na miejsce katastrofy przybył ówczesny premier Rosji... Władimir Putin... . Tak szybko, jak tylko było to możliwe, pojawił się również premier Polski — Donald Tusk.
Elita Wojska Polskiego
10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką Marią. Na pokładzie znajdowali się również ostatni prezydent RP na uchodźstwie — Ryszard Kaczorowski. Polskie wojsko, podobnie jak 70 lat wcześniej w Katyniu, poniosło bezprecedensową stratę wśród najwyższych dowódców.
10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką Marią. Na pokładzie znajdowali się również ostatni prezydent RP na uchodźstwie — Ryszard Kaczorowski. Polskie wojsko, podobnie jak 70 lat wcześniej w Katyniu, poniosło bezprecedensową stratę wśród najwyższych dowódców.
Zginęli między innymi: szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Franciszek Gągor, dowódca Wojsk Lądowych generał Tadeusz Buk, dowódca Sił Powietrznych generał Andrzej Błasik, dowódca Marynarki Wojennej admirał Andrzej Karweta, dowódca Wojsk Specjalnych generał Włodzimierz Potasiński. Tak dotkliwej straty wśród najwyższych dowódców polskie wojsko nie poniosło nigdy wcześniej w swojej powojennej historii.
W katastrofie zginęli również przedstawiciele różnych opcji politycznych, w tym wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, liczni posłowie i senatorowie. Także duchowni różnych wyznań — w tym biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski, prawosławny ordynariusz wojskowy Polski arcybiskup Miron Chodakowski oraz ewangelicki biskup polowy Wojska Polskiego Adam Pilch.
Na pokładzie byli także przedstawiciele Rodzin Katyńskich, którzy jechali oddać hołd swoim pomordowanym bliskim. Wśród ofiar znalazła się również załoga samolotu oraz funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, dbający o bezpieczeństwo delegacji.
Kondolencje z całego świata
Światowe media i politycy z uwagą śledzili tragiczne doniesienia z Polski. Kondolencje i wyrazy współczucia płynęły z niemal wszystkich zakątków globu. Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama określił tę stratę jako druzgocącą dla Polski, Stanów Zjednoczonych i świata. Podkreślił, że Lech Kaczyński był wybitnym mężem stanu, szeroko podziwianym w USA.
Światowe media i politycy z uwagą śledzili tragiczne doniesienia z Polski. Kondolencje i wyrazy współczucia płynęły z niemal wszystkich zakątków globu. Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama określił tę stratę jako druzgocącą dla Polski, Stanów Zjednoczonych i świata. Podkreślił, że Lech Kaczyński był wybitnym mężem stanu, szeroko podziwianym w USA.
Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown zaznaczył, że cały świat pogrążył się w smutku z powodu tej tragedii. Przypomniał o poświęceniu Kaczyńskiego w ramach ruchu „Solidarność” oraz jego wkładzie w niepodległość i wolność Polski.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel nazwała katastrofę polityczną i ludzką tragedią dla Polski. Wspomniała, że Kaczyński był prawdziwym orędownikiem swojego kraju, którego kochał.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel nazwała katastrofę polityczną i ludzką tragedią dla Polski. Wspomniała, że Kaczyński był prawdziwym orędownikiem swojego kraju, którego kochał.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy oddał hołd Kaczyńskiemu, podkreślając jego nieustanną walkę o demokrację, wolność i przeciwstawianie się totalitaryzmowi.
Związani z Warmią i Mazurami
Wśród 96 ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku znalazły się osoby ściśle związane z Warmią i Mazurami.
Wśród 96 ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku znalazły się osoby ściśle związane z Warmią i Mazurami.
Maciej Płażyński, urodzony w Młynarach koło Elbląga, był marszałkiem Sejmu III kadencji (1997–2001), współzałożycielem Platformy Obywatelskiej oraz prezesem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.
Aleksander Szczygło, pochodzący z Jezioran niedaleko Olsztyna, pełnił funkcje szefa Kancelarii Prezydenta RP (2006–2007), ministra obrony narodowej (2007) oraz szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego (2009–2010).
Grażyna Gęsicka spędziła dzieciństwo w Rynie, a edukację średnią ukończyła w Giżycku. Jako posłanka na Sejm oraz minister rozwoju regionalnego (2005–2007) odegrała kluczową rolę w kształtowaniu polityki regionalnej Polski.
Biskup Tadeusz Płoski, urodzony w Lidzbarku Warmińskim, od 2004 roku pełnił funkcję biskupa polowego Wojska Polskiego. Był również wykładowcą na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.
Wracali etapami
Wśród osób niosących pomoc po katastrofie smoleńskiej był ks. Henryk Błaszczyk, duchowny związany z Warmią i Mazurami. Na prośbę ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz udał się do Moskwy, aby wspierać rodziny ofiar oraz uczestniczyć w procedurach identyfikacyjnych. Był jednym z nielicznych Polaków obecnych przy przygotowywaniu ciał do transportu do Polski.
Wśród osób niosących pomoc po katastrofie smoleńskiej był ks. Henryk Błaszczyk, duchowny związany z Warmią i Mazurami. Na prośbę ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz udał się do Moskwy, aby wspierać rodziny ofiar oraz uczestniczyć w procedurach identyfikacyjnych. Był jednym z nielicznych Polaków obecnych przy przygotowywaniu ciał do transportu do Polski.
Proces sprowadzania ofiar do kraju odbywał się etapami. Pierwsze trumny przybyły do Polski już w dniach bezpośrednio po tragedii, a ostatnie 21 trumien przyleciało 23 kwietnia 2010 roku. Każdego dnia na warszawskim lotnisku Okęcie odbywały się uroczyste ceremonie powitania, w których uczestniczyli przedstawiciele władz państwowych, rodziny zmarłych oraz licznie zgromadzeni rodacy. Pogrzeby odbywały się w różnych miejscowościach Polski, zgodnie z wolą rodzin.
Pogrzeb, który zjednoczył Polskę
Uroczystości pogrzebowe pary prezydenckiej odbyły się 18 kwietnia 2010 roku w Krakowie, jednocząc całą Polskę w żalu. Msza święta w Bazylice Mariackiej, cisza na krakowskich ulicach, tysiące zniczy i biało-czerwonych flag — to był dzień, w którym tak wielka strata na pewien czas połączyła wszystkich, ponad wszelkimi podziałami. Kondukt żałobny przeszedł przez miasto na Wawel, gdzie trumny z ciałami Lecha i Marii Kaczyńskich zostały złożone w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, obok marszałka Piłsudskiego.
Uroczystości pogrzebowe pary prezydenckiej odbyły się 18 kwietnia 2010 roku w Krakowie, jednocząc całą Polskę w żalu. Msza święta w Bazylice Mariackiej, cisza na krakowskich ulicach, tysiące zniczy i biało-czerwonych flag — to był dzień, w którym tak wielka strata na pewien czas połączyła wszystkich, ponad wszelkimi podziałami. Kondukt żałobny przeszedł przez miasto na Wawel, gdzie trumny z ciałami Lecha i Marii Kaczyńskich zostały złożone w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, obok marszałka Piłsudskiego.
W pogrzebie uczestniczyli przedstawiciele wielu państw. Niestety, erupcja islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull sparaliżowała ruch lotniczy nad Europą i wielu przywódców nie zdołało dotrzeć do Krakowa.
Jan Berdycki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez